~ Levi ~
Na miejsce dojechaliśmy około jedenastej. Kazałem dzieciakom już się rozłożyć, a sam objechałem szybko okolicę. Nie chciałem kolejnej, niemiłej niespodzianki. Potem rozebrałem z ogłowia Närę, pozwalając jej swobodnie się paść. Podszedłem do Erena, który położył torbę na ziemi i coś w niej grzebał. Sięgnąłem mu przez ramię, wyciągając oba ręczniki.
- Musiałeś całość rozwalać? - mruknąłem z nutą rozbawienia, zostawiając jego ręcznik na jego głowie.
Rozłożyłem swój na ziemi i zacząłem się rozbierać - Mikasa i Sasha były już gotowe, obserwowały lekko zielonkawą wodę, a chłopacy jeszcze się nie rozebrali. W tym momencie przestałem się przejmować tatuażem, w końcu hej! Jestem ich kapitanem, pewnie nawet nie odważą się o to spytać. Uniosłem kącik ust, obserwując Erena, a potem ruszyłem do wody. Nie była przesadnie zimna, to dobrze. Przez kilkanaście metrów miałem grunt, a gdy zniknął, cofnąłem się trochę.
- Jak nie umiecie pływać, nie włazić głęboko! Jak się potopicie, to nie będę was wyławiał! - ostrzegłem, brzmiąc tak, jakbym naprawdę nie zamierzał ich potem łapać.
Jako, że Eren nie wszedł do wody, sam spokojnie popłynąłem głębiej. Ze dwadzieścia parę metrów od brzegu odwróciłem się, obserwując ich i unosząc na wodzie bez problemu.
~ Eren ~
Dotarcie do jeziora zajęło nam około, jak i nie ponad dwie godziny. Kiedy już się zatrzymaliśmy, obserwowałem z rosnącą ekscytacją zielonkawą wodę. Jeziora miały swój niepowtarzalny urok, który zresztą bardzo lubiłem. Otworzyłem torbę, szukając ręczników. Nie mogłem jednak ich znaleźć, dlatego zdziwiłem się, jak w mgnieniu oka kapitan znalazł potrzebne nam rzeczy. Potem patrzyłem, jak się rozbiera, przejeżdżając wzrokiem po jego idealnie wyrzeźbionych mięśniach. W tym momencie zacząłem się zastanawiać, czy kapitan też miewa takie... Nie do końca czyste myśli. Wiedziałem, że nie lubi seksu, ani podobnych do tego rzeczy, lecz patrząc się tak na niego, czułem się jakimś zboczeńcem. Sam postanowiłem się rozebrać, a po tym poszedłem na brzeg, zanurzając swoje kostki w chłodnej, ale nie zimnej wodzie. Była nawet przyjemna. Podniosłem głowę, obserwując, jak pływa kapitan. Już na pierwszy rzut oka było widać, że jest w tym naprawdę dobry.
- Pływa lepiej ode mnie - stwierdziła Mikasa, która nagle pojawiła się obok mnie.
- Zaraz... To ty umiesz pływać? - zapytałem się jej zdziwiony. - Kiedy się tego nauczyłaś?
- Kiedyś... Dawno to było - powiedziała obojętnie, patrząc się gdzieś w dal.
Nagle obok mnie przebiegł Connie, który w następnej chwili wskoczył do wody.
- Też idziesz? - spytała Mikasa.
- Ja... Nie umiem pływać - przyznałem szczerze. - To dlatego kiedyś tak nalegałem na te wypady nad jezioro.
- Rozumiem, zresztą domyśliłam się tego.
Obok Mikasy pojawiła się Sasha.
- Hej, idziecie pływać?
Westchnąłem cicho.
- Czy tylko ja tu nie umiem pływać?
- Spokojnie, nauczę Cię tego - odparła Mikasa, łapiąc mnie za rękę.
- Wow, czekaj... - powiedziałem, kiedy pociągnęła mnie w stronę wody.
- Ja też nie umiem pływać! - zawołał za nami Jean. - Mikasa, naucz też mnie!
- Potem - odpowiedziała mu krótko, na co ja prychnąłem.
Czy Jean chciał się zbliżyć do Mikasy, udając, że nie umie pływać? Nie głupie, ale Mikasa nie daje się nabierać na takie sztuczki. No chyba, że naprawdę nie umie pływać.
CZYTASZ
Wiatr w skrzydłach ||Riren||
FanficAkcja dzieje się trzy miesiące po śmierci oddziału kapitana Levia. Opowiadanie zaczyna się od mycia okien w zamku przez Erena. Brzmi to śmiesznie i nieciekawie, wiem, ale to dlatego, że to rp! (Nie wiesz co to? Definicja na dole). Nie potrafię więc...