10

8.2K 352 147
                                    

Lucas

Na zewnątrz wiał chłodny wiatr ale nie przeszkadzało mi to w już ponad godzinnym spacerze. Czułem się okropnie przez to, że podniosłem głos na Amy. Z resztą nie pierwszy raz. Jak przez mgłę pamiętam ten wieczór u jej rodziców. Ciemne sceny przysłaniają mi realne zdarzenia z tamtego dnia. Pamiętam krzyk, złość, ból. Moja dłoń zaciśnięta na jej przedramieniu. Jej spojrzenie. Widziała we mnie potwora, którym zresztą byłem. Byłem pieprzonym klonem swojego ojca, który tracił kontrolę. Nie zdarzało mi się to często, a jednak wtedy straciłem nad sobą panowanie i straciłem też Amy. Bała się mnie i chyba było w tym wszystkim najgorsze. Zacisnąłem pięść i z całej siły walnąłem w ścianę jakiegoś budynku. Na szczęście na elewacji nie pozostało żadnego śladu mojego ataku gniewu, jednak moja ręka nie wyglądała już tak dobrze. Zdarte kłykcie piekły oraz pojawiła się krew która ściekała mi po dłoni, wiedziałem też, że rano będę się męczył z siniakami. Po policzku spłynęła mi pojedyncza łza, której się szybko pozbyłem, przeczesując też włosy sprawną ręką. Mimo późnej pory wybrałem numer Sophie w nadziei, że odbierze.

– Hej. – mój głos przepełniała beznamiętność i przez chwilę poczułem ukłucie winy, że mój zły nastrój przerzucam na dziewczynę

– Coś się stało? – Nie wydawała się zaspana mimo później godziny.

– Mogę wpaść?

– Wiesz która jest godzina?

– Miałem ciężki dzień. – nadzieja, że i ona nie zostawi mnie z tym wszystkim sama, powoli ulatywała.

– Mój dzień też nie był najlepszy, przyjedź. - wyszeptała do słuchawki.

Dopiero po tym zdaniu uświadomiłem sobie, że jej głos też jest smutny. Wypowiadając ostatnie słowo słychać było niepewność. Jakby przed chwilą i ona przeżywała swoje najgorsze chwile. Wezwałem taksówkę i czekając przed jakimś sklepem w końcu dotarło do mnie co ja takiego zrobiłem. Jeszcze chwilę temu zdradziłem Sophie, a teraz miałem się z nią spotkać i spojrzeć jej w oczy. Dzisiejszy dzień jeszcze się nie skończył a ja już wiedziałem, że czeka mnie kolejna bardzo trudna rozmowa. Gdy dojechałem pod blok w którym mieszkała dziewczyna zaczęło mi się gorzej oddychać. Ból w klatce przypominał mi jakim jestem dupkiem. W mojej głowie buzowało mnóstwo emocji. W jednej sekundzie odczuwałem strach przed spojrzeniem dziewczynie w oczy, tylko po to by zaraz cieszyć się, że ją zobaczę. Każdy krok zbliżający mnie do drzwi jej mieszkania powodował, że jeszcze więcej myśli napływało mi do głowy. Co jeżeli ona wie? Nie będzie chciała mnie znać. Też bym nie chciał mieć nic wspólnego z kimś takim. Skarciłem się w głowie za to co właściwie jej zrobiłem. Była kolejną osobą która została skrzywdzona przez moją niepewność. Zanim się obejrzałem stałem już przed drzwiami mieszkania,pukając niepewnie i czekając, aż dziewczyna uchyli je i wpuści mnie do środka.

– Nie wyglądasz zbyt dobrze. – powiedziała Sophie, gdy tylko mnie zobaczyła.

– Bo nie czuję się zbyt dobrze. – Tylko tyle potrafiłem powiedzieć, bo bałem się, że cokolwiek innego pozwoli jej dojść do mojej tajemnicy.

Dziewczyna odsunęła się od progu, dając mi przestrzeń do przejścia dalej. Powolnym i leniwym krokiem pokonywałem kolejne metry w mieszkaniu, nie wiedząc do końca gdzie właściwie chce iść. Wiedziałem, że muszę jej wszystko powiedzieć. Chcę, żeby podjęła sama decyzje, czy kontynuować ze mną znajomość czy na zawsze się odciąć. Nie mogłem zostawić tego sobie, choć jeszcze pare lat temu to ja bym odszedł zostawiając ją bez jakichkolwiek odpowiedzi. To dziwne, ale ciekawe uczucie, że w końcu chce być chociaż minimalnie odpowiedzialny za swoje zachowania. Usłyszałem szczęk zamykanego zamka w mieszkaniu i ciche kroki za moimi plecami.

Zostań przy mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz