Ostatnie testy, które przeszedł, nie dały jednoznacznej odpowiedzi, na pytanie, czy długie, samotne loty mają wpływ na jego psychikę. On wiedział jedno – lubił być sam, sam ze swoim myślami i z przestrzenią wielkiego złomowca, która należała tylko do niego.Ostatni pilot, którego mu przydzielono, zrezygnował jakieś dwadzieścia lat temu. Niby był profesjonalistą, a gęba mu się nie zamykała, jakby rozmowa miała skrócić lot albo złagodzić skutki hibernacji. On nie lubił mówić, preferował ciszę, która najwyraźniej nie odpowiadała drugiemu pilotowi. Od tamtej pory był tu sam.
Kiedy czujnik ruchu wskazał, że na pokładzie jest coś żywego, uznał, że to jakieś zwierzę, które przedostało się do środka wraz z ładunkiem. Mało prawdopodobne, ale możliwe.
Pilot wstał z zajmowanego fotela, przeciągnął się i wyszedł ze sterowni. Człapiąc bosymi stopami, przeszedł przez moduł mieszkalny i znalazł się przy centralnej grodzi prowadzącej do ładowni. Tu naciągnął na nagie ciało kombinezon, sprawdził zawartość butli z mieszanką do oddychania i sięgnął po broń. Zważył ją w dłoni. Była lekka, lecz śmiercionośna.
Czujnik wskazywał, że to, co znajdowało się na statku, było co najmniej tak duże, jak on. Gdy śledził to na monitorze, zauważył, że poruszało się bardzo pozwoli, jakby na oślep.
Ukatrupić czy ogłuszyć? Zastanawiał się.
***
Przebudzenie okazało się dla Omanati równie bolesne, co zasypianie. Z trudem wygramoliła się z kapsuły, pomimo że grawitacja planety nie miała już na nią wpływu, i drżąc, próbowała naciągnąć kombinezon. Skostniałe dłonie nie były w stanie wykonać tej czynności, a zesztywniałe nogi nie chciały współpracować. Gdy w końcu udało jej się ubrać, ze zdziwieniem stwierdziła, że kombinezon jest lekko luźny. Nie przejęła się tym zbytnio, choć wydało jej się to dziwne.
Uruchomiła swój naramienny komputer, wskazywał, że przespała mniej czasu, niż planowała. To oznaczać mogło tylko jedno, czasomierz w kapsule był rozregulowany.
Jeszcze raz sprawdziła swoje pobieżne obliczenia i zaklęła siarczyście – pomyliła się, podstawiając dane do wzoru, prędkość transportowca była mniejsza niż założyła w obliczeniach. Wściekła na siebie, bo przecież znała te wartości, ruszyła powoli do wyjścia z barki. Tylko w jednym miejscu mogła sprawdzić, ile pozostało jeszcze do przebycia.
Zesztywniałe nogi sprawiły, że powłóczyła nimi i, przytrzymując się ściany, powoli parła naprzód. Magnetyczne buty dodatkowo utrudniały ruch. Wiedziała, że statek jest wielki, ale miała czas. Tego jednego miała pod dostatkiem.
Noktowizor w hełmie nadal nie działał tak, jak powinien, obraz przełączał się samoistnie pomiędzy różnymi spektrami, a czasami wyłączał się w ogóle. Wtedy młoda kobieta kierowała się wyłącznie przeczuciem.
Podłużny, wąski korytarz rozgałęział się czasami i prowadził do zewnętrznych grodzi. Omanati interesowało jednak centrum sterowania. Musiała sprawdzić w komputerze pokładowym, na jak długo powinna jeszcze poddać się hibernacji.
***
Zamknął gródź oddzielającą moduł mieszkalny i otworzył tę prowadzącą do ładowni. Na holograficznym wyświetlaczu sprawdził, gdzie obecnie znajduje się obiekt. Postanowił zajść zwierza od tyłu, w tym celu musiał zjechać windą na niższy pokład. Wszedł do gondoli, zasunął kratę i wybrał poziom, na którym chciał się znaleźć.
Zaledwie chwilę trwał proces wymuszonego mechanicznie opadania. Mężczyzna opuścił windę, odbił się i pomknął na przeciwną stronę ładowni nr 3. Po drodze zorientował się, że użył za dużo siły i lądowanie będzie twarde. Z impetem uderzył w ścianę obok windy.
CZYTASZ
Predator: Zdrada (Zakończone)
Fanfiction„Zdrada" to opowieść o tym, jak jeden pochopny wybór może wpłynąć na życie wielu w przyszłości. Decyzja Had-sut'te podjęta pod presją chwili o zabraniu ze sobą Kodo i związane z nią konsekwencje niszczą życie Dziada i prowadzą młodą Omanati na skraj...