Część trzecia

1.1K 57 84
                                    


Ten rozdział został poddany korekcie. Starałam się nie zmieniać elementów historii tam, gdzie nie było to konieczne. Życzę miłego czytania!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Tom

Ze snu zbudziły mnie odgłosy dochodzące z dołu. Prawdopodobnie Edd przygotowuje dla nas wszystkich śniadanie, zresztą jak to on miał w zwyczaju. Zawsze uwielbiał rano wstawiać, nawet wtedy, gdy miał ciężkie noce – chyba jeszcze nigdy w życia nie wstał później, niż po dziewiątej.

Zanim się ruszyłem, by podnieść głowę, poczułem straszny ból – moje gardło było istną pustynią, a głowa, och Boże, głowa była najgorsza – zupełnie jakby na niej coraz mocniej zaciskała się ciasna obręcz. Powoli, ale skutecznie, mącąc mi w głowie wszystkie myśli.

Westchnąłem do siebie, wiedząc, że wszystko zaczyna się od nowa. Kłótnia przy stole, siedzenie w pokoju, kłótnia przy stole, odmawianie wyjścia gdziekolwiek, znowu kłótnia. Boże, jak ja nie mam już na to sił – nie chcę wiedzieć ich twarzy. Nie mam w ogóle ochoty na robienie czegokolwiek, nie przy tej pulsującej krwi w uszach. Nie dziś. Nie jutro. Może nawet nie za kilka dni.

Rozciągnąłem się, nagle zdając sobie sprawę, że nie jestem sam. Zerknąłem przez ramię na twarz twardo śpiącego norwega, trzymającego mnie w talii. Poczułem, jak zrobiło mi się gorąco na twarzy. Z trudem odtrąciłem od siebie złe myśli, widząc jego spokój i bezbronność podczas snu. Zresztą również sposób, w jaki jego włosy pojedynczo opadały na czoło, i w jaki sposób jego wąskie usta były lekko rozwarte, i w jaki sposób..

Pokręciłem głową, od razu tego żałując – ból jeszcze bardziej się nasilił i teraz to nie był zwykły ból – teraz czułem, jak moja głowa była rozrywana żywcem na dwie części.

Jęknąłem cicho, karcąc się za swą głupotę.

Po prostu wyjdź z łóżka i udawaj, że nic się nie stało, Tom. Po cichutku.

Zacząłem się wyślizgiwać z objęć chłopaka. Tuż pod koniec uśmiechnąłem się do siebie, sądząc, że zaraz będę wolny.

Szkoda tylko, że moja duma była na tyle wielka i naiwna, że przez nieuwagę szarpnąłem kołdrą, budząc szarookiego. Napotykając jego pytający wzrok, wystraszyłem się i cofnąłem natychmiast do tyłu – tym samym doprowadzając do tego, że jak debil spadłem z łóżka na twardą, zimną podłogę. Głową uderzyłem o kant stolika nocnego.

- Tylko nie znowu.. – złapałem się za głowę, czując jak wszystko kręci mi się w oczach. Zagryzłem wargę, czując metaliczny smak w ustach.

- T-tom?? Cały jesteś? - Tord wstał pospiesznie z łóżka i pomógł mi wstać na nogi. Spojrzałem na niego lekko zdezorientowany. Zmarszczyłem brwi, próbując skupić się na tym, co się dzieje. Tak właściwie, to co on tu robił? Co wczoraj się stało?

Spróbowałem sobie przypomnieć zdarzenia z wczorajszego dnia i nagle wszystko do mnie wróciło, niczym jakaś fala wspomnień. Plama po krwi, las, jezioro.. Nawet te dziwne schizy z nurkowaniem. Wszystkie te momenty wróciły do mnie z każdym, nawet najmniejszym detalem. Nie pamiętam tylko powrotu do domu... Może zasnąłem? Trochę głupie stwierdzenie, ale chyba najbardziej prawdopodobne.

Cóż, nadal nie wiem, dlaczego był ze mną w łóżku.

- T-tak, tak, jasne.. Emm, Tord..? Mam pytanie. Dlaczego.. uhm.. – ojoj, chyba to troszeczkę źle powiem.. no ale nic na to nie poradzę, nie przemyślałem tego wcześniej. I tak ledwo myślę w tej chwili - Dlaczego ze mną.. spałeś? - spojrzałem lekko zawstydzony na niego i od razu zauważyłem, że to pytanie go speszyło. A mogłem tego przecież cholera nie mówić, mogłem siedzieć cicho!

Pamiętniki Cienia //TomTord// [ w trakcie korekty ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz