▪︎ Arthur Pendragon ▪︎

5.3K 72 10
                                    

— Muszę przyznać, że robisz duże postępy, ale i tak długa jeszcze przed tobą droga — Oznajmiła z uśmiechem Merlin, wpatrując się w niższą od siebie dziewczynę, która od dłuższego czasu nieudolnie próbowała wyzwolić większą część energii.

[Imię] już jako dziecko przejawiała pokłady magicznej mocy, nad którą ciężko było jej zapanować. Kilka lat później trafiła pod skrzydła jednego z siedmiu grzechów, który postanowił zaopiekować się nią i nauczyć wszystkiego co niezbędne do poskromienia mocy. Teraz, gdy kobieta przeniosła się do Camelotu, dziewczyna podążyła za nią. Właśnie dlatego w tym momencie ćwiczyła zaklęcia na dziedzińcu zamkowym.

— Długa? — Uczennica zmarszczyła brwi, przez co kompletnie się rozkojarzyła, w efekcie czego kula energii którą udało jej się stworzyć, eksplodowała. Ona sama pod wpływem uwolnienia ogromnej siły wylądowała na ścianie, obok której stała jej mistrzyni. Już teraz wiedziała, co miała na myśli.

— Dobrze, na dzisiaj wystarczy — Oznajmiła złotooka, krzyżując ręce na piersi. Mimo iż ta część wychodziła jej dość fatalnie, to całą resztę miała w małym paluszku, za co szczerze ją podziwiała. Dziewczyna miała wielki potencjał i magię, której za nic w świecie nie mogła pozwolić się zmarnować. Być może kiedyś będzie tak silna jak ona sama lub lepiej, przewyższy ją.

— Merlin! — Obie obejrzały się za siebie, w stronę biegnącego do nich młodzieńca, którego od razu rozpoznały. [Imię] mimowolnie uśmiechnęła się na jego widok, co nie umknęło stojącej obok kobiecie. — Szukałem cię...!

Powiedział sapiąc, lecz nim zdążył zacząć konwersację ze złotooką, jego wzrok spoczął na niższej od niej dziewczynie. Widząc jak mu się przygląda, złapał się za kark i odwzajemnił nieśmiało uśmiech. Merlin widząc to wszystko przewróciła jedynie oczami, jednak więź jaka łączyła tę dwójkę sprawiała, że poprawiał jej się humor za każdym razem gdy o niej myślała.

— To ja już pójdę — Oznajmiła po chwili uczennica, zwracając się do kobiety która w odpowiedzi skinęła głową. Ostatni raz nawiązała kontakt wzrokowy z młodym królem, po czym ruszyła przed siebie. Arthur nie odrywał od niej wzroku do momentu, aż zniknęła za wielkimi drzwiami prowadzącymi do środka zamku.

— Więc, dlaczego mnie szukałeś? — Spytała od razu, tym samym ściągając go na ziemię. Chłopak spojrzał na nią chwilowo nie do końca rozumiejąc o co chodzi, lecz po chwili uderzył się w czoło, co wyglądało tak, jakby sobie przypomniał.

— Nie pamiętam — Wyznał, uśmiechając się przepraszająco, co w ogóle nie zdziwiło jego rozmówczyni. Zamiast niezadowolenia czy też kpiny, uśmiechnęła się.

— W takim razie to nie mnie szukałeś — Powiedziała, ruszając przed siebie. Było wiele spraw które chciała załatwić, więc młodzi będą musieli poradzić sobie bez niej. — Staw w końcu czoła problemom. Szczerze mówiąc mam już dość tych waszych podchodów.

— Ale ja... — Arthur wyciągnął dłoń w jej stronę chcąc by poczekała, lecz po paru sekundach zrezygnował z tego pomysłu. Ze smutkiem w oczach spuścił głowę.

To co ją zatrzymało, to ton jego głosu którego nigdy wcześniej nie słyszała. Nie należał on do tego samego, szczęśliwego, wiecznie uśmiechniętego chłopaka z którym znała się już od jakiegoś czasu. Właśnie to sprawiło, że zrozumiała iż sprawa jest poważniejsza niż przypuszczała.

— Dlaczego po prostu jej nie powiesz? — Spytała, uważnie mu się przyglądając. Chłopak nawet nie zorientował się kiedy się przy nim znalazła. Normalnie rzuciłby jakiś tekst w którym pochwaliłby jej zwinność, lecz teraz po prostu nie miał na to ochoty.

 ✏︎ 𝚘𝚗𝚎 𝚜𝚑𝚘𝚝𝚜Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz