26. Zamówienie

5.6K 355 102
                                    

- Noah, dopiero co przyjechaliście, a już chcesz wracać? - babcia opadła na kanapę z niezadowoloną miną. Poprawiając swoją rozkloszowaną, stonowaną, zieloną spódnicę, przyjrzała się mojej twarzy. - Rozumiem, że to z powodu wyglądu Mireli, ale...

- Nie tylko dlatego - przerwał Demonicy mężczyzna. Oparł ramiona na oparciu tuż za moimi plecami, zaznaczając swoją "własność" stojąc niczym posąg za mną. - Owszem wpływa to na moją decyzję, lecz to nie wszystko. Jest jeszcze kilka problemów w firmie, Poczekalnia, naprzykrzająca się Mirze rodzina i lizusy. Ach, byłbym zapomniał o Zack'u, który dalej szuka okazji, by zabrać mi firmę. On nie zna wstydu. Wie, że twój rozkaz jest całkowicie prawomocny, ale ma to i tak w dupie.

- No to się nim zajmę - powiedziała szybko babcia.

- Obawiam się, że Noah podjął decyzję - przygasiłam seniorkę, pocierając uda. Poprawiłam szare rybaczki, gdy zauważyłam, że nogawki się podwinęły ukazując gojące się rany. Wolałam ich nie widzieć. Wyglądały dość brzydko i dalej piekły, kiedy się myłam, czy smarowałam tłustymi kremami. - Ciężko będzie odwieść go od raz podjętego zdania.

Noah zaczął zaplatać sobie moje włosy na palec, milcząc przed dłuższy czas. Wolałam nie przerywać tej ciszy, tym bardziej, że od dwóch dni mąż jedynie na mnie warczał, zabraniając również wychodzić z pokoju. Czułam się jak więzień tkwiąc w tych czterech ścianach przez tak długi czas. Jasne, byłam potłuczona, posiniaczona, poobdzierałam skórę i bolą mnie absolutnie wszystkie mięśnie, lecz to nie oznaczało, że trzeba mnie wciąż ukrywać!

Tak szybki powrót także był wymysłem Noah'a. Po prostu oznajmił mi dzisiejszego ranka, iż wracamy do domu zaraz po śniadaniu. Zatrzymała go babcia, zaniepokojona moją absencją w jadalni.

- Więc za ile lat znów mnie odwiedzisz? - zapytała babcia.

- Przecież sama możesz do nas przyjechać - rzucił obojętnie Noah z westchnieniem odwijając moje włosy. Musnął przy tym mój kark.

- Mirela nie jest już w niebezpieczeństwie, więc mógłbyś częściej nas odwiedzać... Zyskała szacunek każdego!

I mówi to kobieta, która wyszła z lasu i bezpiecznie dotarła do mety. Nikt jej nie zaatakował, nikt jej nie szarpał, ani nie wystraszył. Nawet nie zyskała zakwasów czy siniaków!

Czemu ten sposób musiał być tak banalnie prostu, bym na niego nie wpadła?!

- Zack nadal żyje, także wiesz.

- O co ci właściwie chodzi, Noah? Oni wiedzą już o twojej tajemnicy. Wiedzą jak potężny jesteś. Myślisz, że staną ci na drodze? Każdy widział jak te duchy wychodzą z Demonów, którzy zachowywali się zupełnie jak zwierzęta. Nie będą mieć odwagi ani ci się przeciwstawić, ani zagrozić życiu Mireli! Rozumiem, że w pierwszej fazie ślubu każdemu Demonowi odbija, ale mógłbyś choć wziąć pod uwagę, że jestem stara.

- Od kilku lat, tak wiem - przytaknął spokojnie Demon.

Rozdziawiłam usta, oglądając się za siebie na Noah'a. Pochwyciłam jego fiołkowe spojrzenie. Warknęłam jego imię i wzrokiem próbowałam go zbesztać.

Gdybym miała dziadków nigdy w życiu nie byłabym tak bezczelna. Mężczyzna wprost przechodził samego siebie. Zapewne miało to jakiś związek z tym co mówiła babcia. Chociaż nigdy nie słyszałam, by po ślubie jakiemukolwiek Demonowi odbiło.

- Mogę wkrótce umrzeć - dodała babcia.

- W takim razie jeszcze się zobaczymy.

- Noah! - oburzyłam się, nadymając policzki. Posłałam kobiecie przepraszające spojrzenie.

Demoniczna PoczekalniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz