Rozdział II

11 4 0
                                        

Skip time około 4 

A: *Obudziła się z wrzaskiem*

D: *obudziło go to więc podniósł się do siadu i spojrzał na niego* Co się stało? *przeciera oczy rękami*

A: *Spojrzał na niego i przytulił go mocno lekko drżąc* 

D: *też go przytulił* Miałes kosmal?

A: *Po kiwa głową na tak*

D: *przytula go dalej* Nie maltw się… to był tylko zły sen…. *postanowił powiedzieć to co zawsze mówi mu tata*

A: To było… tak bardzo realistyczne… 

D: Co ci się śniło? 

A: Nie ważne… Nie chcę żebyś się bał… Jak już mam komuś powiedzieć to tylko twojemu tacie...

D: Nie lubisz mnie? 

A: To nie o to chodzi...

D: To o co? 

A: Jesteś mały… za mały...

D: Wcale nie jestem mały! *nadął policzki i patrzy na niego*

A: Po prostu idź spać...

D: *mruknął niezadowolony i położył się* Ale ty też chodź spać… 

A: *Położył się tylko wiedząc że i tak nie zaśnie*

D: Będziesz moją przytulanką! *przytulił go obejmując rękami i nogami*

A: *Czuje się bardzo niezręcznie* A musze…?

D: Tak! *zamknął oczy i leży tuląc go*

A: Ale ja nie mam ochotę być twoim misiem…

D: Trudno. *tuli go nadal i próbuje spać*

A: *Dał swoją nogę między jego nogami i też go objął jak już jest na niego skazany*

D: *uśmiechnął się do siebie i po dłuższej chwili zasnął*

A: *Przyciągnął go bliżej siebie i mocno przytulił. Zacisnąć mocno powieki i stara się zasnąć*  

D: *śpi*

A: *Nie umie zasnąć*

Skip time ranek

A: *Nie spał od tamtego czasu*

D: *śpi przyczepiony do niego jak rzep*

A: *Też go tuli mocno* 

N: *wszedł sprawdzić czy jeszcze śpią. Spojrzał na nich z takim aww* Och… już nie śpisz Argen? 

A: *Spojrzał na Ojca Dopiego lekko rumieniąc się i odwrócił wzrok* Już dawno nie śpię.

N: I nie jesteś śpiący? 

A: Bez różnicy… 

N: Nie sypiasz zbyt długo? 

A: Miewa koszmary po których nie śpię… A czasem nie śpię długo lub w ogóle nie śpię… zdarzały się takie chwile ale było ich mało… mniej niż te koszmary bądź nie spanie długo… ale więcej niż dni wyspane.

N: Rozumiem… O czym są twoje koszmary? 

A: Przeważnie mnie coś goni… Dzisiaj śniło mi się wieś. Stał tam domek. Paliła się.  Z pola wysokiej trawy patrzałem na niego. Nagle niedaleko mnie wyłonił się strach na wróble z przerażającym uśmiechem. Z każdą chwilą jego uśmiech był coraz większy a ja wiedziałem że był sprawcą pożaru. Nagle Uniosłem się na pewną wysokość… widziałem jak stoję i patrzę się na dom… Widziałem też strach na wróble… Zauważyłem że za mną wyłania się jakaś sylwetka. Złapała mnie za ramię gniotąc mi je… odwrócił mnie… byłem twarzą twarz z moim ojcem… Powiedział: "Pora na Ciebie" I wbił mi nóż w brzuch przebijają mnie na wylot… nie wiem co w tym śmie mnie najbardziej przeraża… uśmiech strachu na wróble Mój Ojciec czy fakt że na piętrze domku były dzieci i kotek które paliły się żywcem.

Find HappinessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz