Rozdział 2

409 17 1
                                    

Śniłam.Dziwne ale wiem że to sen.Przecież kiedy śnisz to o tym nie wiesz prawda.Przede mną rozpościerała się jaskrawo zielona łąką z dużą ilością żółtych i czerwonych kwiatów.Poczułam ten sam zapach co wieczorem na werandzie.Niebo było pochmurne wręcz szare ale łąka i kwiaty jarzyły się jaskrawymi kolorami jak w pełnym słońcu.Zauważyłam postać.Po posturze stwierdziłam że to mężczyzna ubrany cały na czarno kompletnie nie pasował do ferii barw które go otaczały.Był odwrócony plecami.Miał długie,czarne włosy,szerokie barki które zwężały się do bioder.Smukłe nogi w czarnych dopasowanych spodniach.Powiał wiatr przynosząc do mnie intensywniejszy zapach.Słodki,uwodzicielski ,rozpalający moje zmysły.To on emanował tą wonią.Zaczął się odwracać w moją stronę.Nie wiedziałam uciekać czy zostać na miejscu ale uświadomiłam sobie że i tak nie mogę się poruszyć.Moje ciało zastygło i w żaden sposób nie byłam wstanie go ożywić.Stałam więc i wpatrywałam się w jego profil.Prosty nos,gładkie policzki.Był bardzo atrakcyjny wręcz nieziemsko przystojny.Po chwili stał na przeciw mnie.Otworzył oczy i spojrzał na mnie a ja poczułam jakby zaglądał w prost do mojej duszy.Te oczy porażały błękitem. Hipnotyzowały. Poczułam gorąco i przyśpieszony puls.Nagle zabrakło mi powietrza w płucach więc zaczęłam łapczywie je chwytać.Wyglądał jak upadły anioł.Tak piękny i spokojny.Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji.Nie odrywając wzroku od moich oczu zbliżał się dużymi krokami.

-Lorena nie bój się nie zrobię ci krzywdy.

Miał głęboki,dźwięczny głos.Moje ciało natychmiast zareagowało wybuchem pożądania.Czułam jak piersi naprężyły się a sutki stwardniały.W dole mojego brzucha wybuchł niemiłosierny żar od którego zrobiłam się mokra w intymnym kobiecym miejscu.Skórę pokryły kropelki potu.Całe moje ciało reagowało na bliskość tego mężczyzny.

-Kim ty jesteś?Czego chcesz?

Ledwo to wykrztusiłam przez zaciśnięte gardło.

-Będę cię chronić abyś mogła wypełnić swoje przeznaczenie.

Gadał jak świr.Jakie przeznaczenie.Nie ma czegoś takiego.Każdy sam kieruje swoim życiem.To absurd.

-To nie prawda.

Warknęłam w złości.

-Coś takiego jak przeznaczenie nie istnieje.

Był coraz bliżej.Z każdym krokiem zwalniał i z każdym krokiem intensywniej na niego reagowałam.Zatrzymał się na wyciągnięcie ręki ale nie próbował mnie dotknąć.

-Nie uciekniesz przed tym.To się wydarzy.Tak musi być.

Wręcz to wymruczał swoim zmysłowym głosem a mi stanęły włosy na karku.

-O czym ty mówisz?Co ma się stać?Kim ty jesteś?

Oblizał delikatnie swoje usta.Było to tak erotyczne że musiałam zmobilizować cała siłę woli aby się na niego nie rzucić.Wpatrywałam się w te kształtne,ponętne wargi nie mogąc zebrać myśli.

-Już nie długo otrzymasz odpowiedzi na swoje pytania.

Powiedział to tak delikatnie i miękko aż poczułam drżenie w kolanach.Uśmiechnął się a mnie zaparło dech. Podniósł rękę i pogłaskał mnie po policzku.Jego palce były ciepłe i miękkie a z miejsca gdzie mnie dotykał rozchodziło się przyjemne mrowienie po całym moim ciele.

-Jeszcze tego nie wiesz i możesz się przeciw temu buntować ale wcześniej czy później przeznaczenie się wypełni.

Zerwałam się z łóżka i rozejrzałam.Było ciemno ale byłam w swoim pokoju.To był tylko sen.Przecież wiedziałam ze śnię.Spojrzałam na zegarek czwarta czterdzieści.Padłam z powrotem na łóżko i zasnęłam.

Przyrzeczona (seria Miłość i Magia) tom 1.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz