~ Eren ~
Otwieram powoli oczy. Zauważam, że jest już jasno, ale słońce dopiero co chyli się ku górze. Chcę zerknąć w bok, by przekonać się, czy kapitan już nie śpi, gdy nagle dociera do mnie, że on... Leży na moim ramieniu. Tuż obok mnie. Ta świadomość sprawia, że moje serce mimowolnie przyspiesza, a moje spojrzenie nie potrafi się oderwać od kruczoczarnych włosów. Czy to nie jest sen? Czy to możliwe, że kapitan Levi w swojej osobie śpi na tyle blisko mnie, że czuję ciepło jego ciała? Teraz, kiedy nie dzieli nas żaden fizyczny dystans, boję się jakkolwiek poruszyć, a nawet staram się oddychać najciszej jak się da. Nie mam pojęcia, jak to się stało, że leży tak blisko mnie. To niemożliwe, by podczas snu przesunął się tak daleko. On musiał dobrowolnie się ułożyć na moim ramieniu i dopiero wtedy zasnąć. Ale dlaczego...?
Im dłużej tak leżę to tym większy mam mętlik w głowie. Nie wiem, co mogło do tego skłonić kapitana. Było mu zimno? A może się czegoś bał? Z drugiej strony mam jednak wrażenie, że tu chodzi o coś więcej. Czyżby kapitan mnie lubił? Na tą myśl robi mi się ciepło na sercu, w końcu go kocham, ale czy to możliwe, że kapitan kocha jakiegoś o dwa razy młodszego bachora? Przez długi czas nie wiem co robić, ale w końcu postanawiam poczekać, aż kapitan się obudzi. Nie chcę mu przeszkadzać, poza tym gdy jest tak blisko mnie, że czuję ciepło jego ciała i słyszę regularny oddech jest mi tak... dobrze.
~ Levi ~
Budzę się jakiś czas po nim, ale nie otwieram oczu. Od razu słyszę, że oddech Erena jest inny, niż gdyby spał. Cholera, myślę, musiał się obudzić. A miałem wstać wcześniej, aby niczego nie zauważył, ale teraz już nic na to nie poradzę.
Podnoszę się ostrożnie do siadu, zerkając na chłopaka. On także się podnosi, a po jego minie wnioskuję, że wie, w końcu to nie mógł być przypadek, abym tak na nim spał.
— Na pewno chcesz znać powód, co? — pytam, choć nie oczekuję odpowiedzi, jestem jej pewien. — W sumie to nawet lepiej, że będę mógł ci to powiedzieć. Tylko wolisz teraz czy później? — pytam, delikatnie się wahając.
Ale to przecież nic dziwnego, że obawiam się mu o tym powiedzieć. W końcu to on jako pierwszy wyznał swoje uczucia, a teraz ja mam to zrobić!
~ Eren ~
W pewnym momencie kapitan podnosi się, a następnie kieruje swój wzrok ku mnie. Wtedy uświadamiam sobie, że on też nie spał od jakiegoś czasu, przez co czuję, że zaczynają mnie palić policzki. Jego pytanie wprawia mnie w jeszcze większe zakłopotanie. Tego się zdecydowanie nie spodziewałem, ale nie ukrywam, że chciałbym wiedzieć, dlaczego kapitan zachowuje się tak, a nie inaczej. Ostatnio jest jakiś inny, jakby... Mniej surowy? Bardziej miły? Tyle rzeczy mnie nurtuje odkąd straciłem pamięć, dlatego nie zastanawiam się długo nad odpowiedzią.
- Proszę mi o tym opowiedzieć teraz - Siadam naprzeciwko niego po turecku, czekając na jego słowa.
~ Levi ~
— Dobrze, niech i będzie teraz — mówię i wzdycham cicho.
Początkowo odwracam wzrok, ale potem znów na niego patrzę. Uczucia to nie jest coś, czego należy się wstydzić! Po prostu mu to powiem – skoro kochał mnie wcześniej, na pewno dalej ma w sobie to uczucie. A przynajmniej taką mam nadzieję.
— Kocham cię, Eren — mówię prosto z mostu.
Na jego twarzy zauważam mieszankę niedowierzania, zaskoczenia, chwilowego przerażenia, a potem chyba szczęścia. Uśmiecham się lekko, bo to najpewniej znak, że dalej coś do mnie czuje. Przysuwam się bliżej niego i delikatnie całuję w usta. Nie zmuszam go w żaden sposób do oddania pocałunku. Daję mu wybór: jeśli chce się odsunąć, zrobi to.
CZYTASZ
Wiatr w skrzydłach ||Riren||
FanfictionAkcja dzieje się trzy miesiące po śmierci oddziału kapitana Levia. Opowiadanie zaczyna się od mycia okien w zamku przez Erena. Brzmi to śmiesznie i nieciekawie, wiem, ale to dlatego, że to rp! (Nie wiesz co to? Definicja na dole). Nie potrafię więc...