6. Uczelnia

8.7K 463 189
                                    

Nie spałem całą noc, rozmyślając o tym co się stało. Snaj wrócił. To nie wróżyło niczego dobrego, zwłaszcza, że zaczął dobierać się do Miry. Nie mogłem zmusić jej do odejścia ze studiów, czy przypilnowania w drodze do firmy. Nie miałem też kogo posłać, by ją strzegł.

Poza tym odkryłaby co się dzieje, a wystarczyło mi oglądania jej załzawionej twarzy i cieknącego nosa.

Przycisnąłem palce do mostka nosa. Gdybym tylko nie musiał się żenić... Nie i tak musiałem to zrobić.

Jedyne co teraz wypadało uczynić, to poinformować swoich o powrocie Snaj'a. W ten sposób przynajmniej będą przygotowani na ewentualności z nim związane.

Zerknąłem na kręcącą się w łóżku Mirę, mamroczącą urywki słów.

Póki co, uspokoiłem ją.

Póki co, jest bezpieczna i dalej może mi pomóc. O ile uda mi się nad sobą zapanować. Inaczej ciężko byłoby zmanipulować ją do wsparcia mnie w moich poczynaniach.

Westchnąłem.

- Jeść... - wymamrotała. - Ciasto... Mniam...

Zachichotałem, zaraz jednak śmiech uwiązł mi w gardle.

- Gnój... zjadł... moje... moje... - zrobiła płaczliwą minę. - Robak... Gnój... Noah...

Czemu ułożyła te trzy słowa w jedną kupę?

Skrzywiłem się.

Będzie ciężej, niż sądziłem.

*******

Zadowolona, przycisnęłam się do czegoś wygodnego i ciepłego. Przerzuciłam przez to coś nogę, wtulając się jeszcze bardziej.

- Pachnie... - wymamrotałam, uśmiechając się. - Ładnie...

- Cieszę się - rzucił ktoś, chichocząc.

Siadłam gwałtownie, oddychając z ulgą, gdy zauważyłam, że tuliłam się do poduszki Noah'a, a nie jego samego.

- Pff. Pewnie ją czymś spryskałeś. - Przycisnęłam kołdrę do piersi.

- Nie, dlaczego miałbym? - zapytał dalej siedząc na parapecie i przyglądając mi się z zaciekawieniem.

- Więc musiałam się pomylić - parsknęłam. - Pewnie, gdy powącham ją ponownie, zmienię zdanie.

- Chyba trochę za późno na zmianę.

- Nigdy nie jest za późno - zaprzeczyłam mlaszcząc i rozglądając się w poszukiwaniu telefonu.

- Możesz jeszcze pospać - rzucił Noah przejeżdżając dłonią po czerwonych włosach oświetlonych przez wschodzące słońce. - Do wyjazdu mamy ponad dwie godziny.

- Ty nie będziesz spać? - spytałam głupio.

Na twarzy Demona pojawił się leniwy uśmiech, gdy przyciągnął do siebie prawą nogę, opierając kolano o okno. Druga z podciągniętą nogawką dresów, zwisała ku ziemi.

- A potrzebujesz mnie tam do czegoś?

- Nie!

Zaczerwieniona, opadłam na łóżko. Naprawdę wolałam, żeby zaczął się zachowywać, a nie rzucał takimi dwuznacznymi tekstami, przez które nie wiedziałam co ze sobą zrobić.

W pewnym momencie, kiedy prawie zasnęłam, materac ugiął się po mojej prawej stronie. Gwałtownie otworzyłam oczy, wbijając wzrok w fiołkowe oczy nachylającego się nade mną Noah'a. Mężczyzna zamarł w bezruchu, dostrzegłszy moje spojrzenie. Następnie potrząsnął głową, jakby budził się z odrętwienia i wyciągnął rękę.

Demoniczna PoczekalniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz