XXII

846 32 12
                                    

Laura pov*

Od powrotu z mojej akcji minął już nieco ponad miesiąc, a dzieci dalej było pod naszą opieką. Kilka rodzin co prawda zainteresowanych było opieką nad małym Gabrysiem, ale nie chcielibyśmy rozdzielać rodzeństwa. Codziennie siadam z Ewą do katechizmu i uczę ją podstawowych modlitw znanych przez każdego katolika. Tak będzie bezpieczniej. Czuję jedynie, że jej typowo żydowska uroda przysporzy nam problemów. Szkopy są wyczulone na tym punkcie.

Dzisiejszego wieczoru gdy dzieci już spały poszłam zobaczyć co robi Tadek.

-Co tam robisz?-zapytałam widząc jak wisi nad biurkiem i nad czymś zaciekle myśli.

-Opracowuję nowe strategie. Trzeba robić więcej akcji.-odpowiedział nie odrywając wzroku od papierów. No tak. A co on by mógł robić przy biurku. Kiwnęłam delikatnie głową.

-A może już na dzisiaj wystarczy? Jest już późno.-usiadłam na biurko, a ten natychmiastowo spojrzał na mnie.

-Mówisz, że wystarczy?-puścił pióro, a zamiast niego złapał moje udo.

-Tak właśnie mówię.-uśmiechnęłam się, a ten przeniósł mnie na łóżku gdzie szybko pozbył się mojego ubrania. Całował mnie z utęsknieniem i niebywałą namiętnością. Wkrótce  i on pozbył się swoich ubrań i tak oddaliśmy się chwili.

***

Następnego poranka z żalem musiałam stwierdzić, że Tadka nie ma już w łóżku. Ubrałam się w piękną, haftowaną, kremową koszulę i w ciemnogranatową, długą spódnicę. Wchodząc do salonu spotkałam jedynie Janka beztrosku wygłupiającego się z moją siostrą i dwójką dzieci. Na ten widok nie dało się  nie uśmiechnąć. 

-Janeczku. Widziałeś może Tadka.-spytałam podchodzą do nich.

-Oczywiście, że widziałem. Wyszedł przed chwilką na tą taką polankę, którą ostatnio znaleźliśmy. Sądzę, że powinnaś do niego iść.-uśmiechnął się zagadkowo Bytnar.

-No to pójdę.-przymknęłam oczy i zniknęłam za drzwiami wyjściowymi. Droga nie zajęła mi dużo czasu gdyż polanka znajdowała się niecałe pięć minut od naszego obecnego miejsca zamieszkania. Gdy tylko doszłam na miejsce moim oczom ukazał się Tadek siedzący sobie na kocu piknikowym, otoczony różnymi smakołykami.

-No w końcu jesteś.-zaśmiał się na mój widok.

-Na romantyzm cię zebrało.-również się zaśmiałam.

-A i owszem taki piękny dzień. Więc czemu by nie spędzić go z moją piękną kobietą.-szczerzył się do mnie kiedy siadałam obok niego.

Jedząc śniadanie cały czas czułam na sobie wzrok Tadka. Było to nieco krępujące. Gdy tylko ja na niego spoglądałam ten szybko uciekał wzrokiem.

-Laura.-odezwał się w końcu.- Jesteś najcudowniejszą osobą jaką kiedykolwiek mogłem spotkać. Wiem, że już długo z tym czekałam i gdyby nie te szkopy byłabyś już pewnie moją żoną. Czuję, że to jest idealny moment i że jak tego nie zrobię teraz to nie zrobię tego nigdy.
Laurko czy uczynisz mnie najszczęśliwszym mężczyzną na tym świecie i wyjdziesz za mnie?

Gdy tylko usłyszałam co on mówi początkowo mnie sparaliżowało, ale już po sekundzie z moich oczu popłynęły łzy szczęścia i całkowicie się rozkleiłam. 

-Oczywiście, że tak Tadzio.-przytulałam czulę mężczyznę. Teraz pierwszy raz od kilku lat czułam się naprawdę spełniona.


~442 słowa

Jako, że jestem chora i kibluję w domu to mam okazję nadrobić zaległości co do tego opowiadania. Dzisiaj rozdział stosunkowo, krótki ale myślę, że jest przepełniony dwoma dosyć kluczowymi wydarzeniami tego opowiadania. Mam nadzieję, że się spodobało. Nowy rozdział postaram się napisać możliwie jak najszybciej. 

Powodzenia w szkole.
Do napisania
Patka ;*

Zanim Przyszło Nam Polec || Kamienie na SzaniecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz