9.

1.8K 146 0
                                    




         

          Drake zmrużył oczy, kiedy promienie słoneczne przylgnęły do jego przymkniętych powiek. Przeciągnął się, odwracając głowę. Uśmiech zgasł, gdyż miał nadzieję, że koło niego nadal będzie ta, która zawładnęła nim, która sprawiła, że serce na nowo odżyło. Sięgnął do kartki spoczywającej na wygniecionej poduszce i wreszcie się rozpogodził.

"Zobaczymy się po południu. Cudownie było móc obserwować, jak śpisz... xx"

Odłożył z powrotem kawałek papieru i spojrzał na zegarek. Dochodziła dziesiąta. Nie pamiętał, kiedy do tak późnej godziny się wylegiwał, ale też nie był zdziwiony. Kochali się prawie całą noc, poznawali swoje ciała, smakowali ich. Niewiele rozmawiali, prawie w ogóle, jednak to, co z nim robiła przez ten czas, rekompensowało brak rozmów. Nawet teraz czuł znajome mrowienie w podbrzuszu, sunące wzdłuż kręgosłupa. Odgarnął pościel z myślą, że nie dałby rady wytrzymać do po południa. Chciał już móc ją pocałować, zaciągnąć się zapachem i oddechem. Postanowił też zaryzykować i zaprosić ją do siebie albo wprosić się do niej – nie miało to większego znaczenia. Musiał dowiedzieć się więcej o dziewczynie, zdobyć adres, cokolwiek, byleby tylko mieć możliwość spotkania się z nią ponownie.

          Szybki prysznic poprzedził jeszcze szybsze ubranie się, wtedy też dotarł do niego dźwięk telefonu. Spojrzał na wyświetlacz, po czym wcisnął zieloną słuchawkę.

– Dzień dobry, panie Johnson.

– Cześć, Amanda, co się dzieje?

– Mamy problem z panem Wilsonem. Uparł się, że zanim podpisze umowę, musi się z panem spotkać. Wyraźnie zaznaczył, że albo pan, albo pójdzie do innego architekta. Do końca następnego tygodnia będzie w Vegas, później wraca do Dubaju.

– Cholera.

– Przykro mi, nic nie mogliśmy zrobić.

– Rozumiem. – Westchnął. – Zadzwoń do niego, przylecę we wtorek.

– Aha i jeszcze jedno. Dzwoniła... – Nastała chwila przerwy. Dźwięk szeleszczących karteczek sprawił, że oczyma wyobraźni widział asystentkę przekładającą papiery na blacie swojego biurka. – ...Niejaka Danielle Stuart, Laura dała jej pański prywatny numer.

– Kurwa! – warknął. To była nieoczekiwana reakcja i musiał się jakoś zreflektować, wszak Amanda była bogu ducha winna, a mogła jego wybuch odebrać w dwojaki sposób. – Przepraszam cię.

– George już rozmawiał z Laurą, wyciągnie konsekwencje.

– Dobrze, już dobrze. Stało się.

Cichy sygnał informujący o kolejnym oczekującym połączeniu sprawił, że na moment odsunął od ucha aparat i spojrzał na ukazujący się nieznajomy numer. Na powrót wrócił do Amandy.

– Zarezerwuj mi bilet do Vegas na wtorek rano i powrotny na środę, też rano.

– Już się robi. Do widzenia.

Rozłączył się i wybrał numer, ten, który jeszcze przed kilkoma sekundami jawił się na wyświetlaczu komórki. Usłyszał najpierw jeden sygnał, później drugi.

– Drake?

Kobiecy głos. Rozpoznał go i przez chwilę milczał, wracając do przeszłości. Pięć lat. Pięć cholernych lat jej nie słyszał, a teraz nagle dzwoniła? I to właśnie TERAZ? Zacisnął dłonie w pięści tak mocno, że poczuł wbijające się w ich wewnętrzną stronę paznokcie.

Tylko we mnie uwierz ✔️ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz