Orbita wokół Yautjalu, obecnie
Marsowa mina dowódcy stacji nie wróżyła niczego dobrego, od dłuższej chwili wpatrywał się raport z doku naprawczego i miętosił w dłoni małą piłeczkę. Omanati była przekonana, że raport przeczytał już dawno, a teraz tylko trzymał ją w niepewności. Raczej nie zastanawiał się nad doborem słów, znała go na tyle, by wiedzieć, że ten mężczyzna mówi to, co chce i jak chce. Potarła czoło, bolała ją głowa i czuła się zmęczona, pomimo tego że niedawno wstała. W holu, gdy tu zmierzała, spotkała Pyode, nie rozmawiała z nim, ale młody mężczyzna miał minę jak zbite zwierzę. Zatrzymał się, spojrzał na nią i miała wrażenie, że chce coś powiedzieć, ale ponaglający głos z biura dowódcy przerwał ich krótkie spotkanie.
Nagle siedzący przed nią mężczyzna przywołał na przeźroczysty ekran przed sobą nowy dokument.
- Twój nowy przydział - powiedział.
Omanati z zaskoczeniem zerknęła na dokument, ale ponieważ widziała tylko jego rewers, to nie potrafiła odczytać przydziału.
- Nie wrócimy na barkę? - zapytała.
- Nie, wycofano ją.
- A co z Ark'nakiem?
- Nim nie musisz się przejmować. To był ostatni rozkaz jaki wam wydał.
Zmarszczyła czoło, nie wiedziała, o jakim rozkazie mówił dowódca i wolała nie dopytywać, skoro nie było mowy o karze, a jedynie o nowym przydziale. Dowódca przesunął palcem po ekranie w stronę Omanati i jej komputer naramienny zasygnalizował odebranie pliku.
- Masz dwa dni wolne, potem stawisz się w wyznaczonym miejscu. Możesz odejść.
Skłoniła szybko głowę i wyszła wdzięczna wszelkim bogom za to, że tylko tak skończyła się ta draka z barką. Nie żałowała, że już więcej jej nie zobaczy, nie było jej też żal Ark'naka, bo wiedziała, że dowódca zadbał o potrzeby swojego ojca. Zastanawiała się tylko, czy uda jej się teraz rozwikłać zagadkę kontenerów? W holu nigdzie nie dostrzegła Pyode, nie zaczekał na nią, jakby nie interesował go jej przydział. Poczuła lekkie ukłucie zawodu, spodziewała się, że będzie tu, gdy ona wyjdzie z biura dowódcy. Zniecierpliwiona odnalazła nowo pobrany plik i przywołała jego holograficzny obraz.
- Planetarny transport cywilny? - przeczytała z pogardą, wolałby pilotować jednostkę bojową, albo jeden z gwiezdnych krążowników, a nie... jakiś pojazd wycieczkowy dla znudzonych obywateli.
Wróciła do przydzielonej kajuty, wiedziała, że nie zabawi tu długo. Właściwie miała dwa dni wolne i mogła, na przykład, odwiedzić rodzinę, ale jakoś nie paliła się do tego spotkania. Na dodatek dręczyła ją wizja nowego przydziału. Miała nieodparte wrażenie, że kolejny raz do jego wyboru przyczyniła się jej matka. Czy miała aż takie wpływy? Z pewnością znała tych, którzy mieli. Planetarny transport cywilny oznaczał, że dziewczyna nie opuści Yautjalu przez jakiś czas. Nie poleci nawet na stację orbitalną, będzie pilotować jednostki poruszające się w przestrzeni powietrznej planety.
- Ale kicha - szepnęła młoda kobieta, leżąc na swojej koi i wpatrując się w sufit. Sięgnęła po naramienny komputer, sprawdziła wiadomości, były trzy: jedna z banku informująca o wpływie wynagrodzenia, druga od znajomej, która zapraszała ją do wzięcia udziału w kampanii przeciw podbojowi kosmosu i trzecia z instytutu rodziny promująca wielodzietność i wychwalająca macierzyństwo jako największy sukces współczesnej kobiety. Omanati prychnęła lekceważąco, z całą pewnością ona nie czuła potrzeby posiadania potomstwa. Już miała odłożyć komputer, gdy przyszła kolejna wiadomość, nadawcą był Pyode. „Spotkajmy się. Proszę". Nie odpisała, chciał z nią porozmawiać, to mógł zaczekać. Wyłączyła komputer i odrzuciła go na bok, po czym wstała i poszła na siłownię, miała zamiar wycisnąć z siebie siódme poty.
![](https://img.wattpad.com/cover/169962536-288-k38345.jpg)
CZYTASZ
Predator: Zdrada (Zakończone)
Fanfic„Zdrada" to opowieść o tym, jak jeden pochopny wybór może wpłynąć na życie wielu w przyszłości. Decyzja Had-sut'te podjęta pod presją chwili o zabraniu ze sobą Kodo i związane z nią konsekwencje niszczą życie Dziada i prowadzą młodą Omanati na skraj...