18. Dom

7.4K 388 88
                                    

Podkurczyłam nogi pod siebie, siadając wygodniej na fotelu w aucie sunącym w nieznanym mi kierunku. Wiedziałam tylko, że jedziemy w rodzinne strony Noah'a do jego rodziny od strony ojca. Wobec czego wyjątkowo jechał zgodnie z przepisami ani razu nie przekraczając prędkości. Podejrzewałam, że wcale mu się nie śpieszyło.

Zerknęłam na Demona. Patrząc na niego dalej widziałam przed oczami wczorajszy wieczór pełen lenistwa, ciepła i bezpieczeństwa. Pamiętałam dotyk dłoni Noah'a na swoim boku, który delikatnie gładził, błądząc myślami. Udawał, że mnie słuchał, choć wiedziałam, że jedynie dociera do niego barwa mojego głosu, do której się dostosowywał. Wyjątkowo mi to nie przeszkadzało - jeśli nie wiedział o czym mówiłam, mogłam wyrzucić z siebie wszystko. Dzięki temu również i mi ulżyło. Pomocne było także przyciskanie policzka do ramienia mężczyzny, obejmując go i przyciskając nogi do jego ud. W pewnym momencie nawet odważyłam się siąść mu na kolanach, gdy poczułam, że moja pupa ulokowana na ziemi zaczynała drętwieć od siedzenia w jednej pozycji.

Dopiero wtedy Noah się ożywił, dostrzegając moje poczynania. Ta jego nieodgadniona mina zniknęła. Zdołał uśmiechnąć się przytomnie, zmieniając ułożenie dłoni.

- Mieliśmy grzecznie sobie siedzieć - zauważył z rozbawieniem.

- Przecież sobie grzecznie siedzimy - prychnęłam, przyciskając nos do szyi Demona. Zaciągnęłam się zapachem skóry Berutti'ego. - Nic takiego nie robię.

- No dobrze - mruknął ciasno obejmując mnie ramionami.

Musiałam później zasnąć, gdyż kiedy się obudziłam w środku nocy, Noah'a przy mnie nie było. Sama leżałam zagrzebana w kocach przed dogasającym kominkiem. Mężczyzna wrócił po dziesięciu minutach taszcząc walizki. Ułożył je przy drzwiach, nim wrócił do mnie kładąc się obok i przyciągając mnie do siebie. Wiedział, że nie spałam, ale nic nie powiedział, przyciskając twarz do moich włosów. Dopiero spokojne bicie jego serca uspokoiło mnie na tyle, bym ponownie zasnęła.

- O czym myślisz? - z zamyślenia wyrwał mnie zachrypnięty głos Noah'a. Od razu wróciłam do rzeczywistości. - Zaczynam być zazdrosny.

- Co?

- Uśmiechasz się do własnych myśli, Mira - rzucił zerkając na mnie kątem okaz, przy okazji zmiany pasa ruchu na autostradzie. - Nie przeszkadza mi, że się we mnie wpatrujesz, ale niezwykle ciekawi mnie z jakiego powodu się szczerzysz.

Wydęłam usta, poprawiając wciąż ześlizgujące się z nosa okulary. Niepotrzebnie nałożyłam tyle kremu.

- Tak tylko... - wzruszyłam bezradnie ramionami. - Przypominam sobie jak przyjemnie siedziało się przed kominkiem.

- Tak - Noah uśmiechnął się pod nosem, zamyślając na chwilę. - Dzięki temu wpadłem na pewne rozwiązanie naszej sytuacji. Wobec tego było i przyjemnie, i pomocnie. Tak myślałem, że przebywanie w twoim towarzystwie... Ty debilu! - wrzasnął Demon, gwałtownie hamując.

Z początku nie zrozumiałam co się dzieje. Pomyślałam nawet, że to było do mnie, ale potem błyskawicznie przeniosłam wzrok na przednią szybę, wybałuszając oczy. Kierowca jadący przed nami, zaczął hamować nawet nie zjeżdżając na pas awaryjny. Noah zatrąbił wściekle po raz kolejny, zmieniając pas, by nie wyjechać w tamto auto. Następnie - wymijając przeszkodę - pokazał kierowcy dobitnie przez szybę, co uważa na temat zachowania tamtego.

Młody kierowca o blond włosach, zrobił kilka przepraszających gestów, wreszcie decydując się na zjechanie na pobocze. Z maski jego auta toczyły się tumany dymu. Dlatego też posłałam mu przepraszające i współczujące spojrzenie. Czasami naprawdę było mi wstyd za Noah'a. Przecież to nie była czyjaś wina, że samochód im się rozkraczył na drodze.

Demoniczna PoczekalniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz