Część piętnasta

342 27 11
                                    

Tord

W pewnym momencie upadłem z łomotem z sofy, przywalając głową o podłogę. Z jękiem złapałem się za głowę i rozejrzałem w okół. Na dworze za oknem było jeszcze ciemno, ale chyba musiało minąć sporo czasu odkąd usiadłem na sofie, czekając na Toma. Tak właściwie, to gdzie on jest? I skąd się wzięła ta kołdra obok? Założę się, że jej na pewno nie wziąłem ze sobą. Założę się również, że siedziałem przy zapalonym świetle, więc ktoś musiał zgasić je.

Wstałem na nogi i rozciągnąłem się, czując jak plecy mi zdrętwiały od niewygodnego podłoża. Eh.. To się odbije potem mocnym bólem karku po jakimś czasie, ale cóż. Miejmy nadzieję, że szatyn jednak wrócił. Nie mogę się pozbyć wrażenia, że dzieję się z nim coś złego - coś naprawdę złego, tylko nie chce mi o tym powiedzieć. W zasadzie on nigdy nic mi nie mówił. Nikomu nie mówił - tlił to w sobie, niszcząc tym samym siebie samego.

- Tom? - zawołałem, kierując się do sypialni. Złapałem za klamkę i pociągnąłem delikatnie drzwi - Halo? - wyjrzałem zza rogu i widząc chłopaka na łóżku odetchnąłem z ulgą. Tom spał na materacu w ubraniach, bez żadnego okrycia. Zerknąłem na kołdrę, którą trzymałem w rękach, a następnie na Toma. Czy on tak na poważnie? Dał mi kołdrę, a sam się niczym nie przykrył - Oj,  kruszynko ty moja.. - szepnąłem do siebie i okryłem szczelnie czarnookiego, całując go pod koniec w czółko.

Wyszedłem po cichu z pokoju i zacząłem sobie robić śniadanie, oczywiście również z ciepłą herbatą.  Nastawiłem wodę na herbatę i zrobiłem sobie proste kanapki z szynką i ogórkiem. Oparłem się o blat kuchenny, skupiając swój wzrok na widok za oknem. Jest pewnie gdzieś koło szóstej albo siódmej. Spałem z dobre kilka godzin, co dobrze odczuwam na swoich plecach.

Nie mogłem się pozbyć z myśli jego widoku twarzy po tym, jak mnie odepchnął.

Wyglądał jakby był przerażony tym, co zrobił. Jakby się zaczynał bać.. samego siebie, albo czegoś mocno związanego z nim. Szczerze mówiąc dotąd nie wiem, czemu tak postąpił. Szatyn, którego znałem na pewno by nawet nie powiedział specjalnie złego słowa o kimś - a nawet gdyby, to tylko żartobliwie. Więc co się wczoraj stało?

A może ma to związek z tym, co się ostatnio u niego dzieje?

Ta rzecz to na pewno jakaś grubsza sprawa. Musi być.

W głowie przetwarzałem tak jak kiedyś wszystko, co się stało przez ostatnie dni, gdy nagle usłyszałem wzrastające gwizdanie czajnika. Szybko wyłączyłem gaz i zalałem sobie herbatę, roznosząc tym samym po pomieszczeniu przyjemny zapach majeranku. Wziąłem się za jedzenie kanapek oraz powoli za picie herbaty. Od jakiegoś czasu zacząłem myśleć o niespodziance dla Toma. Miała być na koniec wyjazdu, ale może lepiej to zrobić teraz?  Na pewno by to poprawiło mu humor i pocieszyło na duchu, czego on teraz chyba bardzo potrzebuje. W takich momentach jak te najlepiej pokazać te najlepsze strony dzisiejszych dni, dopóki nie zrobi się tylko gorzej.

Po kilkunastu minutach zacząłem się zbierać. Umyłem twarz oraz zęby, uważając tym samym by nie obudzić chłopaka, który spał tuż obok za cienkimi ścianami. Przygotowałem plecak z prowiantem na jeden dzień ( tak, owszem, ostatni został w jaskini, ale przezorny zawsze ubezpieczony ) i zacząłem się ciepło ubierać. Wczoraj było w miarę pochmurno, także jest szansa, że nasza kochana matka Ziemia zachowała trochę ciepła przy sobie. Nie zamierzam marznąć na dworze - zwłaszcza, że pewnie nie raz się ochlapię lodowatą wodą. Założyłem na swoje nogi buty i wyszedłem na taras, czując tym samym jesienny podmuch powietrza na twarzy. Miejmy tylko nadzieję, że starczy mi dziś czasu, aby wszystko przygotować.

I aby nic złego się nie stało, kiedy mnie nie będzie. 

Tom

Pamiętniki Cienia //TomTord// [ w trakcie korekty ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz