Epilog

3K 185 55
                                    



Trzy miesiące później...



          Starr wróciła z pracy i weszła do ich domu, wspólnego. Niewielki, z masą okien, wielkim ogrodem i widokiem na ogromne jezioro i góry. Nie zastanawiała się już dłużej, nie wahała, nie analizowała. Chciała rodziny i Drake jej to wszystko dał. Skromny ślub w Vegas, pełen uniesień miłosnych miodowy weekend, podczas gdy Nathan został pod opieką szczęśliwych, przybranych dziadków. Później powrót do siebie. Drake poszerzył działalność o kolejne miasto i przyjmował, póki co, tylko takie zlecenia, które nie pochłaniały całego jego czasu. Na każdym kroku pokazywał, udowadniał, jak była dla niego ważna, jakie szczęście mu dawała, jak bardzo ją kochał. I robiła to samo co on. Odwzajemniała wszystko.

          Już od progu dało się słyszeć śmiech dziecka, przeplatany ze śmiechem dorosłego mężczyzny. Wychyliła się zza ściany i uśmiechnęła, jednocześnie opierając głowę o chłodny materiał. Jej mąż leżał na puszystym dywanie, trzymając jej, ich – poprawiła się w myślach – syna na wyprostowanych ramionach. Nathan w tym czasie albo udawał supermana, albo samolot, to akurat nie było ważne. Ważnym była ta miłość w spojrzeniu, w mimice twarzy, w gestach.

– Powiedz ta–ta...

– Da–da...

– Nie, kochanie... Tata.

I znowu samolot albo super bohater i głos Drake'a.

– Powiedz tata.

– Da–da.

Miała ochotę parsknąć śmiechem, ale tym samym zdradziłaby swoją obecność, a chciała się im jeszcze chwilę poprzyglądać.

– Nie dada, ta–ta.

– Ta–ta.

– HA! – Drake przytulił dziecko do piersi. – Właśnie, tata.

– Ta–ta – powtórzył Nathan.

– Szkoda, że cię nie nagrałem. Pokazalibyśmy to mamusi.

– Mamusia widziała i słyszała. – Teraz dopiero postanowiła się odezwać i oboje zerwali się na równe nogi. Maluch biegnąc, jak torpeda, Drake z szerokim uśmiechem na twarzy.

– Wreszcie powiedział do mnie tata. Jestem taki dumny. – Podszedł bliżej i pocałował ją, tak jak zawsze, z ukrytym żarem, który zapewne pokaże jej, gdy zostaną sami.

Cóż mogła zrobić więcej. Spojrzała mu w oczy, w ciepło błękitnych oczu, w uśmiech czający się w kącikach ust.

– Kocham cię, Drake...

– Będę się licytować. – Przejechał palcem wskazującym po jej ustach. – Ja ciebie bardziej, rudzielcu mój... A w nocy pokażę ci jak bardzo... I dziękuję ci, Starr...

– Za co?

– Za to, że we mnie uwierzyłaś.

– W końcu o to prosiłeś... miałam w ciebie tylko uwierzyć, prawda?

– Miałaś tylko we mnie uwierzyć...

Tylko we mnie uwierz ✔️ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz