Spojrzała na zegarek i na powrót wróciła do chwilowo przerwanej czynności. Szczypta sproszkowanego chilli na każdą z czekoladowych babeczek, ot, odrobina pikanterii. Nathana miała odebrać ze żłobka za jakieś pół godziny, to i miała sporo czasu, by wszystko przygotować. Nie zajmowała się dzisiaj klientami, to był dzisiejszy obowiązek Rachel, więc nie podniosła głowy, gdy zabrzęczał mały dzwoneczek.
– Dzień dobry, co podać?
– Szukam babeczki... – Przestała oddychać, bo ten głos był jak głos tego, który zburzył jej codzienność. I bała się odwrócić, ale chyba tylko dlatego, by nie poczuć rozczarowania. – Konkretnej babeczki... – dopowiedział
Dziwna odpowiedź, musiała przyznać i zrobiła to, odwróciła się powoli. Zamrugała kilkakrotnie, musiała śnić na jawie. Drake. To był ON albo to wyobraźnia płatała jej figla.
– Cześć, rudzielcu...
Poczuła się tak, jakby obuchem dostała w łeb i to porządnie. Zmarszczyła brwi, bo nawet w najśmielszych snach nie sądziła, że go tu zobaczy.
– Czego chcesz? – warknęła cicho.
– To on? – Usłyszała głos siostry i spojrzała w lewo.
– Tak.
Z powrotem przeniosła wzrok na Drake'a. Taki sam jakim go zapamiętała, tak samo przystojny, no może tylko trochę zmęczony.
– Czego chcesz? – powtórzyła.
– Porozmawiać...
– Nie mamy...
– Starr, idźcie na górę. – Znowu kobiecy głos. – W razie czego wołaj, mam na zapleczu kij bejsbolowy.
Miała ochotę parsknąć śmiechem, bo już ją sobie z nim wyobraziła, tym bardziej że Rachel faktycznie nie zawahałaby się go użyć, jednak zachowała parsknięcie dla siebie i nie czekając na mężczyznę, przeszła na zaplecze, stamtąd prosto na górę. I tylko po ciężkich krokach za sobą wiedziała, że szedł za nią. Dopiero w zaciszu mieszkania odważyła się odwrócić. Nie zamierzała się z nim cackać. Odwróciła się gwałtownie, mierząc go najbardziej nienawistnym wzrokiem, na jaki ją było w obecnej sytuacji stać.
– Nie mamy o czym rozmawiać – warknęła.
– Starr, proszę...
– Wyskakuj z forsy, za darmo już ci nie dam. I jeszcze jedno. – Chciał widzieć w niej dziwkę, miała zamiar mu to dać. – Za twoją stówkę kupiłam kilka paczek prezerwatyw, przynajmniej żaden z moich klientów nie spuści się już we mnie... No dawaj, szybki numerek, szybka kasa.
Co do cholery? Ona warczała, z ledwością panując nad wybuchem, a ten bezczelny cham uśmiechał się pod nosem?
– Co cię tak bawi? Albo korzystasz i płacisz, albo wyjazd!
– Nie wzięłaś tych pieniędzy.
– Wzięłam...
– Nie.
– A skąd ty to niby wiesz, co?
– Bo wróciłem do domku. Kasa leżała tam, gdzie ją zostawiłem.
– Wróciłeś?
– Tak.
Nie przejmując się jej nastawieniem, usiadł wygodnie w fotelu i spojrzał na nią.
– Starr, przepraszam.
– Ja śnię – jęknęła, już się nie hamowała, pluła jadem na prawo i lewo. – Za co przepraszasz? Za skorzystanie ze mnie jak z dziwki? Za obrażanie mnie? Czy może za zgwałcenie mnie? Za co, powiedz mi, kurwa, za co?!
CZYTASZ
Tylko we mnie uwierz ✔️
Roman d'amourOpowiadanie w trakcie korekty! Rozchwytywany architekt i samotna matka - czy przypadkowe spotkanie i wzajemna niechęć przerodzi się w coś więcej niż wakacyjną przygodę? To moje pierwsze opowiadanie, wiec wybaczcie :) Opowiadanie zawiera treści ero...