Już od rana Sik na poważnie wziął się za porządki. Wyrzucił wszystkie butelki po alkoholu, a nawet pudełko z przyprawą. Dokładnie wyczyścił każdy blaster i strzelbę i ułożył je na ścianie.
Akurat kończył zamiatać podłogę, gdy przyszedł Anakin. Jego brat zagwizdał z podziwem.
- No proszę, w końcu jest czysto.
- Dzięki. Uznałem, że trzeba wziąć się za siebie.
- Bez alkoholu i narkotyków? – spytał z uśmiechem.
Sik pokazał skrzyżowane palce, jak do przysięgi.
- Ani odrobinki.
- To, co powiesz na małe spotkanie?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Z każdym słowem Anakina, Sik czuł, że coraz bardziej opada mu szczęka.
- Czekaj, wróć. Czyli, że mam się spotkać z twoją żoną dziś po południu?
- Spokojnie, ona już dawno nalegała na spotkanie, na pewno się dogadacie.
Sik jednak czuł, że coś było nie tak.
- A wymyśliłeś jakieś nowe fakty?
- Nie, skąd.
Łowca spojrzał się na niego wymownie.
- Na pewno?
Anakin szybko pękł.
- Dobra, bo wiesz, Padme jest raczej nastawiona pokojowo i mogłem trochę podkolorować twój zawód.
- Anakin, coś ty wymyślił?
- Powiedziałem, że jesteś pilotem transportowców.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Sik nie umiał powiedzieć, co czuję. Z jednej strony chciał udusić Anakina za jego kłamstwa, ale z drugiej cieszył się, że w końcu spotka swoją szwagierkę i siostrzeńców. Chciał się pokazać z jak najlepszej strony.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Sik podleciał pod apartament na parę minut przed spotkaniem. Przed wejściem czekał na niego Anakin.
- No proszę, umiesz się ubrać jak człowiek.
Łowca spojrzał się na swoje ubranie. Prawie cały dzień się z nim męczył. Skądś zdołał wygrzebać, niezniszczoną kurtkę, nawet porządne spodnie i solidne buty.
Po krótkiej przejażdżce windą, oboje weszli do mieszkania, gdzie czekała na nich kobieta z podwójnym nosidełkiem. Od razu sprawiała miłe wrażenie.
- Witam – zaczął Sik uprzejmie. – Pani senator Padme Amidala? To dla mnie zaszczyt.
- Mi również. Cieszę się, że w końcu mogę spotkać brata mojego męża. Bardzo mi też przykro z powodu pana adopcyjnej matki.
- Spokojnie, już się zdołałem z tego otrząsnąć. Życie przecież trwa dalej, co nie?
Amidala uśmiechnęła się.
- Podejrzewam, że chce pan poznać swoich siostrzeńców – pani senator podniosła nosidełko. – Poznajcie się, to są Luke i Leia.
Chłopiec i dziewczynka spokojnie spali w nosidełku. Były naprawdę słodkie.
- Łał, niby nie przepadam za małymi dziećmi, ale one są naprawdę słodkie. Annie, postarałeś się.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Spotkanie mijało w naprawdę miłej atmosferze. Sik szybko znalazł wspólny język z Padme i bez problemu zdołał ukryć swoje zajęcie. Nikt nie zauważył, kiedy zrobiła się już późna noc.
- W dobrym towarzystwie czas szybko leci – powiedział Sik, powoli się zbierając. – Chyba powinienem wracać.
- Możesz zostać u nas na noc – odparła Padme.
- Dziękuję, ale nie chce sprawiać kłopotu.
- To żaden kłopot.
Sik westchnął.
- Dobrze, ale rano już muszę wracać. Mam... kurs na... Mustafar?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wybuch i niebywałe gorąco, to obudziło Sika. Łowca stał na jakiejś platformie, a w powietrzu aż się roiło od wulkanicznego pyłu.
- Mustafar? – Sik powiedział to tak niewyraźnie, że sam siebie nie zrozumiał.
Nagle usłyszał dziecięcy płacz. Ale, co, by tu miało robić dziecko?
Wtedy do Sika zaczęła się zbliżać postać, która coś trzymała w rękach. Łowca przetarł oczy i zobaczył przed sobą przepiękną kobietę. Miała jasno blond włosy, jakby w pył w ogóle ich nie musnął. Oczy natomiast miały barwę kojącej, morskiej zieleni. Sik stał jak zaczarowany.
Wtedy dziecięcy płacz się powtórzył, ale teraz, jakby pochodził prosto od kobiety.
Sik zrobił kilka kroków naprzód i zobaczył, że postać trzymała nosidełko, takie samo jakie widział w apartamencie. Wszystko się układało.
- Porwałaś Luke' a i Leie – bardziej stwierdził niż spytał.
- Sorenti, czekam na Mustafarze.
Wtedy wybuchł kolejny strumień lawy, który poleciał prosto na Sika. Łowca zamknął oczy.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Sik zerwał się z krzykiem, ciężko oddychając. To wszystko był tylko sen? Tylko, czemu był taki realistyczny? Kim była ta kobieta? Czy Luke i Leia są bezpieczni?
Pytań był więcej niż odpowiedzi, a Sik czuł, że ma mętlik w głowie.
Wtedy usłyszał szum silnika i tuż koło apartamentu przeleciał transportowiec. Sik na początku to zignorował, gdy zobaczył blondwłosą kobietę z nosidełkiem. To nie mógł być przypadek. Łowca podbiegł do okna, ale było już za późno. Transportowiec zniknął mu z oczu.
,,Czekam na Mustafarze", w głowie Sika zabrzęczały ostatnie słowa ze snu. To było pewne, gdzie poleciała ta kobieta. Łowca szybko się ubrał i zjechał na dół. Wsiadł do opuszczonego myśliwca Delta-7 i natychmiast ruszył w pogoń.
CZYTASZ
Bliźniaki Skywalker || Star Wars
Fanfiction||UWAGA! Części od 1-4 przejdą generalną korektę|| Anakin Skywalker - Mistrz Jedi, potężny w Mocy, kochający mąż i wspaniały ojciec bliźniaków. Sik Sorenti - łowca nagród nie stroniący od wszelkich używek. Co ich połączy?