12

11.5K 310 227
                                    

Lucas

Tej nocy mało spałem. O ile snem można nazwać zamknięcie oczu w nadziei na zapomnienie. Leżałem obok przytulonej do mnie Sophie i wgapiając się w sufit zastanawiałem się jak do tego wszystkiego doszło. Czy to wszystko zaczęło się od słów matki Amy? Czy dużo wcześniej? Może to był moment w którym dziewczyna zgubiła się i prawie wpadła mi pod koła samochodu. Mogłem wtedy zwyczajnie zwrócić jej uwagę i odjechać. Mogłem od początku traktować ją jak każdego innego. Mogłem jej nigdy nie poznać.

– Nie śpisz? – Zachrypnięty głos gdzieś po mojej lewej stronie przerywa mój ciąg myśli.

Spojrzałem na blondynkę, która przetarła swoje zmęczone oczy i spoglądała teraz w moją stronę.

– Przed chwilą wstałem. – skłamałem. Nie chciałem jej bardziej martwić.

Sophie pokiwała głową i powoli wstała.

– Zrobię jakieś śniadanie. – Choć miałem nadzieję, że moje słowa były przekonujące, w głosie dziewczyny słyszałem smutek.

Sophie zniknęła a ja starałem się zebrać siły na zrobienie czegokolwiek. Zegarek stojący na szafce nocnej, wskazywał godzinę szóstą. Dosyć wcześnie ale i tak się podniosłem, żeby ogarnąć się przed pracą. Dziękowałem sobie w duchu, że kilka razu zostawiłem u Sophie swoje ciuchy, dzięki czemu nie musiałem teraz zakładać tych brudnych i śmierdzących alkoholem ciuchów. Szybki zimny prysznic pomógł mi ogarnąć się trochę mimo ciężkiego poranka. Lubiłem czuć krople wody spływające po moim ciele, chociaż zawsze w takich momentach myślałem o Amy. Wiele razy lądowałem z nią pod prysznicem. Były to te nasze małe chwile szaleństwa, które sprawiały, że teraz czuję ucisk w żołądku. Pojedyncza łza zmieszała się z lecącą wodą i zniknęła na zawsze. Musiałem jak najszybciej wyjść z pod prysznica, by jeszcze bardziej nie pogrążyć się w smutku. Owinąłem się ręcznikiem wokół pasa i oparłem się o umywalkę patrząc na moją zmęczoną twarz. Przetarłem ją w nadziei, że w ten sposób zniknie ból i grymas, było jednak to złudne. Opłukałem twarz zimną wodą, aby dodać jej trochę koloru. Tak jak poprzednio, moja twarz się nie zmieniła, więc po prostu odpuściłem. Nie byłem ostatnio w najlepszej formie i bardzo dobrze to wiedziałem. Myślę, że ludzie którzy widują mnie na co dzień też to wiedzą, więc odpuściłem staranie się, żeby to zatuszować. Wyszedłem z łazienki w tym samym czasie, w którym Sophie zaczęła mnie wołać.

– Tak? – wszedłem do kuchni z której krzątała się dziewczyna.

– Telefon do ciebie. – uśmiechnęła się do mnie. Nie był to raczej uśmiech przedstawiający szczęście, ale cieszyłem się, że go widziałem. Był to dobry krok do ułożenia sobie tego wszystkiego.

Podszedłem parę kroków do salonu i przyłożyłem słuchawkę do ucha.

– Słucham. – Z roztargnienia nie spojrzałem nawet kto dzwonił.

– Lucas? – zachrypnięty głos wybrzmiał w słuchawce.

Wiedziałem doskonale, kto był po drugiej stronie. Ten zmęczony głos był przy mnie w najgorszych chwilach, zapewniał mnie zawsze, że dam radę. Słysząc ten głos teraz, czułem, że nie dam rady sprostać tej rozmowie. Byłem na nią gotowy wczoraj, kiedy alkohol przejmował moje wszystkie myśli, kiedy czułem się mocno znieczulony i nie bałem się stawić czoła problemom. Teraz ten alkohol zmienił się w okropny ból głowy i mdłości, z którymi nie potrafiłem sobie poradzić. Po za tym teraz było już o wiele za późno. Wczoraj zrozumiałem swój błąd i wróciłem tu. Nie miałem innego wyjścia jak wrócić do Sophie i być przy niej w tej ciężkiej dla nas obojga sytuacji. Nie byłem w stanie powiedzieć teraz Amy, że nasz kontakt musi się skończyć. Całe moje ciało było napięte, na samą myśl o tym, że nie mogę już jej mieć.

– Amy. – rzuciłem krótko.

– Dzwoniłeś do mnie. – drżał jej głos, a ja czułem się przytłoczony tym wszystkim.

Będę miał dziecko i to było w tym momencie najważniejsze. Dla dobra mojej rodziny powinienem to zakończyć, ale jestem tchórzem, który nie potrafi stawić czoła konsekwencjom swoich własnych działań. Patrzyłem się tępo przed siebie nie mogąc poskładać tego wszystkiego. Sophie odwróciła się w moją stronę z gotowym śniadaniem, więc musiałem skończyć już te nieszczęsne przedstawienie. Nie potrafiąc zakończyć w dorosły sposób tej rozmowy, zwyczajnie kliknąłem czerwoną słuchawkę i odłożyłem telefon na szafkę. Zawsze byłem dupkiem i nawet te wszystkie sytuacje nie zmieniły tego, choć tak bardzo tego chciałem.

Patrząc na siebie w lustrze czułem odrazę. Nigdy nie sądziłem, że stanę się jednym z tych ludzi, którzy nie potrafią stawić nawet czoła temu co zrobili. To właśnie dzisiaj musiał być ten dzień, w którym powiem w końcu Amy prawdę, nawet jeżeli to miałoby popsuć nas raz na zawsze. Złość na siebie samego przesiąka mnie całego i mam ochotę wrzeszczeć na tego słabego faceta w lustrze. Jak może być tak beznadziejny. Zaciskam dłonie w pięści i zanim się obejrzę moja prawa ręka leci do przodu. Trafiłem w lustro powodując, że pęka na milion kawałków. Pęka jak ja, bo jest tak samo słabe.

– Co tu się stało? - odwracam się w stronę wejścia i widzę przerażoną Sophie.

Patrzę na swoją rękę i czuję lepką krew na palcach. Nie wiem nawet kiedy to się stało.

– Chodź. – powiedziała stanowczo.

Sophie nie znała mnie jeszcze z tej strony. Nie znała mnie, który wybucha w momentach w których sobie nie radzi. Nie znała mnie, który krzywdzi tych, którzy o mnie dbają. Nie znała mnie, który sprawia ból sobie, żeby nie sprawić bólu innym. Sophie nie znała mnie, gdy byłem na dnie. Nie chciałem, żeby mnie poznawała z tej strony. Dziewczyna posadziła mnie na toalecie i wyciągnęła z apteczki potrzebne rzeczy. Gdy skończyła przyciągnąłem ją do siebie przytulając się do jej brzucha, a ona wplotła swoje palce w moje włosy.

– Wszystko dobrze? – przerwała milczenie nadal mnie do siebie tuląc.

– Nie. – wyszeptałem krótko. Byłem jej wdzięczny, że nie drążyła tematu, tylko pozwoliła mi dalej milczeć.

Posprzątałem w łazience i postanowiłem, że na mnie już czas. Idealnie złożyło się to z tym, że dziewczyna też wychodziła do pracy. Zamówiłem taksówke i niedłużej jak dzisięć minut później stałem już pod swoim domem. Nie zdążyłem nawet chwycić klamki, gdy drzwi sie otworzyły i wpadł na mnie młody blondynek. Zdezorientowany próbował złapać równowagę, więc szybkim ruchem chwyciłem go za ramię i postawiłem przede mną. Na twarzy chłopca pojawia się ekscytacja.

– Lucas. – Jego słodki głosić zawsze mnie uspokajał, więc zamknąłem młodego w silnym uścisku.

– A ty gdzie tak pędzisz?

– Do szkoły, Mario mnie dzisiaj zawozi. – W tym samym momencie w drzwiach pojawił się mój przyjaciel.

– A gdzie Mac? – skierowałem pytanie do przyjaciela.

– Musiała wyjechać rano na delegację jakąś i wraca jutro wieczorem, więc ja zajmuję się Matim – mówiąc to roztrzepuje włosy malucha, a on przyjmuje bojową pozę i uderza swoimi małymi pięściami w brzuch Mario.

Takie sceny zawsze wywołują we mnie dziwne uczucie. Ten maluch ma szczęście, że są w jego życiu takie osoby jak Mario czy Mac. Ja miałem tylko mamę, która starała się mnie chronić jak tylko mogła. Później zostałem sam, próbując bronić wszystkich. Nie miałem nigdy kogoś takiego jak Mario, kogoś kto mnie chroni i nie dopuszcza do mnie krzywdy. Kogoś kto zechciałby się mną zająć, gdy sam nie dawałem sobie rady. Żegnam się z nimi i idę szybko do domu. Zabieram kilka rzeczy, które wpakowuję do torby sportowej, chwytam jeszcze paczkę z mini marchewkami i ruszam do pracy z przekąską w ręku. Postawiłem dzisiaj na zdrowy spacer i dobrze mi to robi. Chłód poranka dociera do moich płuc, pomagając im jakoś funkcjonować. Wrzucam marchewkę do ust i czekam na zielone światło rozglądając się naokoło na chordy nastolatków idących do szkoły. Na światłam zatrzymuję się samochód a ja tracę możliwość ruchu. Całe moje ciało zastyga widząc kto siedzi w tym samochodzie. Amy z pogrążoną w myślach minął, patrzy się bezsilnie przed siebie. Jestem ciekaw o czym teraz myśli. Bo ja od kilku dni nie jestem w stanie myśleć o niczym innym jak o niej. Dzisiaj był ten dzień w którym, będę musiał jej stawić czoła, a jednak na samą myśl o tym chce mi się wymiotować. Zanim się obejrzę, moje zielone światło gaśnie, a Amy odjeżdża, zostawiając mnie samego. 

Zostań przy mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz