Po solidnej dawce przyprawy Sik mógłby przenosić góry. Po prostu nie mógł ustać w miejscu! I jeszcze miał nowe zlecenie, chyba największe w jego karierze.
Sam Jabba the Hutt właśnie Sikowi zlecił kradzież kilkudziesięciu Holokronów ze skarbca w Świątyni Jedi. Sik nie mógł się doczekać, ale też wiedział, że to nie będzie takie łatwe. Jak mawiał jego ojciec: ,,Dobre przygotowanie to połowa sukcesu", Sik od razu zabrał się do roboty. Z części oszczędności kupił miecz świetlny od jakiegoś handlarza z bronią, granatowe szaty i wysokie, brązowe buty. Wyglądał jak rasowy Jedi. Pozostało jedynie, oczywiście nielegalnie, ściągnąć plany Świątyni, zapamiętać je i wykonać zlecenie.
Sik już w myślach przeliczał kredyty za zadanie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wysłużony śmigacz szybko zawiózł go pod samą Świątynię. Sik wspiął się po schodach na samą górę i jęknął.
Świątynia była ogromna i pewnie było tam setki Jedi i Strażników. Sik ostatni raz przejrzał plany i powoli wszedł do środka. W tej chwili dziękował losowi, że ma genialną pamięć i pewnie szedł po korytarzach. Było tam o wiele mniej Jedi niż się spodziewał. Wtedy minął jakiegoś chłopca z warkoczykiem.
- Dzień dobry Mistrzu Skywalker – powiedział uprzejmie.
- Eee... Dzień dobry... chłopcze?
Chłopiec spojrzał się na niego jak na wariata, ale poszedł dalej.
Sik westchnął. Powinien się bardziej zagłębić w zwyczaje Jedi. Ale teraz już było za późno. Szczytem głupoty byłoby teraz zawrócić, by tylko poczytać.
Wtedy minęła go kobieta. Musiała być niewiele starsza.
- Skywalker. Jak tam dzieci?
- Eee... dobrze?
Kobieta poszła dalej, a Sik czuł, że trafił do domu wariatów. Jaki Skywalker? Jakie dzieci? No dobra, Sik zrozumiałby, gdyby jedna osoba go z kimś pomyliła, ale pół tego pokręconego Zakonu? To już przegięcie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Sik doszedł do Archiwów. Przy wejściu do Skarbca stało dwóch Strażników. Szykowało się szybkie starcie. Łowca powoli szedł w kierunku Skarbca, ostrożnie sięgając po blaster.
- Mistrzu Skywalker? Czy musi pan wejść? – spytał nagle jeden z nich.
Znowu ten Skywalker... Ale teraz może to wykorzystać.
- Tak, muszę.
Strażnicy otworzyli drzwi, a Sik wszedł do środka. Już na kilometr czuł podstęp.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Sik szedł korytarzem. To nie mogło być takie łatwe. Pewnie ci Jedi już o nim wiedzą. Lecz łowca był sprytny. Prosto ze Skarbca dojdzie systemem wentylacyjnym prosto na lądowisko. Aż chciałby zobaczyć miny Jedi, gdy ucieknie im sprzed nosa.
W między czasie dotarł do celu. Holokrony piętrzyły się pod sufit i aż się prosiły, żeby położyć na nich ręce. Sik wyciągnął z sakwy worek i ostrożnie włożył do niego pierwszy Holokron. Potem poszło z górki.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Po dziesięciu minutach worek był już pełny. Sik otworzył kratę szybu wentylacyjnego i upchnął wór do środka. Sam szybko wskoczył.
Potem nie było już tak przyjemnie. Szyb był dość ciasny, a worek i tak zajmował dużo miejsca.
- Jeszcze kawałek... - szepnął Sik.
TRACH! Kawałek blachy pod nim pękł i łowca runął na dół. Przycisnął worek do siebie, a w ostatniej chwili dobył blaster, z którego wystrzelił linę z hakiem, która zaczepiła się o sufit.
- To było ZA blisko.
Sik rozejrzał się dookoła i dostrzegł w, jak kiepskim położeniu się znalazł. Wisiał zaledwie parę centymetrów nad stołem, gdzie Jedi jedli obiad.
- Mistrz Skywalker? – spytał ciemnoskóry Jedi.
Sik zadziałał instynktownie. Mocniej złapał blaster, wykonał obrót i kopnął tego Jedi w twarz. Łowca zeskoczył na stół i minął zdezorientowanych Jedi.
Wszystko się pogmatwało!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Anakin dopiero się dowiedział o kradzieży i na złamanie karku leciał do Świątyni. Kątem oka zobaczył, że ktoś właśnie startuje na śmigaczu.
Potem potężnie huknęło, gdy oba pojazdy zderzyły się ze sobą. Śmigacze runęły ku ziemi i z całej siły uderzyły o płytę lądowiska.
Anakin w ostatniej chwili wyskoczył z pojazdu, ale nie wiedział, co się stało z kierowcą drugiego. Jedynie znalazł fragment hełmu i Holokron.
Wtedy rzucił się na niego mężczyzna w uszkodzonym hełmie. Przez dziurę Skywalker zauważył błękitne oko kierowcy.
- Idioto! Jak ty latasz? Mogliśmy zginąć!
- To ty mi wleciałeś pod śmigacz!
- Nie umiemy robić uników?
Kłócili się przez dłuższą chwilę, gdy nagle przybiegło kilku Mistrzów Jedi i Strażników.
- To jest ten złodziej! – krzyknął jeden ze Strażników, wskazując na mężczyznę w hełmie.
Złodziej rzucił się do ucieczki i szybko zniknął.
Anakin wyciągnął spod wraków worek Holokronów.
- Tak uciekał, że zapomniał o swoim łupie – spróbował zażartować.
Mistrz Windu zmierzył go surowym wzrokiem.
- Skywalker. Za chwilę mamy natychmiastowe posiedzenie Rady.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Holokrony wróciły do skarbca, a Anakin poszedł do siedziby Rady. Od razu skierował się na swoje miejsce, ale Mistrz Windu go powstrzymał.
- Mistrzu Skywalker, mamy parę pytań. Dlaczego ukradłeś Holokrony? – zaczął od razu.
- Co? Przecież wszyscy widzieliśmy złodzieje, który zbiegł.
- To jak wyjaśnisz, że na nagraniach wyraźnie widać ciebie?
- To musi być jakaś pomyłka! W momencie kradzieży byłem u swojej żony, może to potwierdzić.
- Senator Amidali akurat najmniej możemy zaufać.
Nagle do sali wszedł jeden ze Strażników. W dłoni trzymał mała kartkę, którą podał Mistrzowi Windu. Mace uważnie jej się przyjrzał.
- Wybacz Mistrzu Skywalker. Tu chyba mamy prawdziwego sprawcę.
Windu pokazał wizytówkę.
- Sik Sorenti. Łowca nagród na dolnych piętrach Coursount. Szybkie i perfekcyjne wykonanie zlecenia.
- Pozostaje pytanie czego był taki podobny do Anakina – powiedział Obi Wan.
- Na razie musimy obstawić wersję, że łowca jest zmiennokształtny. Pewne jest jednak to, że nie możemy go o nic oskarżyć. Ostatecznie nie doszło do kradzieży, ale i tak chcemy go zobaczyć. Skywalker, ty i Kenobi, poszukajcie go – podsumował Windu.
- Oczywiście Mistrzu – odparł Anakin.
- I niech Moc będzie z wami.
CZYTASZ
Bliźniaki Skywalker || Star Wars
Fanfiction||UWAGA! Części od 1-4 przejdą generalną korektę|| Anakin Skywalker - Mistrz Jedi, potężny w Mocy, kochający mąż i wspaniały ojciec bliźniaków. Sik Sorenti - łowca nagród nie stroniący od wszelkich używek. Co ich połączy?