V.

1.1K 55 7
                                    

*W tym samym czasie w domu*

Rudy pov*

Trzeba przyznać, że odkąd dzieczyny postanowiły spędzic razem czas jest dziwnie cicho i nudno. Brakuję naszych dwóch klejnocików koronnych. Hania zawsze poważna, zrównoważona. A Laura. To od zawsze była jak taki promyczek, zawsze jest jej wszędzie pełno, potrafi rozweselić każdego, jednym słowem nie da się na nią gniewać.
-Co można tyle robić na spacerze?-wzburzył się po chwili Tadek.
-No wiesz. Plotki, ploteczki, plotunie.-zapiszczałem radoście.
-Janek. Chyba Zośka ma racje. Dziwnie długo ich już nie ma. Niemożliwe żeby tak długo ich nie było. Pójdziemy ich poszukać?-zapytał z niepokojem w głosie Alek.
-Myślę, że nie jest to najgorszy pomysł przyjacielu. Chodźmy.-wycedził nie czekając na odpowiedź Zawadzki.
-Lara! Hanka!-darł się Alek na cały głos.
-Ty idioto. Nie krzyć tak bo jak tą tu szkopy to jest po nas jakby cię usłyszęli.-syknął Zośka. Ewidentnie się przejmuję bardzo nieobecnością naszych przyjaciółek. A w szczególności jednej z nich. I coś mi mówi, że nie chodzi o jego siostrę.
-Alek?-usłyszałem łamiący się głos Zawadzkiej gdzieś z zarośli obok, których właśnie przechodziliśmy.
-Słyszeliście?-zapytałem spłoszony.
-Tak.-roztrzepany jak nigdy mój przyjaciel o kobiecej urodzie ruszyły w krzaki. No, a my za nim rzecz jasna.
-Hanka? Gdzie jest Lara?-zapytałem, a zaraz potem mój wzrok opuścil się na jej dłonie.- O Boże! Co ty masz na rękach?!
Byłem skrajne przerażony jej ręcę po łokcie były w zaschniętej już nieco krwi.
-Gdzie do cholery jest Laura?-uniósł się jej brat, a ona tylko załkała gorzko i zaczęła iść, jakby prowadząc nas.
Ten marsz zajął nam może jakieś pięć minut, a dłużył się tak jak gdyby trwał całą wieczność. Dziewczyna nagle gwałtownie się zatrzymała i zaczęła patrzeć w jeden punkt. Tadek już tam pobiegł, kiedy ja z Alkiem powolnym, trzęsącym się krokiem szliśmy w jegi stronę. Dało się usłyszeć stłumiony krzyk chłopaka co tylko potwierdziło nasze najgorsze wizje. Naszym oczom ukazała się Laura, która tym razem zamiast czerwonej szminki na ustach była przyozdobiona krwią. Z tej odległości byłem niemal pewien, że jej klatka piersiowa już się nigdy nie uniesie. Podchodząc bliżej, starając jednocześnie zachować zimną krew delikatnie złapałem jej lodowaty nadgarstek w celu sprawdzenia pulsu. Chwilę kompletnie nic nie byłem w stanie wyczuć. Nie mogłem stwierdzić czy wyczuwam u niej choćby minimalny puls, czy to moje ręcę się tak trzęsą. Po jakimś czasie trwania tak w grobowej ciszy poczułem.
-Puls! Już! Alek obwiń jej coś wokól tej szyi, żeby się nie wykrwawiła do końca i bierzemy ją do domu! Musimy zrobić wszystko co w naszej ludzkiej mocy, żeby ona tylko przeżyła. Idziemy.-wydałem motywujące rozkazy, które szybko zostały spełnione. Alek zatamował odrobinę krwawienie, a Zawadzki niósł ją na rękach. Ja natomiast prowadziłem oszołomioną dziewczynę, która miała za sobą bardzo ciężki dzień, który najpewniej zapamiętam bardzo wyraźnie do końca swojego życia.
-Alek! Pobiegnij może z przodu i jak dobiegniesz to dzwon po lekarza od razu.-przypomniałem sobie, a on ruszył tak szybko jak robił to zawsze na zawodach.
Lekarz przyjechał dopiero po półgodzinnym czekaniu, a moja najukochańsza przyjaciółka traciła swoje siły z sekundy na sekundę.
Mężczyzna wyprosił nas z pokoju, kazał iść się umyć od krwi i zająć czymś siostrę dziewczyny. Najlepiej żeby póki co nie wiedziała w jakim stanie jest jej siostra. Jej malutkie serduszko mogłoby nie wytrzymać kolejnego tak wielkiego problemu.




~546 słow
Jejku jestem bardzo mile zaskoczona waszą aktywnością pod ostatnią częścią. Dziękuję bardzo. Muszę was jeszcze trochę potrzymać niepewności co do rozwoju akcji w książce. Jak myśliście, Laura przeżyje? Czy to by było możliwe?
Papatki.
Patka🙊❤

Zanim Przyszło Nam Polec || Kamienie na SzaniecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz