Omanati spojrzała na ciało leżące pod rozłożystym krzakiem. Serce wciąż biło jej jak szalone, jeszcze nigdy nie próbowała nikogo ogłuszyć i nie sądziła, że jej się to uda. Walnęła chłopaka z całej siły w potylicę, licząc na to, że jedynie pozbawi go przytomności i ucieknie. Teraz stała nad nim i z niepokojem przyglądała się zastygłej twarzy. Dotknęła szyi, by sprawdzić puls, pod palcami wyczuła tętnienie żyły. Odetchnęła z ulgą, nie chciała go skrzywdzić.
Sprawdziła godzinę, czas mijał szybko, musiała się spieszyć, by zdążyć na prom. Pobiegła ulicą między budynkami, do najbliższego przystanku pojazdów magnetycznych było kilka przecznic. Dotarła tam zziajana, nieliczni przechodnie przyglądali się jej szaleńczemu biegowi. Przywoławszy pojazd, rozglądała się po okolicy. Gdy drzwi wehikułu zamykały się za nią odetchnęła z ulgą. Teraz na pewno jej nie dogonią. Pojazd ruszył, przyspieszył, pęd wybił ją w fotel. Gdy wysiadała w pobliżu lotniska emocje związane z ucieczką już opadły. To był inny świat, tu nie rządziły zabobony i stare prawa, które we współczesnym społeczeństwie nie miały racji bytu. Nowa, średnia klasa, która dorobiła się na pracy własnych rąk, nie hołdowała starym zwyczajom. Odrzucała je na rzecz rozwoju i postępu.
Omanati przekroczyła bramki i udała się do punktu odpraw dla pracowników. Cywilni podróżni spoglądali na nią zazdrośnie, gdy mijała długą kolejkę, w której stali. Cóż... jej praca dawała jej pewnie przywileje. Wykupiwszy miejsce na promie, udała się prosto na jego pokład. Niecierpliwie zajęła miejsce, zapięła pasy i czekała. Wydawało jej się, że pozostali pasażerowie specjalnie tak wolno się lokowali, by tylko opóźnić start. Grzebali się, szukając wyznaczonych miejsc i rozglądali się niepewnie, gdy już te miejsca znaleźli. Młoda kobieta miała ochotę wstać i wykrzyknąć, żeby zamknęli gęby, usiadli wreszcie w spokoju i zapieli pasy.
W końcu drugi pilot przeszedł wzdłuż alejki między fotelami, sprawdził, czy wszystko jest w porządku i wrócił za stery. Po chwili dało się słyszeć pracę uruchomionych silników. Prom zadrżał pod ich wpływem, drgania te przyniosły się na fotele i siedzących w nich pasażerów. Ci, którzy lecieli pierwszy raz, głośno okazywali swój strach i niezadowolenie.
Omanati zacisnęła palce na podłokietnikach, czuła, że wraz z pozostającą w tyle planetą porzuca swoje dotychczasowe życie. Nie mogła tam wrócić, nie chciała i nie widziała, czy będzie jej to dane. Postanowienie, które powzięła, mogło skończyć się dla niej tragicznie.
Wyjrzała przez niewielki wizjer, mijali właśnie najwyższe warstwy atmosfery, po chwili wyrwali się z nich i opór gazów zniknął, a wraz z nim spowalniające ich tarcie. Omanati poczuła, że ogarnia ją stan nieważkości, była lekka, jakby nic nie ważyła.
Pomknęli w kierunku stacji orbitalnej, skrywał ją mrok kosmosu. Słońce znajdowało się po przeciwnej stronie planety i jedynymi znakami mówiącymi o tym, że przed nimi znajduje się terratonowy moloch były światła pozycyjne stacji. Mrugały niemrawo w oddali, sygnalizując, że już wkrótce prom zacznie zwalniać, by uniknąć nieuchronnej kolizji.
Czas rozciągnął się w nerwowym wyczekiwaniu, dystans pomiędzy modułem doku a promem zmniejszał się z sekundy na sekundę, ale nadal wydawał się duży. Nagle pojazdem ponowne zatrzęsło, ale tym razem lekko i tylko przez chwilę. Byli na miejscu.
Omanati wysiadła razem z innymi, zniecierpliwiona ominęła grupkę zdezorientowanych cywili i szybkim krokiem udała się do punktu informacyjnego. Komputer w punkcie zażądał indywidualnego kodu dostępu, dziewczyna potwierdziła na swoim naramiennym komputerze zgodę i po chwili otrzymała dostęp do biblioteki. Wpisała numer identyfikacyjny barki Ark'naka. Po chwili otrzymała odpowiedź.
Barka wciąż znajdowała się w roju parkingowym, ale była już sprzężona z wielkim złomowcem, na który wstęp miała tylko załoga i obsługa techniczna. Omanati zacisnęła szczęki, tak że zabolały ją zęby.
![](https://img.wattpad.com/cover/169962536-288-k38345.jpg)
CZYTASZ
Predator: Zdrada (Zakończone)
Fiksi Penggemar„Zdrada" to opowieść o tym, jak jeden pochopny wybór może wpłynąć na życie wielu w przyszłości. Decyzja Had-sut'te podjęta pod presją chwili o zabraniu ze sobą Kodo i związane z nią konsekwencje niszczą życie Dziada i prowadzą młodą Omanati na skraj...