To miał być pierwszy raz, kiedy Hoseok mógł wejść normalnie do domu Taehyunga, nie wdrapując się przez kamienny murek. Stresował się, stojąc przed metalową furtką, za którą odśnieżona dróżka prowadziła wprost przed ciemne, drewniane drzwi. Serce biło mu szybciej na myśl o kolejnym spotkaniu z rodzicami chłopaka, mimo że wszystko sobie wyjaśnili, uzgodnili częstotliwość wizyt i ich charakter. Jednak było inaczej tym razem, zmieniło się tak wiele. Wiedział, że nic mu nie grozi i powinien czuć się swobodnie, ale nie potrafił. Tyle myśli galopowało po jego głowie i niekiedy rozważał nawet odejście i przeproszenie później hybrydę przez telefon, a równocześnie tak bardzo za nim tęsknił i nie sądził, że wytrzyma bez niego dużo dłużej. Musiał go w końcu zobaczyć.
Nacisnął dzwonek przed drzwiami, wydychając ciężko powietrze z płuc, widoczne już po chwili w formie mlecznej pary. Otarł mocno zaśnieżone buty o wycieraczkę, słysząc chrzęst przekręcanego zamka. Kiedy uniósł głowę, napotkał zmęczone, ale czujne oczy pana Kima. Przywitał się z nim lekkim ukłonem, ale mężczyzna nie odpowiedział mu. Odsunął się tylko, pozwalając chłopakowi przejść do jasnego przedpokoju, a po całym domu rozszedł się głośny dźwięk szybkiego zbiegnięcia po schodach.
– Hobi! – Taehyung wręcz wyśpiewał ucieszony, wpadając zaraz mocno w objęcia przyjaciela, który obrócił nimi dookoła kilka razy z radości. Ogon hybrydy podrygiwał zamaszyście pod wpływem samych pozytywnych emocji, a z rumianej twarzy nie schodził kwadratowy uśmiech. – Tak za tobą tęskniłem.
– Ja za tobą też, wilczku – odszepnął, odstawiając go za chwilę na miejsce. Ojciec odchrząknął głośno, ściągając ich uwagę na siebie.
– Za blisko. Pamiętasz, jak się umawialiśmy? – ostrzegł groźnie, prawie pouczając ich palcem. Hoseok jednak skinął lekko głową, zgadzając się z nim. Pamiętał doskonale o zasadach, które ustalili, choć tak ciężko było się ich trzymać. Taehyung również je poznał, ale nie wyglądało na to, jakby w jakikolwiek sposób wziął je sobie do serca. Bez krępacji złapał swojego ludzkiego przyjaciela za dłoń i pociągnął w stronę schodów.
– Drzwi mają być otwarte! – Głos ojca rozległ się za nimi raz jeszcze, kiedy wspinali się na górę. Żona wychodząca z kuchni skarciła starszego mężczyznę, uderzając w jego rękę zwiniętą ścierką. Sama miała już dość jego ględzenia.
Chłopcy posłuchali zrzędliwego staruszka i zostawili drzwi uchylone. Ledwie, z maleńką szparką, przez którą wsunęłaby się tylko moneta. Ale nie zatrzasnęli ich całkowicie, co uznali za spełnienie warunku ich umowy zawartej z rodzicami hybrydy. A po tym ułożyli się szczęśliwi na miękkim łóżku, tak jak mieli to w zwyczaju przez cały czas ich znajomości. Taehyung nie mógł przestać się uśmiechać, mogąc nareszcie czuć przy sobie swojego kompana. Jego zapach na nowo zawładnął nozdrzami mieszańca, szczególnie dzisiaj, bo ze stresu Hoseok bardziej się spocił, czego nawet nie był świadom. Jednak czuły nos od razu to wychwycił; woń Junga była zdecydowanie bardziej intensywna i smyrała wnętrze receptorów węchowych. Taehyung wiedział, że nastolatek jest zestresowany tą sytuacją i właściwie całkiem mu to imponowało. Lubił to przejęcie i to, że tak bardzo starał się wypaść dobrze przed jego rodzicami, a w szczególności przed oceniającym ojcem.
CZYTASZ
tajemnica gór || vhope
FanfictionGłupie, miejscowe legendy o stworze żyjącym w górach zaczęły w końcu krążyć po liceum, w którym uczył się Hoseok. Brzmiały jednak tak niedorzecznie, że od samego początku chłopak negował ich wiarygodność. Lecz kiedy nadarza się okazja do zweryfikowa...