i n p a c e r e q u i e s c a t

1.8K 180 39
                                    

Ten dzień musiał nadejść.

Zwykłość, szarość, nuda. Tak można było opisać stan rzeczy. Nic szczególnego, w końcu wielu ludzi na świecie przeżywało taką codzienność. Szkoda tylko, że tej jednej, spoczywającej na barkach czarnowłosego mężczyzny nie dało się naprawić.

Całkowicie się wypalił. Jakby jego przeznaczeniem było tak naprawdę wieczne pozostanie człowiekiem beznadziei.

Ranpo czasem biegał. Ekscentrycznego mężczyznę chwilowo stawiał na nogi wieczór. Zmuszał do morderczego sprintu przez zieloną polanę. Poruszał się szybko, wśród białych kwiatów i samotności, jaką dawał mu otaczający go las. Sprawiał wrażenie, jakby chciał dogonić uciekające przed nim słońce.

Zatrzymywał się pod różowym nieboskłonem, przypominającym słodycz niegdyś nie takich mdłych dla niego słodyczy. Niebo wzywało jego serce smutną melodią, bijącą zza chmur. Rozpaczliwie wołało, a patrzenie na nie rozrywało mu uczucia na coraz drobniejsze kawałeczki.

Różowe obłoki były jak wata cukrowa. Niebo, jak delikatne róże. Jak niewinne uczucie tlące się w nim i Edgarze...

Edgar! Szczęśliwy Edgar, marzycielski Edgar,  zawstydzony Edgar, przestraszony Edgar, Edgar... Gdzież mógł się podziać ten Edgar?

Czy chował się gdzieś w tym bezkresie i dlatego miał wrażenie, że go wzywa? A może stał się szybującym w przestworzach ptakiem, całkowicie wolnym od zmartwień? Czy miał szansę zostać zawieszoną na niebie gwiazdą, czuwającą nad nim w nocy? Albo szczęśliwa miłość, którą zabrał ze sobą ogrzewała świat? 

Nie wiedział. Nie miał pojęcia, gdzie ukochanego mogła zabrać choroba.

Gdy zapadała noc i wracał do zimnego łoża, poczucie osamotnienia pogłębiało się. Zapomniał już o spokojnych snach, bo nawet one przynosiły widmo ulotnego ciepła. Nawet w nich nie potrafił znaleźć sobie miejsca.

Jedyny promyczek nadziei, jaki tlił się w jego smutnej duszy to ten, który wyrażał nadzieję na zaznanie przez Edgara więcej spokoju.

[24.09.2019]

~

in pace requiescat – łac. spoczywaj w spokoju

~

(a/n – inspiracja przyszła dzisiaj sama. W autobusie. Przy patrzeniu w samotności na zachodzące słońce i słuchaniu tej piosenki:

+ Myślę nad zmianą okładki, bo mi się przestała podobać)

❝RANPOE❞ h i s t o i r e s ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz