20

550 26 2
                                    

Amy

Od samego rana nie mogłam przestać myśleć o Lucasie i o tym co się wczoraj zdarzyło. Mężczyzna pobił Jacksona, a sądząc po braku obrażeń pobicia na ciele Lucasa, chłopak nie miał z nim szans. Jackson już wczoraj miał twarz całą obitą, w niektórych miejscach szwy i opuchliznę. Bałam się na samą myśl jak jego twarz będzie wyglądać po spotkaniu z Lucasem. Szczerze mówiąc, w pewien sposób miałam poczucie winy, bo to wszystko spotkało chłopaka przeze mnie. Wysiadłam z samochodu na parkingu obok szkoły i ruszyłam do przyjaciół. Jak się okazało, wszyscy czekali już przy szafce Liv i o czymś żywo dyskutowali.

– Hej. – przywitałam się z wszystkimi. – O czym tak gadacie?

– Obok mojej szafki zebrała się drużyna koszykarska i całkowicie przypadkiem podsłuchałem ich rozmowę. – zaczął Greg, a ja zaczęłam się domyślać do czego zmierza, więc gardło zacisnęło mi się nie pozwalając wziąć oddechu, w obawie, że reszta dowie się o wszystkim poprzez chociażby mały mój ruch. – Jackson został wczoraj pobity. Podobno jest w koszmarnym stanie, twarz ma tak spuchniętą i zmasakrowaną, że nie jest w stanie mówić, a wszystko co je dostaje zblendowane. Do tego ma zmiażdżone palce w jednym ręku i o karierze koszykarza może zapomnieć. Dlatego oni tak to przeżywali. Wspominali coś jeszcze, że Jackson raczej już nie wróci, jego rodzice naciskają, żeby zmienił szkołę. Chora akcja. Podobno wracał z treningu i ktoś na niego napadł. Niby taki duży, a się obronić nie potrafi, mimo wszystko szkoda mi go.

– Mi nie. – rzucił sucho Jacob. – Skoro miał na tyle siły, by zmuszać Amy do seksu, to powinien mieć też tyle siły, żeby zmierzyć się z konsekwencjami.

– Najchętniej obciąłbym mu jaja, ale tu chodzi o zwykłą empatię, to nadal człowiek. – próbował wytłumaczyć Greg, ale Jacob zdawał się już go nie słuchać.

– To straszne. – powiedziałam w końcu, ale zabrzmiało to chyba bardzo sztucznie, bo nagle cała grupa na mnie spojrzała. – Nigdy nie życzyłam nikomu źle, nawet jemu. – wzruszyłam ramionami, co chyba przekonało resztę bo znów wrócili do rozmowy.

Jedynie Tyler nadal się na mnie patrzył podejrzliwie. Nie wiedziałam o co mu chodzi i czułam się odrobinę skrępowana jego spojrzeniem. Czułam, że chłopak coś podejrzewa a z każdą kolejną sekundą wgapiania się we mnie uświęcał mnie w tym przekonaniu. Zrobiłam pytającą minę, na co chłopak pokręcił głową i odwrócił w końcu wzrok, przez co poczułam ulgę.

– Jacob wiesz coś o tym? – Liv wydawała się przejęta, co mnie ukłuło w serce, bo chciałam jej wyjawić prawdę.

– Chyba żartujesz. – parsknął śmiechem. – Wczorajszy wieczór spędziłem z Cassy, a nie na bieganiu za takim zerem.

Po spojrzeniu Liv widać było, że nie do końca mu wierzy. Chciałam powiedzieć coś, co odwróciło by ich uwagę od niewinnego Jacoba, ale pierwszy się odezwał Tyler.

– Wczoraj jak odwiozłem Amy zadzwoniła do mnie mama, więc stanąłem dosłownie pod sąsiednim domem i widziałem. – chłopak się zawahał i spojrzał na mnie. Tyler tam był, co mogło oznaczać tylko to, że widział też Lucasa biegnącego do mojego domu, w koszulce poplamionej krwią.

– Przeglądałem telefon i widziałem, że Cassy dodała zdjęcie z Jacobem, więc to nie on. – dokończył patrząc już tylko na mnie.

Przekonało mnie to, że chłopak wszystko wie. Widział Lucasa u mnie pod domem i że go wpuściłam. W łatwy sposób połączył fakty i wiedział kto pobił Jacksona. Momentalnie zrobiło mi się niedobrze, ale musiałam powstrzymać ból brzucha, żeby reszta nie była w stanie się domyślić co mi jest. Cała grupa zaczęła rozmowę o tym kto to może być, ale my z Tylerem byliśmy w stanie tylko stać i na siebie patrzeć. Próbowałam wyczytać coś z jego spojrzenia, ale nie byłam w stanie. Jego wzrok był beznamiętny, zero uczuć, a mimo to, czułam na sobie piętno oskarżenia z jego strony. Musiałam porozmawiać z nim sam na sam, ale najpierw chciałam pogadać z Lucasem i powiedzieć mu że Tyler wie. Gdyby ktoś jeszcze się dowiedział, nie dość, że Lucas straciłby pracę to możliwe, że trafiłby za kratki z powodu napaści. Najgłupszy pomysł jaki wpadł mi do głowy, był moim jedynym na ten moment, więc tak czy inaczej postanowiłam go zrealizować. Musiałam wpłynąć na decyzję Tylera, chociaż jeszcze nie wiedziałam jak. Jedynym moim punktem zaczepienia był fakt, że chłopak był dla mnie bardzo miły i wydawało mi się, że zaczyna coś do mnie czuć. Też go polubiłam i mimo, że go nie znałam, musiałam się do niego zbliżyć, tylko po to by Lucas był bezpieczny. Gdy zadzwonił dzwonek, każdy z nas ruszył w swoją stronę. Okazało się, że idziemy oboje z Tylerem do wschodniej części budynku, więc postanowiłam teraz do niego zagadać.

Zostań przy mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz