pierwszy raz

439 56 29
                                    

– Idziemy do miasta!

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

– Idziemy do miasta!

Kiedy Taehyung usłyszał po raz pierwszy te słowa przyjaciela miał wrażenie, że się przesłyszał. A później Hoseok powtórzył i umysł mieszańca momentalnie ogarnął strach. Nagle coś, czego pragnął przez całe życie, okazało się przerażające.

– N-nie, nie. Nie idziemy... – wydukał, kuląc się lekko przed nim.

Marzył o zejściu z gór odkąd tylko pamiętał. Chciał zwiedzić miasteczko, które obserwował niekiedy stojąc na krawędzi skalnej. Widział poruszające się po ulicy punkciki, żółte światła zapalone w niskich domkach, przejeżdżające pojazdy, których cel pozostał dla niego nieznany. Chciał być tego częścią, chciał poczuć powietrze obcego miasta w swoich płucach. Coś, co było tak nieosiągalne, tam gdzie jego rodzice przepadali na kilka godzin, to wszystko co ciągnęło go w swoje ramiona, teraz go niepokoiło.

– Daj spokój, Tae. Wszystko obmyśliłem, ułożyłem cały dzień. Będzie dobrze, nikt nie pozna twojej tajemnicy. Obiecuję.

Głos Hoseoka był uspokajający, hybryda popadała w ten dźwięk, w jego ciepło, drżenie. Chciał wierzyć, że faktycznie tak będzie, że nikt o niczym się nie dowie. Jednak miał wątpliwości.

Co jeśli coś pójdzie nie tak? Co jeśli ktoś rzuci się na nich i go zdemaskuje? Co będzie wtedy, kiedy zostanie rozpoznany?

– Boję się, Hobi.

Serdeczny uśmiech spłynął z twarzy Hoseoka. Nagle cała ekscytacja z dzisiejszej wycieczki uleciała z niego jak powietrze z wielkiego balona. Troska i zmartwienie wysunęły się na pierwsze miejsce. W żadnej wcześniejszej chwili nie dopuścił do siebie myśli, że Taehyung może bać się zejścia z gór, porzucenia swojego azylu, bezpiecznej przystani, której nigdy nie miał okazji opuścić. Nagle poczuł się przeraźliwie samolubny. Jakby tylko swoją frajdę widział w tym całym przedsięwzięciu, a przecież nie było to jego celem.

– Hej, hej. Nie bój się. Przepraszam. – Smukłe dłonie prędko odnalazły się na twarzy mieszańca, a ich czoła złączyły ze sobą. Hoseok chciał spojrzeć mu wtedy w oczy, ale Taehyung zdążył je przymknąć. – Chciałem, żebyś nareszcie miał okazję zobaczyć, co dzieje się tam na dole. Mały spacer, nic wielkiego. O tej godzinie ludzie są w pracy, ulice świecą pustkami. A przygotowałem małą niespodziankę, która myślę, że mogłaby ci się spodobać. Będę cały czas przy tobie, obiecuję, wilczku.

Taehyung milczał długo, zbierał myśli. Rozważał w głowie wszystkie opcje, choć o wielu nie miał nawet pojęcia. Ale chciał przezwyciężyć swój lęk, zobaczyć to, co tak długo pozostawało dla niego nieznane. Skoro miał taką okazję, musiał z niej skorzystać, bo możliwe, że nie powtórzy się już nigdy. Dlatego skinął w końcu delikatnie głową, wywołując tym samym uśmiech na twarzy przyjaciela.

Wielki, stary i nieużywany płaszcz jego taty, który znaleźli głęboko zakopany w szafie, idealnie nadał się na ten wypad. Sięgał mu prawie kostek, wystarczająco długi, by zakryć puszysty ogon. Hoseok ostrzegł go, że będzie musiał się powstrzymywać przed machaniem nim, jak miał to w zwyczaju i do tamtego momentu obaj nie zdawali sobie nawet sprawy z tego, jak niewykonalne się to okazało. Poruszanie długą kitą było dla Taehyunga jak mruganie – kompletnie bezwarunkowe. Dlatego, gdy wstrzymywanie jego ruchu przez dłuższą chwilę przyniosło hybrydzie masę irytacji i swego rodzaju bólu, zdecydowali się przytwierdzić go skórzanym paskiem do łydki chłopaka w nadziei, że to pomoże. Z zakryciem uszu było łatwiej – wielka czapka pilotka bardzo dobrze sobie z tym poradziła.

tajemnica gór || vhopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz