Następnego dnia postanowiliśmy poradzić się Luny i Neville'a. Opowiedzieliśmy im tyle ile mogliśmy, oczywiście nie wspominając o horkruksach. Ufali nam, tak jak my im i wiedzieli, że gdyby to nie było ważne, to byśmy nie prosili o pomoc.
- Wejść do Hogwartu? – Powtórzył Neville unosząc brew – Na głowę upadliście?
- Będziemy potrzebować waszej pomocy, ale o tym potem – Powiedziała Ginny kręcąc głową – Powiedz nam jak to jest z tym pokojem życzeń, musi ktoś być w środku?
- Oczywiście, ktoś musi go otworzyć i zażyczyć sobie, by zmienił się w naszą kryjówkę, inaczej przejście nie będzie aktywne. Nie wejdziesz przez portret jeśli go tam nie będzie.
Tak właśnie podejrzewaliśmy, ale słowa Neville'a utwierdziły nas w tym przekonaniu. Zamyśliłam się. Siedzieliśmy wszyscy w piątkę przy stole w kuchni i jedliśmy obiad.
- Potrzebujemy kogoś wewnątrz budynku, kto uruchomi dla nas przejście – Wymamrotał Harry drapiąc się po głowie.
- A może któreś z nas, podając się za ucznia pojedzie pierwszego września pociągiem, jak gdyby nigdy nic i w odpowiednim momencie otworzy pokój życzeń? – Zaproponowała Luna.
- Wszyscy jesteśmy rozpoznawalni i poszukiwani listami gończymi – Wtrąciłam – A zapas Eliksiru Wielosokowego nie wystarczy na miesiąc. Pamiętaj, że jedna porcja to tylko godzina działania, jeśli ktoś by nas nakrył i zgłosił Snape'owi, to będzie po naszym planie. Nie macie może kontaktu z kimś z młodszych roczników?
Wszyscy pokręcili głowami.
- Więc musimy poprosić któregoś z nauczycieli.
- McGonagall?
- Ale ona nie wie o istnieniu pokoju życzeń, a jeśli nawet wie, to nie będzie umiała stworzyć go tak, by przejście było aktywne, to działało tylko na uczniów w potrzebie.
- Więc wyjaśnisz jej, Neville, jak ma to zrobić, to jedyna osoba w szkole, która ma kontakt z Zakonem.
- A jak dostaniemy się do Aberfortha? – Zapytała Ginny, a mojej uwadze nie uszło jakiego zaimka osobowego użyła.
- Jedynym wyjściem będzie chyba teleportowanie się bezpośrednio w jego gospodzie, ale trzeba go najpierw uprzedzić i poprosić o pomoc, musi być przygotowany.
- Po co właściwie chcecie wejść do szkoły? – Dopytywała Luna.
- Musimy coś znaleźć – Odpowiedział wymijająco Harry – Mamy nadzieję niepostrzeżenie wejść, zrobić swoje i równie niepostrzeżenie wyjść.
- A jak się nie uda?
- Na taką ewentualność obmyślimy plan B – Oznajmił wstając od stołu.
- Gdzie idziesz?
Ruda zadarła wysoko głowę posyłając ukochanemu pytające spojrzenie.
- Do Kingsleya i Moody'ego, tylko oni mogą nam pomóc skontaktować się z Aberforthem i McGonagall... Trzeba ich wdrożyć.
- Ile mamy czasu na obmyślenie planu B? – Zapytałam nim wyszedł.
Przystanął i się zamyślił.
- Dwa miesiące od dzisiaj, pierwszego października wkraczamy.
*
Harry wrócił późnym popołudniem ze spotkania z władzami Zakonu Feniksa. Wyglądał na zmęczonego, domyślałam się, że musiał się nakombinować, żeby przekonać ich do naszego planu, jednocześnie nie zdradzić głównego celu wyprawy.
CZYTASZ
Nowe życie [zakończone]
FanfictionTrwa wojna, a Hermiona, Harry i Ron, zadomowieni na Grimmauld Place zyskują nowego sprzymierzeńca w postaci dawnego kolegi z roku. Szukanie horkruksów spada na dalszy plan w obliczu nowych obowiązków, a relacje pomiędzy domownikami ulegają zmianie...