VIII.

959 48 7
                                    

Tadek pov*

Mijały dni i miesiące. Laura w pełni odzyskała siły, a dziś zabieramy ją na pierwszą akcję od jej wypadku. Ma to polegać na tym, że ona ma udawać Niemkę z fałszywymi dokumentami i poderwać jakiegoś szkopa. Potem ma z nim iść na spacer w zaciszne miejsce parku gdzie będziemy czekać my, wtedy go obezwładnimy, zdejmiemy z niego mundur, który ma nam się przydać do kolejnych akcji. A samego mężczyzne przywiążemy do parkowej ławki lub latarni.
Trochę się boję niepowodzenia tej akcji, bo znowu narażamy tą dziewczynę. Wcześniej może było lepiej gdy była Elka bo wtedy razem chodziły na tego typu akcje, a wiadomo, że razem raźniej. Teraz musi poradzić sobie sama.

Laura pov*

Stoje obecnie przed wejściem do jednej z najczęściej odwiedzanych kawiarni przez nazistów.
Mam już plan jak zagadać, wyjdę spod daszka wpatrzona w niemieckią gazetę niby "przypadkowo" wpadając na jakiegoś samotnie idącego mężczyzne w niemieckim mundurze. Następnie jak do starego przyjaciela zacznę mówić po niemiecku coś typu, że Polacy psują ten świat, i że mam nadzieję, że jak najszybciej się z nimi uporają, a potem zaproponuję spacer.
Wystarczy tylko wypatrzeć swoją ofiarę.
Jest. Moje oczy napotkały wysokiego, smukłego bruneta. Alek sobie zażyczył mundur w swoim rozmiarze. Więc go tym razem dostanie.
Wlepiłam oczy w gazetę i pewnym krokiem ruszyłam w jego stronę.

-Jak łazisz wywłoko.-warknął w swoim języku

-Uważaj kogo nazywasz wywłoką. Sprowadzacie rodziny z Niemczech na takie przeokropne tereny i jeszcze od wywłok wyzywacie.-aktorzyłam jak tylko moje zdolności mi na to pozwalały.

-Oh, przepraszam panienkę. Pani godność?-mężczyzna łyknął wszystko jak pelikan.

-Elizabeth Wellinger.-burknęłam udając zbulwersowaną jego niewiedzą. Pomachałam mu przed nosem fałszywym dowodem.

-Ah, Paul Kraft. Może w ramach przeprosin poszłabyś ze mną na spacer?-wydukał zmieszany brunet. Poszło łatwiej niż myślałam.

-Oczywiście, proponuję przejść przez miejscowy park. O tej porze roku jest niezwykle piękny.-starałam się przekierować go w miejsce gdzie czekają moi przyjaciele.

-Ależ chętnie.-złapał mnie pod ramię i powolnym krokiem ruszyliśmy w stronę celu rozmawiając o wszystkim i o niczym. Niemcy nie są nawet tacy źli jeśli tylko zachowują się jak na istoty ludzkie przystało.
Kiedy znajdowaliśmy się kilka metrów od umówionego miejsca nieoczekiwanie pchnęłam mężczyzne, który wpadł w krzaki. Nim zdążył się podnieść Zośka zdążył z impetem uderzyć w tył jego głowy. Nie wygląda to za ciekawie, jak przeżyje to będzie cud. Janek rozbierał go sprawnie, a Alek już zaczął przywiązywać.

-Chodźcie.-powiedziałam półgłosem gdy skończyli. Ruszyłam przodem, lecz zaraz Tadek dogonił mnie jedną ręką obejmując w talii.

~412 słów
Nabieram tępa wam powiem, mam tylko nadzieję, że będzie tak już zawsze. Jakoś lepiej zaczęłam sobie radzić w szkole więc to może przyśpieszy pojawianie się rozdziałów.
Do napisania
Patka 🙃🤗

Zanim Przyszło Nam Polec || Kamienie na SzaniecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz