— Adrien... — nieśmiało zaczęła. Jej serce biło jak szalone, a słowa w głowie mieszały się i nie chciały tworzyć spójnej całości.
— Nie teraz. — oderwał na moment telefon od ucha. — Mów dalej Nathalie.
W przypływie nagłej odwagi stanęła przed nim zagradzając dalszą drogę.
— Marinette, nie teraz. — warknął model łapiąc dziewczynę za ramię i odtrącając ją na bok.
Granatowowłosa złapała przyjaciela za wolną dłoń chcą go zatrzymać. Adrien gwałtownym ruchem wyszarpnął dłoń z jej uścisku.
— Poczekaj Nathalie — znów odsunął komórkę od ucha. — Słuchaj, przeszkadzasz mi teraz — zmrużył oczy, a jego wzrok sprawiłby, że nawet matematyczka zaczęłaby na kolanach przepraszać, że zadała prace domową. Zirytowany ruszył dalej kontynuując rozmowę.
Dziewczyna stała w miejscu i patrzyła na odchodzącego blondyna. Nie rozumiała co się właśnie stało. Chciała się tylko zapytać czy w jego grafiku jest miejsce żeby spędzić z nią trochę czasu, jakiś czas temu mieli przecież tak dobry kontakt. Ostatnio tylko zrobił się odrobinę oziębły wobec niej. Miesiąc temu naprawdę miała nadzieję, że coś może z tego być. Nigdy nie byli tak blisko, ona nigdy nie czuła się przy nim tak swobodnie. Więc czemu teraz miał się nagle od niej odsunąć?
Szła chodnikiem nie ukrywając już łez. Poprawiła zsuwającą się z ramienia torbę i wytarła mokry policzek. Gdy trzęsącymi się rękami sięgała po kluczę zauważył, że rękaw białej bluzy jest większości pokryty czarnymi i szarymi plamami po resztkach makijażu.
— Cholera. — Przeklnęła pod nosem, kiedy kluczę wyleciały jej z rąk. Wpatrywała się w nie przez chwilę, a łzy znów napłynęły do oczu. Oparła się plecami o ścianę piekarni, schowała twarz w dłonie i starała się uspokoić oddech.
— Mari? — Usłyszała głos taty. Podniósł to co przed chwilą upuściła i spojrzał na córkę, na jego twarzy malowało się zmartwienie i troska. — Mari, co się stało?
Nie chcąc się tłumaczyć ominęła go i jak najszybciej mogła pobiegła do domu, po drodze prawie przewracając się na schodach. Z trudem pokonała stopnie i dotarła do pokoju. Rzuciła torbę na podłogę, a sama usiadła na łóżku.
— Dlaczego on mi to zrobił? — Szlochała podkulając nogi, jeszcze bardziej zapadając się w miękki materac łóżka.
Złapała się z głowę i zacisnęła palce na włosach. Wzięła głęboki oddech i wypuściła powietrze wraz z krzykiem. Zagryzła dolną wargę. Nie wiedziała co ma ze sobą zrobić, on ją po prostu uraził. Odtwarzała tą sytuacje w głowie co chwilę, analizowała co się stało. Chłopak miał ewidentnie zły dzień i odbiło się to na niej. Leżała i racjonalizowała sobie to wszystko. Czy to co czuje do Adriena nie sprawiło, że sytuacja wydawała jej się poważniejsza niż była w rzeczywistości? Nie ma sensu wyjaśniać tego pod wpływem emocji. Oboje muszą się uspokoić i porozmawiać, gdy ochłoną.
Trzy krótkie stuknięcia. Która jest godzina? Na pewno jej się wydawało, tylko odwróciła się na drugi bok.
Zareagowała dopiero, gdy stukanie się powtórzyło. Czyli ktoś serio puka w okno dachowe, a ona nie oszalała. Nie jest z nią jeszcze tak źle.
Ale kto kuźwa dobija się do jej okna o drugiej w nocy?
Mam nadzieję, że ktos to przeczyta, a przy okazji zareklamuje mój rysunkowy instagram @fatum_art moim rysunkiem Luki.
CZYTASZ
Sit Down, Kitten
Fanfiction- Dlaczego on mi to zrobił? - szlochała podkulając nogi, jeszcze bardziej zapadając się w miekki materac łóżka. Wiedział jak bardzo ją uraził, pluł sobie w brodę za to co zrobił. To nie będzie wielkie arcydzieło, tu po prostu wyleje i zlepie to co...