"Jak może być dobrze w miejscu, gdzie każdy może mieć nad tobą kontrolę? "
"- Nie musisz się mnie bać. Wiem, że to trudne dla ciebie, ale możesz być spokojny. Nie jestem tu po to, aby zrobić ci krzywdę. Możesz na mnie polegać, mimo iż nie znamy się...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
W moją stronę galopował gniady rumak, a za nim pędził, krzczycząc w niebogłosy, Yoongi. Koń musiał najwyraźniej mu uciec, kiedy go dokądś prowadził, ponieważ na pysku miał kantar do którego był przyczepiony uwiąz.
Gniadosz pędził w moją stronę z dużą prędkością. Kiedy był zaledwie kilka metrów odemnie ustawiłem się tak, aby podjąć się próby złapania sznurka.
Kiedy rumak przebiegał obok mnie, udało mi się chwycić uwiąz, lecz szarpnęło mną mocno do przodu, przez co ledwo utrzymałem się na nogach. Lee szybko do mnie dobiegł i również chwycił za sznurek i złapał za niego mocno.
- Wszystko w porządku? - zapytał z przejęciem.
- Tak. Nic mi się nie stało. A tobie? - spytałem.
- Na szczęście nic, ale mało brakowało, a by mnie staranowało to bydle wielkie - odparł, a ja spojrzałem na konia, który dalej był lekko poddenerwowany. Miał lśniącą, gniadą sierść, łysinę na pysku i około metr siedemdziesiąt w kłębie.
- Co go tak przestraszyło? - spytałem będąc ciekaw. Pierwszy raz widziałem tak zdenerwowanego konia
- Jak to się mówi, młody i głupi. Musiał chyba coś zobaczyć w lesie. Nie pociągnął cię za mocno? - zapytał i spojrzał najpierw na moje ręce, a później w oczy. - Dość mocno tobą szrpnęło - dokończył myśl, a gniadosz znów próbował się uwolnić. - Bayou! Spokój! - odparł Yoongi. - Osiwieję przez tego konia.
- Też pracujesz na stajni? - spytałem.
- Można tak powiedzieć - odparł uśmiechnięty. - Pomożesz mi z nim? Bo boję się, że samemu nie dam rady.
- Nie ma problemu - powiedziałem i razem z alfą, zaczęliśmy iść w stronę stajni, trzymając mocno za uwiąz.
Wprowadziliśmy konia do boksu. Yoongi zdjął mu kantar i wyszedł. Gniadosz odrazu żucił się do żłobu, gdzie czekał na niego owies.
- Dziękuję za pomoc - powiedział i zwrócił się w moją stronę uśmiechając się. - Może oprowadzę cię i powiem co, gdzie się znajduje? - zaproponował. Skinąłem głową i ruszyłem za alfą.
Przeszliśmy przez całą długość stajni. W budynku znajdowała się tylko jedna osoba, która pastowała siodło. Wyszliśmy na zewnątrz i skierowaliśmy się do większej budowli.
- To była mała stajnia, gdzie znajdują się konie rodziny królewskiej i prywatne osób z zewnątrz. A tu są konie dla wampirów, które są w wojsku - powiedział Lee i weszliśmy do środka. Wszystkie światła były pogaszone. Wnętrze znacznie różniło się od tego w mniejszej stajni. Nie było tu tak dostojnie i schludnie, jak tam. Wszędzie walały się resztki siana, pod każdym boksem stały brudne wiadra, a niektóre deski powoli odpadły. Jednak nie było to zaniedbane miejsce, które na pierwszy rzut oka mogło się takie wydawać.