Rozdział 5. Bliskość

54 6 2
                                    

Tenten nie wyobraziłaby sobie takiej sytuacji nawet w najgorszym koszmarze.

Gaara, Piąty kage wioski Piasku, w odległości mniejszej niż zasięg oddechu. Jego dłonie na jej ciele. Wiedziała, że złapał ją od niechcenia, zmuszony sytuacją - a jednak wydawało jej się, że uścisk dłoni na jej ramionach jest silny. Zbyt silny, niemal czuła jego palce przez materiał bluzki i przez to paliła ją skóra.

Przewidywała, że może go spotkać - delegacja z Piasku miała zatrzymać się w wiosce Liścia na całe dwa dni, które dla niej rozciągnęły się w wieczność. I zakładała, że to nic takiego. Czyż nie może normalnie na niego popatrzeć i normalnie, zdawkowo z nim porozmawiać? To byłoby zrozumiałe. Ale ona za każdym razem, kiedy go spotykała, zachowywała się histerycznie.

Podświadomie czuła, że nie potrafi jeszcze nie angażować w to emocji i dlatego wpadła w panikę. Po wielu miesiącach, on znów był obok, tak znajomy i tak obcy jednocześnie - a ona czuła, że jej serce galopuje jakby znów miała osiemnaście lat.

Jakby nic się przez te dwa lata nie zmieniło, a przecież - musiała o tym pamiętać - zmieniło się wszystko.

Chociaż przez chwilę miała ochotę rzucić się do ucieczki, to jednak się nie ruszyła. Gaara puścił ją i cofnął się o krok.

- A więc... hm... przepuścisz mnie? - Jej własny głos brzmiał w tym momencie obco.

Powinna się przywitać - ale zupełnie o tym zapomniała, a poza tym nie wiedziałaby jak. Cześć? Dzień dobry? Może powinna uprzejmie się pokłonić?

Jak miała się z nim witać, żeby myślał, że traktuje go tylko jak przywódcę obcej wioski, który kiedyś był jej towarzyszem na polu bitwy?

Ale towarzyszy traktuje się jak równych sobie. A ona nigdy nie była mu równa, z tym śmiesznym pakietem umiejętności i talentem do pakowania się w kłopoty.

Przestań wdzierać się do pierwszej linii i zmuszać mnie, bym wybierał, kogo chronić.

Neji chyba też tak ją zaczął postrzegać, jako kogoś, kto ma wyższe ambicje niż zdolności, ale on był zawsze bardziej uprzejmy.

Trochę jej zajęło, żeby to zrozumieć, ale obaj mieli rację - nie była kimś na ich poziomie, tylko przeszkadzała na polu walki. Trudno, by Gaara traktował ją poważnie, skoro uważał, że trzeba ją chronić przed jej własnymi głupimi pomysłami.

- Nie - odpowiedział Gaara. - Odprowadzę cię do domu.

Jak zwykle, bezczelny.

Powinna mu powiedzieć, żeby zachował sztuczną galanterię i naturalną apodyktyczność dla kogoś innego. Ale nie potrafiła tego zrobić, kiedy patrzył na nią przenikliwie. Odwróciła głowę. Lee sprawiał wrażenie, jakby był przerażony i rozważał ukrycie się pod krzesłem.

- Lee, czyż nie jesteście umówieni i czy twój czas też nie jest cenny? - Powinna była powiedzieć to do Gaary, ale nie miała odwagi, ponieważ musiałaby na niego patrzeć.

Zdała sobie jednak sprawę, że jej zachowanie jest zbyt oczywiste, więc odwróciła się do niego.

- To niegrzecznie, odwołać umówione spotkanie - powiedziała, patrząc na uliczkę i szyld baru szybkiej obsługi za jego plecami.

Uzyskała przynajmniej tyle, że oderwał od niej wzrok i zwrócił uwagę na znajomego przy barze.

- Lee, czy możemy porozmawiać później? - zapytał.

Do diabła, zupełnie jakby byli kolegami. Zupełnie jakby miał cały dzień na spotkania towarzyskie.

Tenten odwróciła się - tym razem nie tylko głowę, ale całe ciało kierując w stronę kolegi z drużyny Jedenastej. Starała się, by jej postawa wyrażała niewypowiedzianą groźbę. Być może Lee to zauważył, bo sprawiał wrażenie, jakby się skurczył. Ale respekt przed Gaarą zwyciężył.

Krew, piasek i stalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz