8. Travis się stał!

1.8K 119 29
                                    

Stałam wraz z Leo i Kirą. Nasze stroje były najlepsze, nigdzie nie widziałam podobnego kostiumu do mojego. Każdy był przebrany za diablice, anioły, zombie czy też inne stwory, więc praktycznie wyróżniałam się spośród tłumu ludzi. Gdzieś w głośniach zabrzmiały pierwsze dźwięki piosenki Monster- STARSET. Razem we trójkę ruszyliśmy na parkiet, tańcząc w rytm utworu. Mój aniołek Kira próbowała naśladować taniec robota, a że za bardzo jej to nie wychodziło to śmiałam się razem z Leo. Po paru piosenkach podszedł do nas Chip, który przebrał się za pirata. Miał sztuczną papugę na ramieniu, z której często wypadała głowa i musiał za nią biegać. Brązowe spodnie, białą koszulę, która była gdzieniegdzie podziurawiona i pobrudzona ziemią dla lepszego efektu, czarną przepaskę na oko, a nawet dorwał gdzieś perukę Kapitana Jacka Sparrowa. Mojego kochanego brata pomalowała nasza mama. Zrobiła mu ciemny makijaż oka, jak miał sam sternik statku Czarnej Perły, a na nogach ciemne kalosze, które należały z pewnością do naszego dziadka Gordona. Pewnie dalej śmierdziały rybami, ponieważ mój dziadek jeździł w nich łowić.

- Jak się bawicie? - spytał chłopak.

- Nieźle- oparłam, na co pokiwali moi towarzysze głowami.

- Uważajcie na ten czerwony napój z palcami- odpowiedział z uśmiechem. – Ktoś dolał do niego alkohol.

- Pewnie chłopaki z drużyny – odpowiedział Leo.

Musieliśmy bardzo głośno krzyczeć do siebie bo w tym hałasie nie dało się normalnie rozmawiać.

Po kilku jeszcze piosenkach, zostawiliśmy Kirę i Chipa, a sami ruszyliśmy napić się tego alkoholowego trunku. Staliśmy przy stole i rozmawialiśmy na temat szkoły i ocen. Bardzo cieszyłam się z naszego kontaktu. Chłopak wydawał się być bardzo w porządku i spotkaliśmy się przed imprezą dwa razy. Pierwszy raz na ich treningu, gdzie podziwiałam jego mięśnie i talent do tego sportu, a drugi raz zaprosił mnie do kawiarni na kawę i ciasto. Na początku się jeszcze krępowałam, ale później zrozumiałam, że on tak samo mnie się wstydzi albo dobrze się z tym kryje.

- Możemy się przejść? - spytał po chwili.

- Jasne.

Ruszyliśmy w stronę wyjścia z sali, a później na boisko, gdzie mieli zawsze treningi. Usiedliśmy na trybunach i zaczęliśmy luźny temat.

- Jak podoba ci się impreza? Postarali się, prawda?

Pokiwałam głową, a w swojej dłoni obracałam czerwony kubek z alkoholem .

- Ogólnie podoba mi się. Mistrzowski wystrój zrobili –szepnęłam, patrząc się w gwiazdy.

- Mia, słuchaj może umówimy się na taką prawdziwą randkę?

- Oczywiście. O ile chcesz? – rzekłam z uśmiechem.

- Jasne, że chce. Jesteś mega sympatyczną i miłą osobą. I strasznie podobają mi się twoje szare oczy – odparł trochę zawstydzony.

- Dziękuje.

Bo co miałam powiedzieć więcej? Może była to trochę ta obrzydliwa romantyczna chwila, która sprawiała, że jakby to leciało w filmie to bym zwymiotowała, ale tutaj przy tych gwiazdach, z tym przystojnym chłopakiem? Czego można chcieć więcej?

- Chciałbym cię pocałować i to od tego momentu, jak przekroczyłaś boisko w tej ślicznej, cholernej sukience– oznajmił to tak zwyczajnie, jakby powiedział, że lubi ser.

- To na co czekasz?- szepnęłam.

- Na jakiś twój znak, że i ty tego pragniesz.

Pokiwałam głową i delikatnie się uśmiechnęłam. Choć moje serce tak mocno galopowało, jakbym przebiegła cholerny maraton na dwa tysiące metrów. Leo ściągnął swoją maskę od kostiumu i położył ją obok. Gdy odwrócił się w moją stronę znów mogłam spojrzeć w te śliczne lazurowe oczy, które z pełną pasją patrzyły się na moją twarz. Otaczało nas niesamowite niebo, gdzie błyszczały gwiazdy, a jego zapach otulał moje zmysły. Cholernie się bałam, że nie będę mogła równać się z jego dziewczynami. W głowię miałam straszny nawał myśli. Chłopak, jakby to wyczuł wyszeptał:

Moja ciemnośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz