6

430 41 6
                                    

Do końca dnia już nie wychodził, a ja całkowicie nie wiedziałem co robić. No do czasu kiedy zadzwonił Ren i nie stwierdził, że następnego dnia się objawi w moim domu, aby pograć czy coś w tym stylu. Zgodziłem się nie myśląc o Tatsuo

Noc jakoś minęła jednak był moment lekkiego niepokoju. Obudziłem się w samym środku nocy bo usłyszałem jakiś niby cichy, ale jednak hałas. Wstałem z łóżka i zacząłem się rozglądać po domu. Niestety to co zastałem jako źródło hałasu to sam Tatsuo, który przypadkiem przewrócił pudełka kiedy wstawał. Oczywiście to nie było to co zobaczyłem, to co zobaczyłem to siedzący Tatsuo, który przylepiony był do okna w salonie. Wiedziałem, że siedzi tam tylko po to żeby pilnować czy wujek nie wraca. Było mi go szkoda, bo w tamtym momencie wyglądał jak pies, który pragnie wrócić do swojego ukochanego pana

-Tatsuo? - spytałem cicho wchodząc do salonu

Chłopak od razu na mnie spojrzał

-Obudziłem Cię, prawda? - spytał - To pewnie przez te pudła

-Oj no uspokój się - odparłem - Nic się nie stało

Podszedłem do niego i spojrzałem na to co mógł obserwować za oknem

-Wiesz, że jest zbyt ciemno, żeby teraz wrócił? - spytałem

-Ja wiem, że on nie wróci - powiedział

Spojrzałem na niego 

-Jak nie wróci? - spytałem

-Pan Kamai sam na sam przeciwko ludziom posiadającym wampiry? Wierzysz, że ma jakieś szanse? - spytałem

W jednej chwili zrobiło mi się po prostu słabo

-Uważasz, że wujek już nigdy nie wróci? Że umrze?! - wrzasnąłem

Tatsuo nic nie mówiąc znowu skierował wzrok na okno

-Masz mnie do niego zaprowadzić - warknąłem

-Nie wolno mi - powiedział

-Niby dlaczego? - spytałem zły

-Bo póki żyje Pan Kamai nie będę słuchać nikogo innego - odparł - Mam tu na niego czekać. Zanim mnie tu przyprowadził powiedział, że póki nie wróci mam dbać o to żeby Tobie się nic nie stało. Jeśli umrze będę mógł stąd odejść, a nawet własnoręcznie zabić

-Nie zrobisz tego, prawda? - spytałem

-Nie jesteś zagrożeniem ani dla mnie ani dla mojej rasy więc raczej nie - odparł

Pomyślałem chwilę

-Czyli jeśli, któregoś dnia się obudzę i Ciebie tu nie będzie czy to będzie znam, że on nie żyje? - spytałem

-Nie zniknę bez słowa - odparł - Wcześniej pod sam Twój dom przyniosę zwłoki tych, który zabili Pana Kamai - Choć nie, nie wszyscy będą martwi, Ci którzy będą jeszcze żyć doświadczą na własnej skórze czegoś innego. Dam Ci na chwilę władzę nade mną, a wtedy sam zadecydujesz jak ich zabić. Będziesz mógł obserwować jak własnoręcznie rozrywam im skóry, łamię im kości, odgryzam kręgosłupy i rozbijam czaszki 

Po tych słowach spojrzał na mnie. Jego twarz nie pokazywała żadnych konkretnych uczuć, nie był ani zły ani smutny..

-Czy na takie coś się zgodzisz..?

Aż do śmierci [Yaoi]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz