Obudziłem się znowu w jego objęciach. Nachyliłem głowę i zacząłem wciągać jego piękny zapach.
Pachniał jak... cynamon i pomarańcze.
Ale nieziemski zapach. Mógłbym go wdychać godzinami. Nawet dłużej. Dniami i nocami. Przez całe moje życie.
Zatopiłem się w tej boskiej woni. Ten aromat... jego zapach był jak narkotyk. Wiedziałem, że będę musiał przestać, ale nie mogłem pogodzić się z tą myślą.
Kiedyś będę musiał go puścić. Nie, to on mnie wypuści ze swoich objęć. To on trzyma mnie w ramionach, a nie ja niego.
Wstałem z łóżka i poszedłem do kuchni. Teraz potszebna mi jest kawa. Tego mi trzeba. W czasie gdy ja wziąłem się za robienie mojego boskiego napoju, do pokoju przyszedł Akaashi i przytulił się do moich pleców.
Po moich plecach przeszedł dreszcz. Najzwyczajniej w świecie się przestraszyłem i oczywiście musiałem wylać na swoją rękę wrzątek. Syknąłem z bólu. Gdy on to zobaczył złapał mnie za nadgarstek. Zaprowadził do umywalki, aby obmyć moją dłoń zimną wodą i ją opatrzeć. Po całej operacji miałem mały bandaż na ręce.
Ale moja kawa nadal nie była gotowa do spożycia. Po kilku minutach gorący napój już był gotowy. Siedziałem na krześle i czekając, aż moja kawa ostygnie, wpatrywałem się w Akaashiego.
To dziwne, ale gdy na niego patrzyłem, starałem się nie mrugać. Miałem w tedy wrażenie, że jakiś istotny szczegół mi właśnie umknął. Więc tak siedziałem, wlepiając w ciebie wzrok. Kompletnie bez powodu. Wypatrując tego, co już dawno zgubiłem.
Hey Hey Hey! Oto rozdział 15! Ma on 160 słów. Powiem wam tak, ta szkoła mnie kiedyś wykończy. Naprawdę (szczególnie geografia (nienawidzę))
Pozdrawiam
llisek_kurwisek
CZYTASZ
Save me [Haikyuu] bokuaka
FanfictionMoje życie w liceum było nie gdyś beztroskie i bez żadnych zobowiązań. Można by rzec, że byłem niewinnym niemowlakiem, który nie znał jeszcze okrucieństwa świata, złamanego serca, zdrady. Jednak z biegiem czasu to się zmienia, zaczynam rozumie...