X.

942 47 6
                                    

Kwiecień 1942 r.

Alek pov*

Od rana w domu panowało niemałe zamieszanie. Pewnie zastanawiacie się dlaczego ów zamieszanie powstało. Otóż dziś mamy czwarty kwietnia 1942 roku co łączy się z tym, że nasza najukochańsza Laura ma dziś swoje dwudzieste urodziny. Ona na nasze nieszczęście już się obudziła i na siłę w pokoju przetrzymują ją Dusia z Hanką. A sytuacja na dole wygląda następująco. Mama rudego z Nastką dekoruje tort, sam Rudy biega spłoszony usiłując napompować balony, chłopak blondynki skaczę po drabinie nieudolnie wieszając czyste firanki, a ja? Jak zawsze nikt nie chce jeździć na szmacie to kto to zrobi? MACIEK. Jakby ktoś nie zrozumiał to ja własnie na klęczkach myje podłogi. Bo oczywiście pani kucharce Natalii w całym domu rozniosła się mąka i Bóg wie co jeszcze. Zrobiło mi się istne ciasto na ziemi.

-Ludzie szybciej, Hanka już ją tam prawie trzy razy obezwładniła żeby tu nie przyszła. Długo rady nie damy.-zleciała na dół siostra Rudego po czym znowu wbiegła na górę.

Teraz to się zestresowałem, no dzięki. Ale przynajmniej pozbyłem się tych klusek z podłogi, a Tadek dostał trubo przyśpieszenia i zawiesił już wszystkie firanki i gdzieś wybiegł. Pani Bytnarowa też zgłosiła gotowość. A Rudy jak zawsze został na końcu i dalej wiązał balony do karniszy. Zsunął się z drabiny po skończeniu pracy, otworzył drzwi do piwniczki i wrzucił drabine na schody wywołując tym okropny hałas. Wszyscy spojrzeli na niego srogo.
W między czasie na schodach słychać było kroki.
To musiały być dziewczyny. Zawadzki nerwowym ruchem wciągnął mnie do pokoju i zamknął drzwi.
Długo czekać nie trzeba było gdyż jubilatka wpadła do pokoju z oskarżycielską miną.

-Na głowy wam padło? Co wy wyprawiacie?-uśmiechnęła się mimowolnie.

-Wszystkiego najlepszego!-krzyknęliśmy gdy Pani Bytnarowa wmaszerowała z pięknym tortem.
Z twarzy blondynki nie dało się wyczytać w tamtym momencie żadnych emocji. Stała jakby zobaczyła Elke ze szkopem i błądziła swymi błękitnymi oczyma.

-Ale nie trzeba było...-nagle na jej twarzy pojawiły się strumyki łez wzruszenia.
Już płacze, a jeszcze nie wiem o niespodziance od jej słodziutkiego, kucikuciku Tadzia.

Wszyscy zignorowali jej komentarz i rozpoczęliśmy śpiewać, a raczej krzyczeć "sto lat".
Pzyjęcia trwało w najlepsze. Śpiewaliśmy, tańczyliśmy, a co najlepsze dla mnie- jedliśmy.

Zośka nawiązał ze mną kontakt wzrokowy. Wybałuszyłem baaardzooo dyskretnie oczy na Laure, a i machnąłem rękami.

Ten chycił jej dłoń i uklęknął przed nią.

Laura pov*

Kiedy Zawadzki przedemną klęknął byłam pewna, że wyglądam jakbym miała zemdleć. Cała nasza przyjaźń i miłość przeleciała mi przed oczami.
Zobaczyłam jak pięcioletni Tadek wrzucił mi piachu za sukienkę. Widziałam moment gdy ja jako czternastolatka wylądowałam w jeziorze za jego sprawą. Ujrzałam wszystkie nasze kłótnie. Widziałam dzień, w którym obejmował mnie gdy aresztowano Elkę, a na koniec przed oczami miałam dzień, w którym zostałam jego drugą połówką.

-Czy.. czy ty... no wiesz. Chcesz być moją... no tą.. no kobietą. Przez.. resztę życia?-jąkający się chłopak przywrócił mnie do dla mnie wrecz nierealnego świata. To się chyba nie dzieje.
Kiedy patrzyłam na niego próbując wyjąkać odpowiedź przerwało mi głośne pukanie w drzwi.


~500 słów
Wybaczcie, że trochę długo nie pisałam, ale jestem teraz zasypana pracami domowymi, lekcjami. Sami rozumiecie. Nie jestem zadowolona z tego rozdziału, ale sami oceńcie. Myślicie, że kto zapukał do drzwi? No i co odpowie Laura.
Następną część już zacznę pisać. Będzie ona w formie wspomnienia bo z tego co wiem nie napisałam jak doszło do tego, że Laura i Tadek są razem. A potem myślałam o jakimś kilkudniowym maratonie ale nie wiem czy dam radę.
Do napisania.
Patka🤗

Zanim Przyszło Nam Polec || Kamienie na SzaniecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz