Czasami czuję się jakbym był operatorem trzeciej kamery.
Ale z drugiej strony myślę sobie, że każdy jest pierwszą i trzecią narracją. Jednego razu tylko opowiada historię, a drugiego jest jej bohaterem. Nawet taki ktoś jak ja – samotnik trzymający krzywy nos w książkach. Przez całe życie bałem się być bohaterem,pisać swoją historię w pierwszej osobie. Stroniłem od ludzi; tych których kochałem i tych których nienawidziłem. Stałem się więc idealnym obserwatorem, nie uważasz?
Jednak nie wiem kiedy głośniej krzyczy człowiek. Bo – jak dobrze wiesz– podejmowałem próby wyjścia z cienia. Za każdym razem kończyło się to moim wewnętrznym rozdarciem. Cierpiałem, bardzo cierpiałem. Lata temu, gdy pokochałem i zaufałem miłość opuściła mnie znienacka. Wiem, że była to moja wina. Wiem, że to moje decyzje przyprawiły mi tyle bólu. Wtedy zrozumiałem to na opak...
Przyszedł czas na popełnienie drugiego błędu. Obranie złej ścieżki.Chciałem zemsty, zniszczenia tego co zabrało mi szczęście. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że zabrałem je sobie sam. Postawiłem pierwszy krok ku zniszczeniu samego siebie. A potem już tylko brnąłem dalej nie zastanawiając się ani chwili. Byłem najmądrzejszym uczniem. Wielu zdawało z klasy do klasy tylko dzięki mnie. Kiedy przyszła potrzeba strategicznego zaplanowania jakiegoś nielegalnego wypadu do Hogsmead wszyscy zwracali swój wzrok na mnie. Ale nie byłem też zwyczajnym kujonem – miałem ogromne szanse na zostanie aurorem. Nie było równego mi w pojedynkach. Kiedy chcieli mnie zaatakować potrzeba było czterech osób, a i tak umiałem się długo bronić.
I może właśnie to spowodowało, że zawładnęło mną pragnienie władzy. Bo widzisz, robiłem o wiele więcej złych rzeczy niż kiedy Ci o sobie opowiadałem. I robiłem je z satysfakcją i nadzieją, że w końcu przestanę być ofiarą. Sytuacja jednak wymknęła mi się spod kontroli i kiedy się zorientowałem stałem na linii dobra i zła. Nic już nie było jednobarwne. Grzeszyłem w imię dobra, a cnota służyła mi jako narzędzie zbrodni. Mój świat uległ zmianie. Płakałem, tak często płakałem przez samego siebie. W końcu znów znalazłem się w cieniu. Kolejny raz zaszczuty strachem przed samym sobą i przed niepochlebnie spoglądającym na mnie światem.
Na nowo zacząłem przyglądać się i jak marionetka wykonywać rozkazy. Ale nie myśl proszę, że marionetką byłem. W końcu udało mi się wybierać... większe dobro, jak mawiał Dumbledore. Był jednym z moich – nazwijmy to – obiektów badawczych. Widziałem jak to on podejmował ryzyko. Pozwalał, by nieuniknione konsekwencje wbijały się w niego jak ostro naostrzony grot strzały. Cierpiał, ale potrafił radzić sobie z tym cierpieniem. Podziwiałem go za to, ale też nienawidziłem. Wiedziałem już wtedy jakie brzemię niesie. I może Cię to zdziwi, ale byłem osobą która cierpiała razem z nim. Może jestem wypaczony, ale na nowo zapłonął we mnie ogień niewypowiedzianego bólu. Chociaż rozpaliło go całkiem co innego niż wcześniej, to jego niszcząca siła była porównywalnie wielka. Wtedy też po raz pierwszy zacząłem się zastanawiać co rozpruwa moje trzewia brutalniej – bycie postacią pierwszoplanową czy tylko obserwowanie jej.
Wciąż nie znam odpowiedzi.
Ale bycie znakomicie niedostrzegalnym niesie też za sobą inne konsekwencje. Wiesz czym zajmowałem się już za Twojego istnienia. Nie było to proste, jak sama kiedyś zauważyłaś. Jednak Ty znalazłaś tylko połowę powodów definiowania mojego zajęcia jako trudne. Wiedziałem o wszystkim. Tak, moja droga, wiedziałem o tym, że Harry ma zginąć. Wiedziałem o każdym ruchu jaki miał zostać wykonany i nie mogłem nic zrobić przeciw tej krzywdzie. Obie strony ufały mi na tyle, by wyjawić swoje sekrety, ale co mi po nich skoro nie mogłem ich wykorzystać.
Mówi się, że przyjaźń to zaufanie, to nie ujawnianie sekretów. To też bardzo dobrze określa moje położenie. Nie mogłem mieć przyjaciół. Każdy, a zarazem żaden sekret nie był ze mną bezpieczny. Znałem tajemnice, o których wiedzieć nie powinienem i dzięki temu posiadałem możliwość manipulowania nimi. No właśnie, a tak nie zachowuje się przyjaciel, prawda?
CZYTASZ
Whatever your thing.
FanfictionZbiór OneShot'ów na osłodę czekania. Pomiędzy dłuższymi opowiadaniami, rozdziałami czy też tak po prostu. Krótki OneShot zawsze dobry (no nie zawsze, ale się staram). Czasem trzeba długo czekać na rozdział, a że to zazwyczaj jest spowodowane chęcią...