Perspektywa Emila
Przez chwilę się zatrzymałem.
Gdy tak leżałem na ziemi poczułem że ktoś usiadł mi na nogach (dokładnie na udach). Zaczęłem się szarpać i prubowałem zepnąć z siebie tę osobę.
Po chwili wbito mi coś w prawy policzek i gwałtownie przeciągnięto, rozcinając go wzdłuż. Z rozcięcia zaczęła wpływać szkarłatna ciecz. Nie ukrywam że bardzo mnie to bolało.Po chwili ktoś wbił mi się w usta namiętnie mnie całując. Moje serce gwałtownie przyśpieszyło. Zaczęło mi się robić duszno i to już nie tylko z tego powodu że brakowało mi powietrza. Zaczęło mi napływać do oczu mnóstwo łez. Łzy spływały mi bardzo szybko po policzkach zachaczając przy tym o moją ranę przez co mieszkały się one z krwią.
Gdy wreszcie mężczyzna się odemnie odczepił. Zacząłem pośpiesznie nabierać powietrza.
Nagle poczułem chłodne palce błądzące po moim ciele. Umiejętnie rozpięto mi kurtkę, widocznie taki był jej los bo po chwili została ona wyrzucona w dal ciemnej uliczki.
To samo stało się z moją koszulką.
Facet znów zaczął mnie namiętnie całować schodząc powoli w dół. Na mojej szyji i obojczykach widniało mnóstwo malinek. Ręka mężczyzny zatrzymała się na moim rozporku.
Chłopak wstał i oparł mnie delikatnie o ścianę jakiegoś starego budynku. Nie wiem czy to dobrze ale był jeden plus. Siedziałem.
Znów poczułem to samo ostrze tylko tym razem na ramieniu. W mgnieniu oka były już na nim 3 rany cięte.
Ku mojemu zdziwieniu nie bolało mnie to.Mój ,,spokój,, nie porwał zbyt długo iż moje spodnie spotkał ten sam los co resztę ubrań. Teraz to miałem na sobie już tylko bokserki. Co mnie wogóle nie pocieszało. Byłem przerażony bo wiedziałem do czego zaraz dojdzie ale wiedziałem też że jestem za słaby aby się obronić. Jedyne co mogłem zrobić to czekać na zbawienie. Poczułem ogromny chłód na pośladkach. Bardzo się przez to spiąłem. Miałem już go odepchnąć ale on znów zaczął mnie całować.
Moje bokserki były brutalnie ściągnięte z mojego ciała. Poczułem że włożono we mnie palec, potem drugi i potem trzeci. Po chwili palce zostały zastąpione czymś owiele większym.Próbowałem stłumić w sobie jęki żeby nie dać facetowi satysfakcji. Jednak to nie po skutkowało bo wydałem z siebie głośny jęk ale nie ze spełnienia ani podniecenia tylko z bólu. W tej chwili poczułem ogromny ból przeszywający mnie od pasa w dół. Zacząłem sapać tak szybko jakbym był po długim biegu.
Gdy go wreście wyciągnął narzucił na siebie ubrania i uciekł. Eh...
Chciałem wstać ale moje ciało nie ma siły. Wszystko mnie boli. A moje powieki robią się ciężkie. Słyszę jakieś głosy...~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Perspektywa ???Gdy wracałem uliczką do domu. Moim oczom ukazał się młody chłopak. Był nieprzytomny. Wokół niego widniało dużo krwi. Ten fakt bardzo mnie przeraził. Postanowiłem że podejdę bliżej. Ku mojemu zdziwieniu chłopak nie miał ubrań. Słyszałem że te uliczki nie są bezpieczne ale że w takim stopniu. Gorączkowo zacząłem szukać czegoś co mogło należeć do nieprzytomnego chłopaka. Zauważyłem że coś w oddali się błyszczy. Podbiegłem tam nie zwracając już na nic uwagi. Były to spodnie, metalowe guziki odbijały światło przez co dawało to efekt delikatnego połysku. Podniosłem je szybko i położyłem przy chłopcu. W mgnieniu oka udało mi się znaleźć i resztę garderoby. Założyłem zwinne na niego znalezione ciuchy i wzięłem go na ręce niczym pannę młodą. O dziwo był bardzo lekki. Postanowiłem że jak najszybciej muszę zabrać go do swojego domu. Ponieważ z jego ran krew wydobywała się dosyć szybko trzeba było mu to jak najszybciej opatrzeć. Rany były głeboki więc łatwo mogło wdać się zakażenie.
Gdy doszliśmy do domu. Szybko przekręciłem klucze i odłożyłem
,, rannego,,, na dość dużą kanape.
Wyjąłem z szafki apteczke i oczyściłem mu dokładnie każdą ranę.
Żeby napewno nic się nie stało założyłem mu też opatrunek i przeniosłem go do sypialni. Położyłem go delikatnie na łóżko i przykryłem kołdrą.