- Dlaczego on mi to zrobił? - szlochała podkulając nogi, jeszcze bardziej zapadając się w miekki materac łóżka.
Wiedział jak bardzo ją uraził, pluł sobie w brodę za to co zrobił.
To nie będzie wielkie arcydzieło, tu po prostu wyleje i zlepie to co...
Od razu po przebudzeniu poczuła straszny ból głowy zapewne spowodowany tym, że sen poprzedzał długi płacz. Przetarła oczy i spojrzała na zegarek - 1:52. Usiadła na łóżku, a gdy spróbowała szybko wstać, by otworzyć okno zakręciło jej się w głowie i żeby nie upaść oparła się o ramę.
— Czy ja wyglądam na dame w niebezpieczeństwie? — zapytała nie znając przyczyny tej wizyty.
A on na chwilę zapomniał kim jest. Liczył na ciepłe powitanie ze strony przyjaciółki. W świetle pobliskiej, ulicznej latarni dostrzegł bardzo zaczerwienione oczy Marinette.
— Chat Noir? — dziewcztna upomniała się o odpowiedź.
Przypomniał sobie kim jest. Jako Chata dziewczyna go nie zna.
— Płakałaś? — może jego lepsza wersja samego siebie poradzi sobie lepiej.
Wiedział jak bardzo ją uraził, pluł sobie w brodę za to co zrobił. Chwycił dziewczynę, podniósł ją jak dziecko i usadził obok siebie.
— Co ty robisz? — zapytała dziewczyna ze zdziwieniem. Zdjęła ręce Chata ze swojego ciała i uniosła brwi ponaglając go by odpowiedział.
— Mogę ci jakoś pomóc? Co się stało? — starał się sprawiać wrażenie, że nic nie wie.
— Nie masz ważniejszych problemów, co? — zaśmiała się.
Siedzieli naprzeciwko siebie. Marinette była kompletnie zdezorientowana, może trochę rozbawiona. Facet z kocimi uszami przychodzi do niej w środku nocy i wyciąga ją na dach, by spełniać funkcje jej psychologa. Chat Noir starał się znaleźć jak najlepsze wyjście z sytuacji, w którą sam się wpakował. Najprawdopodobniej takiej nie było.
— Chciałbym być teraz poważny, ale nie przemyślałam tej sytuacji. Nie mów nikomu, że w nocy na dachu rozmawiasz z chłopakiem w lateksowych rajstopach.
— Mam przepuścić okazję żeby opowiedzieć przyjaciółce o tym, że przychodzi do mnie bohater Paryża? Wymagasz zbyt wiele mój drogi.
— Komplikujesz tą sprawę jeszcze bardziej — odparł sztucznie zrezygnowany.
— Nie potrzebnie drążysz temat, chyba każdy czasem zostanie źle potraktowany. — oparła się na ręce uśmiechając delikatnie.
Zdziwiła go jej wyrozumiałość, która zupełnie nie pasowała do zaczerwienionych oczu. Spodziewał się, że dziewczyna zaraz wybuchnie i zbluzga Adriena. Sam teraz zastanawiał się czy po cichu liczył na to, że Marinette będzie szukać pocieszenia w jego ramionach, co zagłuszy jego poczucie winy. Bardzo lubił granatowowłosą, ale przez swój obecny styl życia nie mógł być z nią tak blisko jak chciał. Wiedział, że ojciec ma inne plany co do niego. Ale Chatowi nikt nie mówił co ma robić, jako bohater Paryża, którego tożsamości nikt nie zna mógł odbić sobie wszystkie zakazy i nakazy, które ograniczają go na co dzień.
Czas na reklamę > instagram @fatum_art
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.