#6

608 44 23
                                    

Marinette korzystając z okazji, że jej krzesło było bliżej drzwi równo z dzwonkiem na przerwę zerwała się na równe nogi, tak jakby krzesło ją patrzyło. Wrzuciła wszystkie rzeczy do torby i najszybciej jak mogła wypadła na korytarz. Kątem oka zobaczyła blondyna, który szedł za nią i patrzył, jakby wzrokiem chciał wypalić jej dziurę w plecach.

Wynajmując książki, które tego dnia nie będą jej już potrzebne modliła się w duchu, by Agreste zmierzający w jej stronę nie ma interesu do niej. Kogo ona chciała oszukać, przecież miał szafkę po drugiej stronie pomieszczenia. Dzieliło ich już tylko raptem parę metrów, zacisnęła powieki licząc, że jeśli ona nie widzi jego to on nie zauważy jej.

— Hej Marinette! — Luka niespodziewanie stanął między nimi i oparł się o szafkę obok w tym samym czasie wkładając ręce do kieszeni czarnej bluzy. Nie spodziewała się zobaczyć go w szkole, czy on naprawdę się tu uczył, a ona go nie zauważyła? — Masz chwilę? — zapytał podnosząc jedną brew i uśmiechając się prawie niewidocznie.

Blondyn oburzony obecnością chłopaka stojącego pomiędzy nim, a Marinette nabrał gwałtownie powietrza i zmarszczył brwi. Cofnął się parę kroków i usiadł na ławce, by obserwować sytuację i móc ponowić próbę rozmowy, gdy nadarzy się okazja.

— Luka, Bogu niech będą dzięki. — wymamrotała pod nosem patrząc gdzieś w bok.

— Co? — roześmiał się nie do końca rozumiejąc co mówi dziewczyna.

— Cóż za... wdzięki! — wypaliła. — Co Cię do mnie sprowoadza? — zapytał chcąc szybko zmienić temat.

— Tak sobie pomyślałem, że może... może miałbyś czas, czas i oczywiście ochotę... chciałbyś wyjść gdzieś wieczorem? — wydawał się trochę zakłopotany sytuacja, w której musi zaprosić dziewczynę na spacer.

— Yyy... Tak, tak! Oczywiście! Z miłą chęcią! — odparła widocznie zaskoczona propozycją chłopaka.

Czemu nie miałaby spróbować, szczególnie po tym jak dostała kosza od Adriena?

— Więc... może przyjdę po Ciebie wieczorem? Może o siódmej? — jak każdy chłopak w takiej sytuacji potarł dłonią kark. Poprawił czarno-białą bamdame, która zsunęła się, gdy zmarszczył czoło.

— Pewnie! Mi pasuje. — wyjrzała dyskretnie zza ramię chłopaka widząc, że Agreste nadal czeka i nie kryje się z tym, że na nich patrzy.

Luka spojrzał w tym samym kierunku i chyba zrozumiał sytuację. Popatrzył znów na dziewczynę i uśmiechnął się półgębkiem.

— Może... odprowadzić Cię? — wyciągnął ku niej rękę i przekrzywił głowę na prawą stronę.

— Naprawdę? Mógłbyś? — jej twarz wyrażała wielką ulgę, tak jakby jego towarzystwo ratowało jej życie.

— Daj torbę, wygląda na ciężką. — zaproponował i razem skierowali się do wyjścia z liceum.

Adrien oparł łokcie na kolanach i schował twarz w dłoniach. Słyszał szybkie, krótkie kroki w jego kierunku. Gdy zabrał ręce z przed oczu zobaczył drobne nogi stojące na różowych szpilkach.

— O Boże, Kochanie! No nie uwierzysz co się stało! No słuchaj mnie teraz, bo jakby nie zgadniesz co się stało! — piszczała Chloé przekładając do skroni palce obu dłoni.

Wstał nagle i spojrzał zirytowany na blondynke.

— Odpierdol się dzisiaj. — wziął torbę z podłogi i wyszedł ze szkoły.

Sit Down, KittenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz