Gdy Travis odchodził czułam się, jakby wraz z nim coś odeszło. Zamknął drzwi, a z tym poczułam, jakby przekreślił nasz rozdział. Patrzyłam się tępo i nie mogłam pojąć, dlaczego tak się stało, przecież wychodziliśmy na prostą. Robiliśmy krok do przodu, a on chciał cofnąć się wstecz.
- Chodź, odwieziemy cię do domu - zasugerowała Kira.
Pokiwałam jedynie głową, bo czułam jakąś niewidzialną gulę w gardle. Nie miałam odwagi spojrzeć też na Leo. Wyjście z nim okazało się totalną klapą. Źle zrobiłam, spotykając się z nim. Chciałam wymazać Travisa, a on uparcie tkwił w mojej głowie i sercu. Nawet nie wiem, kiedy zbliżyliśmy się tak do siebie. Czy to przez pocałunek? Czy przez dzień spędzony w tamtej knajpce?
Ruszyłam pożegnać się z Leo. Musiałam też wyjaśnić parę spraw.
- Chciałam cię przeprosić. Nie wiem skąd Travis się dowiedział, że tu będziemy i dlaczego to zrobił, ale jest mi strasznie głupio.
- Nie masz za co przepraszać. To nie twoja wina. Jutro jest mecz i odpłacę mu się tym samym - odpowiedział ze sztucznym uśmiechem.
- Nie rób mu krzywdy. Wiem, że głupio zrobił, ale...
- Przyszedł tutaj, zniszczył nam randkę. To nie jest głupie zachowanie, to jest raczej dziecinne - przerwał mi Leo.
- Rozumiem, naprawdę mi przykro.
- Mia, idziesz? - pośpieszała mnie Kira.
Odwróciłam się w jej stronę i pokiwałam głową.
- Muszę uciekać. Zobaczymy się jutro.
Ruszyłam w stronę Kiry, Roxanne i Owena, którzy czekali na mnie przed drzwiami.
***
Nadeszła sobota, a wraz z nią mecz, który miał odbyć się w Kempston. Dzisiaj nasza drużyna, gdzie kapitanem był Leo, miała rozegrać rozgrywkę z drużyną Travisa. Każdy był podekscytowany. Jedynie ja byłam jakaś zgaszona, gdzie wytknęła mi to Kira. Całą noc nie mogłam spać i próbowałam wszystko poukładać sobie w głowie. Wiedziałam, że będzie brakować mi chamskiego chłopaka o czarnych oczach. Znajdowaliśmy się na trybunach, a obok mnie siedziała Kira z Nathanem. Miała dołączyć do nas Roxanne, choć jej miejsce było po przeciwnej stronie. Ona jednak wolała siedzieć z nami. Chłopaki były jeszcze w szatni. Gdy po paru minutach weszli na boisko, wszyscy obserwatorzy zaczęli klaskać i bić brawo. Każda drużyna składała się z dziesięciu zawodników. U nas bramkarzem był Olivier, atakującymi Leo, David i Graham. Na obronie stali Roy, James oraz Eric, a pomocą Matt, Victor i Colin. Zauważyłam, że w przeciwnej grupie w ataku był Owen, a Joel był pomocnikiem. Na boisko po chwili wszedł Travis ze swoim trenerem. Na jego plecach z tyłu widziałam biały numer trzynaście. Próbował zawzięcie rozmawiać o czymś z mężczyzną, lecz ten zbył go machnięciem ręki. Sędzia nakazał obu drużyną wejść na stadion. Po chwili rozegrał się gwizdek, a wraz z nim zaczął się mecz.
***
- Nie mogę uwierzyć w to, że przegraliśmy - powiedziałam zła do Roxanne.
- Ktoś musi przegrać, by inni mogli wygrać - odparła ze śmiechem - Travis i jego drużyna jest najlepsza.
- Pewnie lecą na jakiś sterydach - odpowiedziałam.
Rozmawialiśmy chwilę, gdy po chwili nasza koleżanka Kira zerwała się ze swojego miejsca i pobiegła w stronę Owena. Rzuciła się mu na szyję i pocałowała go w policzek, a mnie coś ścisnęło w środku. Popatrzyłam się w stronę Travisa, a on w tym momencie odwrócił głowę. Do niego podeszła jakaś dziewczyna o blond włosach i z tej odległości mogłam zobaczyć kto to był. Olivia szeptała mu coś do ucha i zarzuciła mu swoje ręce na szyję. Chłopak położył swoje ręce na jej biodrach, a mnie coś zmroziło. Poczułam się, jakby ktoś kopnął mnie w brzuch. Jego spojrzenie powędrowało na moją osobę, a ja chciałam przekazać mu wzrokiem, by się pieprzył i, że mnie to w ogóle nie rusza. Jakim dobrym byłam kłamcą.
CZYTASZ
Moja ciemność
RomanceGdy mówił, że piekło nas pochłonie myślałam ,że żartował. Gdybym wtedy go tylko posłuchała... Gdybym tylko wiedziała, że idąc z moimi przyjaciółmi na tą cholerną imprezę wpadnę w oko samemu diabłu, siedziałabym w domu oglądając serial na Netflixie...