4. Tak... A trawa jest różowa...

2.1K 128 40
                                    

     
 - Ty też go znasz? - spytałam.

- A kto go nie zna?- odparł blondyn, na co ja i Kira podniosłam rękę.

- Chodzi do szkoły w Kempston, a dokładnie do ostatniej klasy z Erickiem. Gra tam w drużynie lacrosse. Jest nawet kapitanem. W tym roku będziemy z nimi grać, u nich w szkole. Zapamiętaj. Travis to kłopoty.

- To śmieszne – odpowiedziałam - Eric mówił to samo.

Kira uważnie nas słuchała, siedząc z tyłu.

- A dokładnie co mówił? - spytał Chris.

- Że Travis to kłopoty, a to pewnie jakiś rozwydrzony gówniarz jak my. Ty się nigdy nie biłeś? Pamiętasz, jak w pierwszej klasie chodziłeś z siniakami na twarzy? - odparłam broniąc trochę chłopaka.

Każdy jest tylko raz nastolatkiem . Nie mówię tutaj o robieniu nie wiadomo jakich głupot, ale każdy raz w życiu palił papierosa, pił piwo czy zajarał. To normalne. Po prostu wszystko jest dla ludzi, ale z rozsądkiem i umiarem. Prawda? Sama nie jestem święta. Pije, czasami zapale papierosa. Chodzę na imprezy. Do miłej mi daleko nawet. Jestem impulsywna i wybuchowa. Nic na to nie poradzę, taka moja natura.

- Ale Travis to inne kłopoty. On nie da w mordę i po sprawie. Zmienia laski codziennie. Każdy chce się z nim przyjaźnić, bo ma kasę i zajebisty samochód. Eric i Evan też do niego nic nie mają. Jest spoko gościem, ale nie chce, by tobie się stała jakaś krzywda - powiedział mój brat.

- Raczej nie widzę, by był damskim bokserem - wtrąciła się Kira.

- Nie chodzi o bycie damskim bokserem. On po prostu lubi niszczyć komuś życie, a zwłaszcza dziewczynom, takim jak ty - powiedział cicho Chip do mnie.

- Co to znaczy takim jak ja? 

- Niewinnym - powiedział. 

- Dobra. Mam dość słuchania tych smutnych opowieści. Idę spać. Jutro na ósmą do szkoły. Pa! - Poszła, całując mnie przed wyjściem w policzek.

-Ja też chcę! - krzyknął za nią Chip, na co Kira się zaśmiała.

***

     
 Ten tydzień minął szybko. Praktycznie każdy dzień wyglądał tak samo. Przychodziłam po piętnastej ze szkoły,  jadłam obiad, odrabiałam lekcje i oglądałam seriale lub spotykałam się z Kirą. Zapominałam również o pewnych oczach. Jedynie te myśli dopadały mnie, kiedy już leżałam w swoim łóżku, z zamkniętymi oczami. Wtedy, cały czas analizowałam, czy dobrze zrobiłam. Czy całując go, nie zwariowałam.

Był piątek. Właśnie wróciłam ze szkoły. Moja mama krzątała się w kuchni, a to było dość dziwne. Zawsze z kwiaciarni wraca około godziny osiemnastej.

- Hej mamo. Co tam robisz? - spytałam podchodząc do niej.

- Cześć Mia. Właśnie robię obiad. Chcesz mi pomóc? - odpowiedziała krojąc marchewkę.

- Jasne. Przebiorę się tylko w coś luźniejszego.

- A gdzie twój brat? - spytała.

- Pojechał do Oliviera.

Weszłam do swojego pokoju, kładąc moją torbę na krzesło. Ściągnęłam swoje jeansowe spodnie i przebrałam je w szare dresy. Miałam na sobie jeszcze białą bokserkę, którą zostawiłam. Rozpuszczone włosy zaplotłam w warkocza. Zeszłam na dół, gdzie była moja mama.

- Co dzisiaj na obiad?

- Zapiekanka ziemniaczana. Obierz parę ziemniaków.

- Okej. Jak w pracy?- spytałam, wyjmując ziemniaki z reklamówki.

Moja ciemnośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz