Rozdział 10. Załamanie

142 11 4
                                    

Sik wyszedł ze szpitala po paru dniach. Na szczęście skończyło się tylko na paru oparzeniach i lekkich dusznościach. Łowca jednak nadal czuł się chory. Jakby coś w nim pękło. Niedawno się dowiedział, że wyłowiono z lawy resztki ciała Ruby, co tylko w nim wywołało poczucie winy. On naprawdę ja pokochał, a sam ją zabił i to bez mrugnięcia okiem.

Zawód łowcy już wymagał u niego kilka zabójstw, ale nigdy nie zwracał na to uwagi. Może te kredyty, jakie dostawał maskowały poczucie winy.

Sik czuł, że musi to wszystko odreagować. Czekał go kurs do ,,Outlandera".

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Teraz Sik poszedł na całość. Pił, brał i uwodził panienki, żeby tylko zagłuszyć wyrzuty sumienia. Właśnie wychodził ze składziku po upojnej godzinie z, siódmą już, prostytutką, myśląc o powrocie do domu. Tylko zakupił butelkę najmocniejszego alkoholu i wyszedł.

Zataczając się, szedł do swojego śmigacza, gdy ktoś go zatrzymał.

- Dokumenty proszę – powiedział głos.

Sik odwrócił się i zobaczył za sobą policjanta. No masz! Łowca wyciągnął dowód tożsamości i podał go funkcjonariuszowi.

- Siadamy za stery po alkoholu? – spytał, oddając papiery.

- Pare drinków to alkohol? No panie władzo...

- I jeszcze pod wpływem przyprawy. No cóż Sorenti, czeka nas wizyta.

Sik zacisnął pięści i sięgnął po miecze świetlne. W duchu się cieszył, że ich nie oddał. Natychmiast aktywował klingi i przystawił je do gardła policjantowi.

- Pan zabiera te swoje łapska i pozwoli mi wrócić do domu!

Policjant odsunął się, a Sik właśnie odpalał pojazd.

Nagle funkcjonariusz rzucił się na niego i wytrącił mu miecze z rąk.

- Za napaść na funkcjonariusza są paragrafy Sorenti.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Tą noc Sik spędził na komisariacie. Na szczęście miał trochę rozumu i przeprosił i wszystko zakończyło się na grzywnie.

W drzwiach czekał na niego Anakin. Nie wyglądał na zadowolonego.

- Co ci odwaliło?! – warknął groźnie.

- Annie, pół tonu ciszej proszę. Głowa mi zaraz pęknie.

- To było tyle nie pić!

- Proszę cię...

- I skąd ten pomysł, żeby na policjanta się rzucać? Ciesz się, że skończyło się tylko na grzywnie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Anakin zawiózł Sika pod mieszkanie i chciał wejść z nim do środka.

- Lepiej nie wchodź – powiedział łowca.

- Przecież niedawno sprzątałeś.

- Naprawdę nie wchodź.

Anakin jednak wszedł do środka. Po całej podłodze walały się puste butelki i opakowania po przyprawach.

- No wiesz... - zaczął Anakin.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Anakin nie wyszedł do momentu, dopóki Sik nie ogarnął mieszkania. Łowca rozłożył się na łóżku i chciał już tylko zasnąć. Braciszek jednak miał inne zamiary.

- Możesz mi powiedzieć, jak mogłeś tak upaść? Wszystko było dobrze, a tu nagle... fiasko.

- Nie jesteś moim ojcem i nie muszę ci się spowiadać.

- Jestem starszy i...

- Starszy o pięć minut – podkreślił Sik. – To cię nie czyni nie wiadomo kim. Ja nie jestem tym szlachetnym, wspaniałym i szanowanym Skywalkerem. Jestem Sorenti, łowca nagród, stworzony do alkoholu i używek, a zasady to wróg.

Nagle komunikator Sika z innego pokoju zabrzęczał i łowca pobiegł odebrać połączenie. Po chwili wrócił, a z szafy wyjął hełm, a ze ściany ściągnął strzelbę i blaster.

- A ty dokąd? – spytał Anakin.

- Nowe zlecenie na Florrum. Pokaźna sumka. Nie wiem, kiedy wrócę.

Anakin stanął w drzwiach i zagrodził drogę bratu.

- Co? Sik nie możesz lecieć w takim stanie!

Głowa nadal bolała Sika niemiłosiernie i czuł ciągłe nudności.

- Latałem w gorszym stanie. Załatwię sprawę i wrócę. Z zarobków będzie mi starczyło na spłatę grzywny.

Anakin jednak nadal nie chciał przepuścić łowcy. W końcu Sik przeszedł pod jego nogami.

- Popracuj nad refleksem – odparł Sik i poszedł do transportowca.


Bliźniaki Skywalker || Star Wars Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz