5. Jabłka

8.4K 483 153
                                    

Po raz kolejny rozmasowałam czoło, posyłając mordercze spojrzenie Berutti'emu. Mężczyzna udał zdziwienie, ściskając mocniej rączkę torby z moimi nowymi ciuchami.

- Jesteś najgorszą osobą, jaką w życiu spotkałam - fuknęłam opuszczając rękę i wchodząc do kolejnego sklepu za Noah'em.

- Nie wiem o co ci chodzi - mruknął machając do ekspedientki. - Jedynie cię obudziłem.

- Rzucając we mnie długopisami! - warknęłam z wyraźną pretensją.

- Właśnie.

Zapowietrzyłam się na moment. Czy ja dobrze usłyszałam?

- He? - Wskazałam swoje czoło. - Uderzyłeś mnie!

- Leciutko. Ucałować ci je?

- Błe! - Cofnęłam się, marszcząc usta.

Noah cmoknął powietrze ze złośliwym uśmieszkiem, znów wołając ekspedientkę, która jednak nie przychodziła. Całkowicie ignorując Demona. Przez to poczułam lekką satysfakcję.

- Oj matko, sami się rozejrzyjmy. Po co nam jej pomoc? - parsknęłam rozglądając się po sklepie z... sukienkami?

On naprawdę chciał (oczekiwał), że wybiorę jakąś sukienkę... A może...? Uśmiechnęłam się złowieszczo. Skoro chce, żebym kupiła sobie nowe ciuchy, to czemu miałabym się ograniczać?

Idźmy na całość!

- One znają się na rzeczy, pomogą...

- Po prostu się rozejrzyjmy - przerwałam mu. - Ekspedientki i tak są zajęte.

Ruszyłam z miejsca, zagłębiając się w stojaki z sukienkami. Oglądałam każdą, szukając czegoś, co mogłoby mi się spodobać, jednocześnie zauważyłam brak Noah'a przy swoim boku. Co prawda zajęło mi trochę, nim spostrzegłam, że go nie ma, ale fakt pozostawał faktem.

Rozejrzałam się szukając Demona. W końcu ktoś musiał dźwigać te kiecki, nim dopadnę przebieralnię. Natrafiłam wzrokiem na niego, gdy usłyszałam podniesiony głos, charakterystyczny tylko dla jednego, znanego mi osobnika. Noah wykłócał się z ekspedientką stojącą przy kasach. Nawet nie zauważył, że nie ma mnie przy nim.

Westchnęłam. Idealne z nas małżeństwo.

- Przepraszam?

Drgnęłam, błyskawicznie się odwracając. Przede mną stał brunet ubrany w śliwkowy frak ozdobiony złotymi gwiazdkami. Trójkątną twarz zdobił miły, przyjacielski uśmiech, który wzbudzał zaufanie.

- Jakiś czas temu spostrzegłem, że ten Demon ciąga cię od jednego sklepu do drugiego - rzucił wskazując Berutti'ego. - Nie chcę być wścibski, ale... - potarł z zakłopotaniem czoło. - Pomóc ci?

- Pomóc mi? - powtórzyłam głupio, łącząc dłonie za plecami.

Te niebieskie oczy były przepełnione takim współczuciem, iż od razu mu zaufałam. Czy ktoś taki, mógłby zrobić mi krzywdę? W szczególności porównując go do Noah'a?

Nie.

- Mhm - przytaknął, przygładzając frak. - Pomóc ci się od niego uwolnić? Tak na zawsze?

- Byłbyś wstanie? - zapytałam z nadzieją, przegryzając wargę. Czułam jak na mojej twarzy rozlewa się uśmiech.

 To jest dokładnie to na co czekałam! Mogłabym wrócić do akademika i nie martwić się ani małżeństwem, ani ponownym Wyborem!

- Oczywiście! - Mężczyzna zaczął grzebać w kieszeniach - Chwilowo jestem zajęty pomocą tamtej dziewczynie - wskazał podbródkiem w prawo, gdzie stała drobna dziewczyna, nerwowo drgająca na każdy ruch zielonowłosego Demona o nieprzyjemnym wyrazie twarzy. - Dlatego nim pomogę tobie, muszę dokończyć pomagać jej. To trochę zajmie, oczywiście, ale za trzy miesiące, może dłużej - a raczej dłużej - znajdę cię, żeby i ciebie uwolnić. Chyba, że... - spojrzał na mnie niepewnie. - Chyba, że nie dasz rady tyle wytrzymać...

Demoniczna PoczekalniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz