Wyciągnięcie ciernia wbitego prosto w serce, nie mogło zostać pomyślnie przeprowadzone, jedynie rozszerzyło by już ranę powstałą w moim sercu.
W sercu Bokuto Kotaro.
Jednak patrzyłem się na niego. Akaashi stał i patrzył się na mnie tępym wzrokiem. Chłopak z czarnymi tęczówkami, w które mógłem wlepiać wzrok godzinami.
Zamrugałem kilkukrotnie, aby upewnić się, że to prawdziwy Akaashi, a nie jakieś zwidy. Nadal go widział, to był prawdziwy Akaashi.
Pragnąłem teraz zamknąć go w swoich ramionach i nie wypuszczać. Chciałem trzymać go w swoich objęciach na zawsze. Ukryć go przed światem, aby już nikt nie miał do niego dostępu. Abyś był tylko mój i to już na zawsze.
Tak bardzo chciałem, aby to dziecinne złudzenie stało się rzeczywistością, lecz jak widać moje modły nie zostały wysłuchane.
Mówiłeś coś... do mnie. Jednak ja ciebie nie słyszę. Patrzę tylko na twoje usta, oczy, nos, rzęsy, drwi. Idealna twarz bez skazy, gładka cera, szczupłe brwi i malinowe usta. Zapamiętuje każdy szczegół tak, jakbym miał cię już nigdy nie zobaczyć. Mój ideał.
Jakbym przygotowywał się na wieczność, którą spędzę bez ciebie. Sam, w ciemnym pomieszczeniu użalając się nad swoim losem i licząc sekundy do twojego przybycia.
Potem wychodzisz, mówiąc, że wrócisz wieczorem. Moja wieczność właśnie się zaczyna. Pogrążony w swoich przemyśleniach wchodzę do pokoju i usuwam się po ścianie. Zaczynam liczyć.
Jeden, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć...
Czy to się kiedyś skończy?
Hey Hey Hey! Za nami rozdział 6! 280 słów. Muszę się wam przyznać, że się trochę rozpędziłam i dzisiaj napisałam cztery rozdziały. Ale wy dostaniecie je w swoim czasie. Nie ma tak dobrze. W niedzielę będzie kolejny rozdział. Zezłościłam się bardzo na pewnego pana (nie pytajcie, nie warto), ale przynajmniej wena wruciła.
Pozdrawiam
llisek_kurwisek
CZYTASZ
Save me [Haikyuu] bokuaka
FanfictionMoje życie w liceum było nie gdyś beztroskie i bez żadnych zobowiązań. Można by rzec, że byłem niewinnym niemowlakiem, który nie znał jeszcze okrucieństwa świata, złamanego serca, zdrady. Jednak z biegiem czasu to się zmienia, zaczynam rozumie...