Dni w szkole płynęły szybko. Żadny przedmiot, który mam do tej pory nie sprawia mi kłopotów. Jednak po krótkim czasie pojawił się inny problem. Szybko zauważyłem, że jedzenie jednego posiłku dziennie i to w dodatku kolacji, nie wystarcza. Na szczęście mocne bóle brzucha nie są już tak dokuczliwe, ale jednak dalej się pojawiają i przeszkadzają w wykonywaniu codziennych czynności, a niestety nie umiem poprosić Yoongiego, czy mógłbym jeść również śniadanie, bądź też obiad. Zresztą nie chciałem tego robić, ponieważ to, że w ogóle pozwolił mi korzytać z kuchni, wiele dla mnie znaczy.
.•°●°•.
Nienawidzę czyścić boksów - pomyślałem i po raz kolejny wrzuciłem do taczki słomę z gnojem.
Przez cały czas stałem lekko zgarbiony, nie mogąc się wyprostować, ponieważ po raz kolejny w tym tygodniu złapał mnie ból brzucha. Tylko tym razem niestety bardzo mocny.
Starałem się po sobie nie pokazywać, że coś mnie boli, jednak mój głośny oddech i fakt, że w stajni byłem całkiem sam, mi nie pomagał, ponieważ wszystko i tak było słychać.
Nagle usłyszałem stukot końskich kopyt i kroki. Nie odwróciłem się nawet, aby zobaczyć kto to, lecz woń jaką wyczułem od tej osoby, mogłem odrazu rozpoznać.
- Jimin w porządku? - spytała troskliwie alfa. Odwróciłem się w kierunku Yoongiego, który bacznie mi się przyglądał i trzymał zniecierpliwionego Bayou w ręce.
- Tak w porządku - skłamałem i wymusiłem na twarzy uśmiech, który raczej przypominał wyraz obrzydzenia.
- Na pewno? Blado wyglądasz i masz płytki oddech - odparł i zbliżył się do mnie. Położył swoją dużą, bladą dłoń na moim czole i zaraz potem odrazu ją odsunął. - Jesteś cały rozpalony! - krzyknął, a gniadosz za jego plecami podniósł głowę i postawił uszy do przodu.
- Spokojnie nic mi nie jest. Moja temperatura ciała ogólnie jest wyższa od normalnego wampira - odparłem, a Lee chyba się trochę uspokoił.
- Pomożesz mi proszę? - odparł już znacznie spokojniejszym głosem. Niestety musiałem odmówić, ponieważ mam jeszcze sporo pracy i w dodatku nie czuję się najlepiej, czego mu już oczywiście nie powiedziałem. - Nic nie szkodzi. Zrobię resztę za ciebie. Naprawdę potrzebuję twojej pomocy - odparł z miną zbitego szczeniaka, przez co nie mogłem mu już odmowić.
- Zgoda - odparłem i oparłem widły o boks.
Zaprowadziliśmy gniadosza do boksu i rozsiodłaliśmy. Założyłem mu kantar i zaprowadziłem na myjkę, aby obmyć mu nogi, a Yoongi poszedł odłożyć sprzęt.
Bałem się, że Bayou będzie mi się wyrywał, ale na szczęście taka sytuacja nie miała miejsca. Stał grzecznie, podczas gdy zlewałem mu nogi.
- Jak ty to zrobiłeś? - odezwał się nagle głos alfy za moich pleców. Odwróciłem się ździwiony w stronę czarnowłosego, posyłając mu pytające spojrzenie. - Zawsze jak próbuję go gdziekolwiek zabrać, wyrywa się i próbuję uciec - odparł, a ja spojrzałem się w stronę zmęczonego gniadosza.
Odprowadziłem konia do boksu, pożegnałem się z Lee i podziękowałem mu za to, że zrobi za mnie resztę mojej pracy.
Powoli udałem się do zamku. Byłem naprawdę wykończony, a jedyne o czym marzyłem to był ciepły posiłek.
Wszedłem do swojego pokoju w którym nikogo nie było. Wziąłem rzeczy na przebranie i poszedłem wziąć krótki prysznic. Na szczęście ból brzucha zniknął.
Ubrałem się szybko i wyszedłem z pokoju, udając się w stronę kuchni. Lecz nagle przed drzwiami do jadalni pojawiła się trójka wampirów, ze starszej klasy. Pech chciał, że wszyscy troje to były alfy.
- Przyszedłeś zwędzić coś do jedzenia? - zapytał jeden z drwiną w głosie, opierając się o ogromne wrota.
- W porównaniu do was nie - odpowiedziałem mu wrednym tonem. Zamiast w oczy, patrzyłem mu na środek czoła, aby nie myślał, że się boję. Nagle dwója z nich przeleportowała się za mnie i złapała mne za ręce. Nie próbowałem się wyrwać, ponieważ i tak nie dałbym im rady. Czekałem tylko na rozwój sytuacji.
- Chodzą plotki, że jesteś półkrwi - odprał trzeci wampir, dalej opierający się o drzwi. Kiedy wypowiedział te słowa, moje ciało momentalnie zesztywniało, a ja nawiązałem kontakt wzrokowy z wampirem, który szybko przerwałem. Na jego twarzy pojawił się chytry uśmieszek i z takim wyrazem twarzy, zaczął do mnie podchodzić. Chwycił moją szczękę tak, że teraz patrzyłem się prosto w jego oczy. - Zaraz to sprawdzimy. Ponoć krew takich jest cholernie dobra i słodka w dodatku. Tak samo jak twój zapach - dodał już ciszej i chciał mnie ugryść, lecz nagle za moimi plecami usłyszałem głośny, wkurzony głos.
- Jeszcze jeden ruch, a pożałujecie - odparł oschły głos, na którego dźwięk zamarłem ze strachu tak samo jak pozostała trójka. Mimo iż słowa te nie były kierowane w moim kierunku, ręce i nogi samoistnie zaczęły drżeć.
Dwójka wampirów, które mnie trzymały odsunęły się gwałtownie na boki, a ja poczułem mocne szarpnięcie za ramię. Alfa która stała za mną objęła jedną ręką mój brzuch, przyciskając mnie do swojej klatki piersiowej.
Chłopak który próbował mnie ugryść padł na kolana przez mocnego kopniaka zadanego przez osobę za mną. Noga Yoongiego spoczeła na głowie wampira.
- Macie go nie dotykać. Nikt nie ma prawa go dotknąć. Jak tylko zauważycie, że ktoś usiłuje to zrobić nie licząc Kim Taehyunga, Jeon Jeongguka i Hana Seosanga, natychmiast macie mi to zgłosić - powiedział władczym tonem. - A teraz - przeklnął na nich głośno i zdjął nogę z głowy chłopaka. Cała trójka przeleportowała się w trybie natychmiastowym. - W porządku? - spytał, zmieniając ton głosu i obrócił mnie w swoją stronę. - Wiedziałem, że coś jest nie tak, więc poszedłem za tobą co było dobrym pomysłem.
Dalej byłem sparaliżowany strachem. Niestety taki jest instynkt najsłabszej omegi, więc nic nie mogę z tym zrobić.
Nagle zrobiło mi się dziwnie słabo. Obraz zaczął zanikać, a w głowie kręcić. Yoongi chyba coś do mnie mówił, lecz niestety nie byłem w stanie mu odpowiedzieć w tamtym momencie.
.•°●°•.
Usłyszałem odgłos otwieranych drzwi. Ktoś wszedł do pokoju i zaczął coś mówić.
- Jak się panicz czuje? - spytał sympatyczny, kobiecy głos.
- Ze mną w porządku, ale martwię się o niego - odpowiedział Lee.
- Obydwoje wyglądacie marnie. Musi panicz zacząć bardziej dbać o siebie.
- Wiesz dlaczego tak wyglądam i doskonale zdajesz sobie sprawę z tego, że nic z tym nie zrobię - fuknął wampir. Nastała chwila ciszy, którą przerwała wampirzyca.
- Odbiegając od tematu panicza - zaczęła spokojnie kobieta, lecz zaraz ton jej głosu zmienił się diametralnie. - Co przyszło paniczowi do głowy, aby pozwalać mu jeść tylko kolację?! - podniosła głos. Z treści zdania wyłapałem, że chyba chodzi o mnie. - Przecież było jasno powiedziane, że ma spożywać trzy posiłki dziennie - dodała. - Idę zrobić mu coś do jedzenia - mruknęła pod nosem i wyszła z pomieszczenia, ponieważ usłyszałem odgłos zamykanych drzwi.
- Przepraszam - szepnął mi do ucha smutnym tonem Yoongi i pocałował mnie we włosy, po których zaczął mnie głaskać. - Zapomniałem już jak trzeba się tobą opiekować.
CZYTASZ
Fun With Vampire | YoonMin ✔
Fanfic"Jak może być dobrze w miejscu, gdzie każdy może mieć nad tobą kontrolę? " "- Nie musisz się mnie bać. Wiem, że to trudne dla ciebie, ale możesz być spokojny. Nie jestem tu po to, aby zrobić ci krzywdę. Możesz na mnie polegać, mimo iż nie znamy się...