e m p r e s s e m e n t

2K 227 29
                                    

Ileż to zapału i dokładności Edgar okazywał, gdy oddawał się przyjemności pisania.

Ranpo przyglądał się smukłym palcom, sunącym z rozwagą po klawiaturze maszyny. Traciły jednak tą umiejętność, gdy atakował blade ciało mężczyzny swoimi ustami. Potrafiły chaotycznie podróżować po jego plecach, próbowały zrzucać niepotrzebne odzienie, by następnie zatapiać się w czarnej burzy włosów.

Skupienie na twarzy Edgara nie próbowało uciec, nawet na moment. Nadawało mu to przystojności, choć Edogawa lubił widzieć w zmęczonych oczach grające zauroczenie, zawstydzenie i trochę rozkojarzonego ukojenia. Przyłapywał się właśnie na dziwnych myślach, ale od dłuższego czasu brakowało mu różu na nieskazitelnie jasnych policzkach.

Ciało Poe ułożyło się na krześle w pozycji idealnej, wręcz wzorcowej, dzięki której osiągał większe skupienie. Cóż z tego, skoro Ranpo wolał teraz widzieć oczyma wyobraźni jak powoli traci ono cierpliwość, poddaje się jego gestom i sugestiom.

Dzień był przyjemnie ciepły. Lekki wiaterek powoli otulał ich, pokój w którym się znajdowali i powiewał nieznacznie białymi zasłonami. Niższy mężczyzna zeskoczył z parapetu, bo całkowicie znudziło go czekanie na Poe w ciszy. Podbiegł bezszelestnie, by otoczyć go ramionami od tyłu.

— Ranpo-kun...? – jedyne co zdążyło ulecieć z niego. Zaraz po tym Edogawa zaatakował go ustami.

Nawet ich pocałunek wydawał mu się być teraz perfekcyjnie doskonałym, z dozą pragnienia. Smakował kawą i słodyczami. Nie wykraczał poza łagodne wargi, nawet nie toczące boju o zwycięstwo.

Dopiero nocą Ranpo zabrał tą całą gorliwość.

[17.10.2019]

~

empressement — fr. gorliwość


❝RANPOE❞ h i s t o i r e s ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz