Unsaved Stories I

176 16 3
                                    

Słowem wstępu: osobne historie (czasem zwane OVA) z "Bridge to the Other Side", które nie koniecznie do końca zgadzają się z fabułą. Raczej mają na celu uzupełnić - jak to często mówi beta - ograniczoną swobodę sielanki. Dzieją się między wydarzeniami z opowiadania i podkreślam jeszcze raz FAKTY MOGĄ SIĘ RÓŻNIĆ z główną historią. Aczkolwiek mogą też objaśniać niektóre nieścisłości. 

****

Chata i czarna czapka Mikołaja 

Obudził się w śnieżny poranek zakopany po uszy w kołdrze. Nie miał ochoty wstawać. W jego komnatach panował chłód, a samotność dziwnie dawała mu o sobie znać jeszcze zanim otworzył oczy. Wtulił się więc jeszcze głębiej marząc, by znowu zasnąć i nie budzić się przez cały dzień. Ale przecież nie mógłby nazwać się Severusem Snape'm, gdyby świat nie kopał go po tyłku. Nie, panie szanowny profesorze, nie będzie tak łatwo. 

Merlin jeden wie jak rudawy pół kuguchar przedostał się do jego komnat, a tym bardziej do sypialni. Ale tak też się stało. Kocur wskoczył na łóżko i zaczął noskiem zaczepiać niezakrytą cześć policzka. Mistrz Eliksirów otworzył oczy i spojrzał na puchate zwierzę. 

- Czego chcesz? - Warknął do kota. - I co tu robisz? 

Poznał szybko kota i przypisał mu właściciela. Zdziwił się i pierwsze o czym pomyślał, to że pańcia również znajduje się w jego komnatach. Postanowił więc wstać. Usiadł na łóżku, przetarł twarz i westchnął. W między czasie jego przystosowywania organizmu do życia kot postanowił zmienić miejsce przesiadywania. Usadowił się na kolanach i czekał. Snape spojrzał na zwierzę z grymasem, ale przewrócił oczami jednocześnie kapitulując.

- No dobrze... - Zaczął głaskać kota, który przymilał się do jego dłoni. Zamruczał kilka razy odrobinę poprawiając mu humor. 

Delikatnie zdjął z siebie zwierzę i sięgnął do szafy. Był poranek i nie zamierzał stroić się w swoje zwyczajowe szaty. Zamiast tego - biała koszula i czarne spodnie. Kiedy był gotowy otworzył i tak już uchylone drzwi i wyjrzał do salonu. Nikogo jednak nie zobaczył. Przeszedł do małej kuchenki - brak osoby. W łazience również. I tym razem spojrzał na kota oskarżycielsko.

- Dobra, co ty tu robisz? - Założył dłonie na klatce piersiowej i czekał Merlin wie na co. W końcu to kot, nie odpowie.

Ale to kot Hermiony, więc do zwykłych nie należał. Zamruczał, pomachał ogonkiem i ruszył w kierunku biblioteczki. Stanął przy regale i patrzył znacząco na Severusa. Mężczyzna poszedł w ślady kota. Przejechał po nim dłonią, po czym regał z cichym skrzypnięciem odsunął się. Wszedł w ukryty, krótki korytarz. Następnie schodami zszedł na sam dół, gdzie paliły się światła, a przy stole laboratoryjnym stało gniazdo kręconych włosów. Nie zwróciła uwagi na Severusa, więc profesor postanowił wykorzystać element zaskoczenia. Podszedł cicho i już miał ją wystraszyć swoim zwyczajowym sposobem, kiedy dziewczyna spojrzał wpierw na swoje nogi, a następnie z uśmiechem obróciła się do profesora. 

- Dzień dobry. - Przywitała się z lekkimi rumieńcami, a Snape wykrzywił usta i kolejny raz posłał oskarżycielskie spojrzenie zwierzęciu ocierającemu się o nogi Granger. 

- Piekielny kot. - Warknął naburmuszony po czym stanął obok dziewczyny. - Co ty tu robisz tak wcześnie? Nie masz zajęć?

- Dzisiaj mikołajki, profesorze. - Odparła, a Snape zamyślił się na chwilę. 

- To wiele wyjaśnia... - Mruknął zdając sobie sprawę z powodu swojego złego samopoczucia dzisiejszego poranka. - Idziesz do Nory? 

- W zasadzie... - Zaczęła niepewnie. - Nie mam na to ochoty. 

Whatever your thing.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz