Dostałam niekontrolowanego ataku śmiechu, gdy Noah zaparkował przed jesienną rezydencją króla Demonów. Mogłam podejrzewać wszystko: jakieś miejsce spotkań dla par, zjazd rodzinny, odwiedziny fontanny małżeńskiej, czy coś. Ale to? Dlaczego mieliśmy odwiedzać króla?
- Dobry żart.
Noah odwrócił się do mnie, odpinając mój i swój pas bezpieczeństwa.
- Mira, to coś, co musimy odwalić - sapnął. - Mnie też się nie chce, lecz to tradycja. Po wspólnym przywitaniu staruszka, będziemy czekać na swoją kolej, by go pozdrowić.
- Pozdrowić?
- Tak, wstąpimy na krótką rozmowę, gdzie będzie nas pouczał o życiu małżeńskim, jako że nie mamy rodziców. Albo po prostu rzuci jakąś gadkę, po czym nas pożegna.
Skrzywiłam się. Zapowiadał się nudny dzień. Mimo to wolałam mieć to z głowy, skoro to tradycja, to cóż musieliśmy to zrobić. Dlatego też wysiadłam, rozprostowując szarą, prostą sukienkę w czerwone motylki. Poprawiłam ramiączka, zarzucając na ramiona szkarłatną marynarkę.
Jeszcze szybko sprawdziłam spięte w elegancji kok włosy. Oczywiście trafiłam na luźne pasma, ale dałam sobie spokój z ich poprawianiem. Może nie będzie to, aż tak źle wyglądać, zresztą Noah powiadomiłby mnie szlachetnie, gdyby wypadało wstąpić do ubikacji przed przywitaniem króla.
- To jak dokładnie będzie to wyglądać? - spytałam chwytając ramienia Demona i próbując nie upaść w szpilkach na żwirowaną drogę.
Noah mocno mnie przytrzymał, gdy szliśmy ku złotym, otwartym drzwiom, przez które wchodziło wiele eleganckich par. Widocznie i on uznał, że moje umiejętności chodzenia na szpilkach są równe zeru. Wyjątkowo nie miałam mu tego za złe.
Starałam się nic sobie nie robić z tego, iż dziewczyny wyglądały na bardziej odświętnie ubrane, niż ja. I tak był za późno na zamianę sukienki. Poza tym wybieraliśmy ją wspólnie. Może to lepiej, że wyglądam inaczej? Bardziej skromnie.
To powinno spodobać się królowi - nie wywyższałam się, ani nie wychylałam poza innych.
- W grupach dziesięciu par, będziemy wchodzić do sali audiencyjnej. Krótkie przywitanie i wychodzimy, czekając na rozmowę - szepnął, pomagając mi wspiąć się na dwa stopnie. - Jesteśmy w piątej grupie, wiec niedługo odwalimy pierwszą część. Specjalnie przyjechałem później, żeby tyle tu nie ślęczeć. To męcząca część. Wiem, bo co roku musimy tu przyjeżdżać składając swoją lojalność, wierność i inne bzdury.
- O. - Zrobiłam szybki wygibas, potykając się o równą podłogę w klasyczną szachownicę. Odzyskując równowagę o mało się nie roześmiałam z własnej niezdarności. - Sorki.
- Następnym razem powiedź mi, że chcesz się powyginać nim to zrobisz - mruknął Noah, przyciskając mnie bliżej siebie i rozmasowując żebra, w które wbił się mój łokieć.
- To tak nie działa - odszepnęłam, zdmuchując z twarzy włosy.
Wszystko w holu sugerowało wysoką pozycję króla. Od złotych, wystawnych kandelabrów, po wykwintne ozdoby, aż do olbrzymich przestrzeni z masą obrazów.
- Gdybyś miał taki dom, nigdy bym ci go nie wysprzątała - odezwałam się, wpatrując w schody z nadzieją, że nie będziemy musieli się po nich wspinać. Moje umiejętności akrobacyjne nie byłyby tu mile widziane, zaś nogi raczej by tego nie wytrzymały. Ani tym bardziej żebra Noah'a.
Demon zachichotał ciągnąc mnie w prawo ku wystawnym portretom. Przedstawiały one (uwaga!) Demony. Głównie podczas walk, obrad i innych wyrafinowanych scen. W tym poprzednich władców. Ich portrety były dużo większe, przytłaczając swoją wielkością inne obrazy oraz przechodzących ludzi.
![](https://img.wattpad.com/cover/204396337-288-k897577.jpg)
CZYTASZ
Demoniczna Poczekalnia
FantasyKiedy Ziemia przestała być zdatna do życia, musieliśmy z niej uciekać. Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że obrana planeta jest zamieszkana przez istoty znacznie groźniejsze niż nam się początkowo wydawało. Nazwaliśmy je demonami, ale nawet to określe...