Starr zmieniła tabliczkę z "Otwarte" na "Zamknięte". Przekręciła klucz w drzwiach i pogasiwszy wszystkie światła, skierowała się do schodów na piętro, po drodze zawłaszczając niewielkie kartonowe pudełko. Nie spieszyła się. Szła krok za krokiem po kręconych schodach. Gdy tylko dotarła do mieszkania, uśmiechnęła się, bo już słyszała ciche gaworzenie dziecka. Stanęła w salonie w momencie, kiedy Nathan wetknął w usta piąstkę i z jego buzi pociekła ślina. Oczywiście wprost na jasną koszulkę kobiety, trzymającej go w ramionach.
– Daj mi go, przepraszam... – sapnęła zrezygnowana.
– Przestań. – Rachel zaśmiała się, mocniej przytulając malucha do piersi. – Mam jednego siostrzeńca i pralkę w domu. Nic mi się nie stanie. Co jest, Starr? – Kobieta przyjrzała się jej uważniej.
– Nie jestem pewna czy dobrze robię. Chyba jednak zostanę w domu.
– Wykluczone. Masz odpocząć, należy ci się.
– Ale jestem matką...
– Która potrzebuje czasu dla siebie. – Siostra od razu jej przerwała. – To, że na chwilę wyrwiesz się z codzienności, nie będzie oznaczać, że jesteś złą matką. Nathan jest w dobrych rękach.
Starr nie odezwała się już więcej, tylko poprawiła kosmyk rudych włosów, zakładając go za ucho i westchnęła.
Rachel od zawsze jej pomagała. To przez Starr Rachel musiała szybko dorosnąć, bo przecież miała tylko dziewiętnaście lat, kiedy ona sama zaledwie jedenaście. Wtedy też zdarzył się wypadek, straciły rodziców i ich życie uległo zmianie o sto osiemdziesiąt stopni. Siostra rzuciła studia i poszła do pracy, by móc zostać prawnym opiekunem Starr. Łatwo nie było, ale nigdy też nie usłyszała żadnego wyrzutu z jej ust. Nawet gdy Rachel się zakochała, nawet gdy wzięła ślub i urodziła się jej dwójka cudownych łobuzów, wciąż się nią zajmowała, wciąż pomagała, wciąż jej matkowała.
Teraz wpatrywała się w szatynkę i w Nathana i przepełniało ją niewyobrażalne szczęście. Może nie tak miało się to wszystko potoczyć, ale nie żałowała podjętych decyzji. Żałowała tylko tego, kim był ojciec chłopca – największym sukinsynem, jakiego poznała. Trudno, życie toczyło się dalej, nie przejmując przelanymi łzami i bólem w sercu.
– Jesteś gotowa? – Usłyszała z boku i drgnęła, wyrwana z zamyślenia.
– Sama nie wiem. Raczej tak.
– Starr, błagam, trochę więcej entuzjazmu. Sam i Connor już się cieszą, że Nathan pobędzie z nami dłużej, poradzimy sobie.
– Wiesz doskonale, że nie o to mi chodzi. Mam wyrzuty sumienia. Zostawiam go, a sama jadę się bawić.
– Kochanie, twoja mama to wariatka. – Rachel parsknęła śmiechem, sprawiając, iż buzia malca rozszerzyła się w uśmiechu. – Za tydzień będziesz z powrotem, a na następny wyjazd pojedziemy razem. Chyba że będziesz wstydzić się starszej siostry.
Starr prychnęła głośno i pokręciła głową.
– Kocham cię.
– Ja ciebie też, a teraz chodź, sprawdzę twoją walizkę, bo znając ciebie, to nie zapakowałaś nic kobiecego!
***
Zmarszczył brwi, kiedy tylko uzmysłowił sobie, w co tak naprawdę się wpakował. To miał być niewielki projekt; cisza, spokój i totalne zadupie, a wpadł w sam środek napalonych bab. Okay, były wakacje i powinien był to przewidzieć, ale nie wiedział, iż obecność kobiet będzie tak wkurzająca. I wszystko przez cholerny upał, co za tym szło – braki w ubiorach chłopaków, którzy pracowali tu z nim. Wystarczyło, że zostali zobaczeni przez jedną, a już za godzinę przechadzały się koło domu grupkami. Jak pech to pech. Warknął w myślach i ściągnął koszulkę. Nie miał zamiaru ugotować się tutaj. Ot, skończyć robotę i tyle.
CZYTASZ
Tylko we mnie uwierz ✔️
RomanceOpowiadanie w trakcie korekty! Rozchwytywany architekt i samotna matka - czy przypadkowe spotkanie i wzajemna niechęć przerodzi się w coś więcej niż wakacyjną przygodę? To moje pierwsze opowiadanie, wiec wybaczcie :) Opowiadanie zawiera treści ero...