Błysk przelewającego się płynu, gdy szyjka od butelki dzieli się ze szklanką zbawiennym procentem nieszczęść skrywanych w sobie. W rewersie uśmiech gdy pierwsza z kropli bursztynowej cieczy dotyka cienkich ust. Ułuda ulgi, gdy gardło spowija płomień. Przy bladym świetle świec. Gdy tylko ten ogień z samego dna piekieł potrafi rozluźnić ucisk uczuć pokrytych narastającą warstwą wątpliwości. Mało, mało, wciąż za mało. Łyk za łykiem, bez przerwy, bez hamulców. Byleby tylko przełknąć wszystko co złe. Gdy wzrok nieustanie ucieka w zbliżającą się ciemność. Strach cieni rzucanych przez język buchającego knota. Tam coś jest. Nieuchronne demony własnego życia. Wspomnienia. Teraźniejszość stworzona przez przeszłość.
Gdy niezauważalnie zimny płyn przestaje opatulać blade wargi. Wzrok padający w przeźroczyste dno naczynia. Nadzieja, na choćby jeszcze jedną krople. Zamiast niej obraz stworzony przez zdeptany umysł. Ciemność, a w niej brak jakiegokolwiek światła. Wbrew temu widok starszej kobiety, zakrwawionej, płaczącej, z rozdartą suknią. A na niej drugie ciało. Śmierdzące, spocone, zapijaczone. I mały chłopczyk zamiast szukający skarbów pod drzewkiem kryjący się pod stołem byleby tylko przytłaczający kobietę mężczyzna nie usłyszał go w ciemnościach.
Zgrzyt zębów, szybsze bicie serca, złość. Kolejny raz butelka musi podzielić się zbawieniem ze szklanką, a szklanka oddać je w usta. Tym razem płyn znika zdecydowanie szybciej. Krople zmieniają się w większe łyki. Oczy częściej się zamykają przy próbie pozbycia się przeszłości. Udało się. Oddech uspokoił swój bieg, wspomnienie nie wiadomo po którym wlanym mililitrze zniknęło sprzed tęczówek. Lecz gdy już spokój zawitał w sercu okazał się pozorem. Szklanka opróżniona. Zbyt szybko, bezmyślnie. Spojrzeć znów, czy jednak odpuścić? Lecz wewnętrzna żałość nie chce ustąpić. Przeźroczyste dno szklanki - ekran nienawistnej prawdy.
Odbicie podświadomych myśli, gdy wiecznie wypełnione sale opróżniały się w radości i szczęściu. I ten jeden chłopiec, już nieco starszy. Siedział przy stole nie umiejąc przełknąć nawet kawałka śniadania. Przyglądał się, jak "przyjaciele" z uśmiechem opuszczają wielkie pomieszczenie. Czuł ból ilekroć dostrzegł to dobre uczucie. Zazdrościł. On nie miał czym się cieszyć. Miał do wyboru płakać samotnie w szkolnym łóżku, bądź płakać z nowymi sińcami wśród rodzinnej otchłani jednego czego znał - zła. Wybrał samotność. Jak tchórz.
Roztrzęsiona dłoń wlewająca kolejną porcję. Znikające w ciemności opanowanie i głowa pełna nienawiści do samego siebie. Demony nigdy nie najedzone, żywiące się ludzką porażką. Wciąż i wciąż karmione. Z każdym łykiem, z każdym wspomnieniem coraz bardziej weselsze. Balujące na zgliszczach dziecięcych marzeń. Strażnicy przy celi niewolnika własnego umysłu i serca. Gdy trzecia szklanka mroczy umysł, w butelce cennego bursztynu pozostały resztki. I trzecie skrzywienie umysłu, gdy blask koloru zaczyna wyciągać jedną z najpotężniejszych porażek.
Ona. Rudowłosa piękność. Jeden obraz. Taki szczęśliwy. Kilkanaście lat wcześniej. Wesoła, tańcząca na śniegu w ten jeden, podobno magiczny dzień. A miał być taki magiczny, gdy w dłoni trzymał czerwony kwiat. W ten dzień wreszcie miał odmienić swój los. Postawił na odwagę. Lecz spóźnił się nieco. Widział, jak radosna tańczy w objęciach innego. Jego jedyna nadzieja pozostała na tamtym śniegu, kiedy zniknął odrzucając różę, symbol osamotnionej miłości.
Wycie - odgłos niepowstrzymanych łez. Płyn w szkle drgający pod wpływem uchodzących emocji. W rozmazanych oczach odbijająca się pożoga - wyolbrzymiony płomień jeszcze jednej ze świec. Zapomnieć, jak najszybciej zapomnieć. Na raz wypita pozostałaś. Niekontrolowane spojrzenie i ostry nóż wbijający się w serce, gdy tylko świadomość postanowiła się przebić jeszcze jeden raz.
Wiele lat później. Zgorzkniały, zniszczony, z sercem roztrzaskanym na drobne kawałki. Lecz znalazł się ktoś, kto odważył się je poskładać. Tak subtelnie, delikatnie, fascynująco. Wkradła się nie wiedzieć kiedy, nie wiedzieć po co. Połatała wszystkie rany. Dała poczucie bezpieczeństwa, nadziei. Tylko po to, by w idealną rocznicę każdego z upadków roztrzaskać je ponownie. Odeszła, tak jak odeszła tamta. Do innego, młodszego. Kolejny raz za kochankę każąc mieć samotność.
Krzyk roznoszący się echem po pomieszczeniu. Nim ostatnia porcja znalazła się w szklance powieki zacisnęły się, jakby już nigdy nie chciały patrzeć na świat. Rozpacz rozbijana o bębenki uszu, grająca najpaskudniejszą z melodii. Nieistniejące śmiechy wszelkiego zła tworzonego przez mury własnoręcznie wytworzonego więzienia. Ostatnia szklanka, wypita duszkiem, spływająca po brodzie przez nieopanowane niczym ciało rozrywane uczuciami. I ostanie ze spojrzeń w oczy zła. Złość, która z każdą kolejną wypitą szklanką wypełniała ją niewidzialną powłoką wreszcie przekroczyła brzegi. Ostatni wrzask, ostatnie drgnienie dłoni i szkło rozsypujące się pod osłoną nocy po podłodze. Dłonie pocięte ostrzem niepohamowanego gniewu. Krwawiące niczym film wyrżnięty z serca.
Pierwsze kroki, gdy wszystko powiedziało dość. Chwiejny chód nadziei na dotarcie do celu. Upadek, jak z najwyższej skarpy. Miękkie, ziemne łóżko przypominające otaczający chłód. I obraz, który mógł zabrać jedynie sen. Obraz rodziny z wyboru. Tej, dla której stworzył dom. Tej, której pragnął dać ciepło, dla której zrobiłby wszystko. Rodziny ze zdjęcia tuż koło łóżka. Tego dnia radosnej wraz z innymi, lecz z dala od niego.
Tylko dziś nie będzie powstrzymywał łez. Nakarmi te wszystkie demony, które syciły się jego rozpaczą. W ten jeden dzień, rocznicę każdego z nieszczęść w jego życiu. W święta, kiedy to nawet jego własna rodzina pozostawiła go samego z diabłem na dnie szklanki.
THE END
02/12/21
P.W
Ciekawe ilu z was będzie mnie nienawidzić za TAKĄ miniaturkę z okazji ŚWIĄT. Tak, radosnego opowiadania nie będzie. Raz gorzej, raz lepiej jak to się mawia. Ale na M.A.D wpadnie za to świąteczny arcik (choć miał nie wpaść) z tym, że nie z Harrego, a z RPG'a ;)
Mimo wszystko kochani... wesołych świąt, by nikt nie musiał przeżywać ich tak, jak bohater opowiadania :)
B. & P.W & Beta
CZYTASZ
Whatever your thing.
FanfictionZbiór OneShot'ów na osłodę czekania. Pomiędzy dłuższymi opowiadaniami, rozdziałami czy też tak po prostu. Krótki OneShot zawsze dobry (no nie zawsze, ale się staram). Czasem trzeba długo czekać na rozdział, a że to zazwyczaj jest spowodowane chęcią...